Czy możliwe jest wystrzelenie dwóch rakiet w mniej niż 24 godziny? Rocket Lab udowodnił, że tak — nieco odróżniając się od SpaceX, wspomniany gracz na rynku kosmicznym zdaje się wychodzić na prowadzenie w zakresie organizacji i egzekucji „małych i szybkich” startów w kosmos.
Rocket Lab przeprowadził dwie udane misje w odstępie zaledwie 21 godzin i 55 minut. „Ice AIS Baby” zakończyła się sukcesem 25 listopada, wynosząc na orbitę pięć satelitów dla francuskiego operatora Kinéis. Start miał miejsce z kompleksu Launch Complex 1 w Mahia na Nowej Zelandii i był 56. misją w historii firmy.
Reguły gry się zmieniają — potrzebujemy „dużo i często”
Wyjątkowa częstotliwość startów oraz ich niezawodność to dziś mus z powodu rozpychającego się rynku IoT i łączności satelitarnej. Łączność i dostępność usług w czasie rzeczywistym są coraz bardziej pożądane — stąd mamy istny boom na globalne konstelacje satelitów. Dzięki nowym satelitom Kinéis zbliży się do ukończenia swojej konstelacji IoT, która ma zapewnić łączność na całym świecie.
Ziemia podziękuje nam za te dwa szybkie starty
Konstelacja Kinéis składa się z 15 satelitów, a jej pełne wdrożenie umożliwi niemal natychmiastowe przesyłanie danych przy minimalnym zużyciu energii… o ile pominiemy energię przeznaczoną na wyniesienie satelitów w kosmos (musiałem to napisać, ale nie ze złośliwości: projekt jest jak najbardziej tym z grona chwalebnych). Dzięki wyniesionym w kosmos sprzętom możliwe będzie m. in. monitorowanie stanu zasobów naturalnych, np. wody i lasów, szybkie zarządzanie infrastrukturą energetyczną i śledzenie transportu oraz logistyki. Na podstawie tych informacji będą następnie opracowywane optymalne działania w tym zakresie. Idąc dalej, informacje o pożarze lasów mogą być szybko przesyłane do odpowiednich służb, co zwiększa szansę na szybką, skoordynowaną reakcję — w dodatku wycelowaną w odpowiednie miejsce.
Sprawdź również: Największy radioteleskop na świecie usłyszy spaghettizację czarnej dziury
Szybkie i… małe starty. Rocket Lab tutaj góruje
Rakieta Electron jest tutaj kluczowym elementem sukcesu. Jest to obecnie najchętniej wybierany pojazd startowy przez operatorów małych satelitów. Dwa udane starty w tak krótkim czasie to nie tyle pokaz siły, ile bardziej sygnał do potencjalnych i obecnych klientów: „hej, nie ma dla nas rzeczy niemożliwych”.
Dlaczego tak się dzieje? Coraz lepiej rozwija się sektor prywatnych inicjatyw kosmicznych — za tym idzie większe zainteresowanie ze strony firm, które potrzebują przestrzeni kosmicznej dla swoich urządzeń, które będą tam wykonywać dla nich różne zadania. Przy tej okazji też powinny odbywać się zdecydowane działania ze strony regulatorów, którzy patrzyliby na ręce wszystkim, którzy chcą mieć satelitę na orbicie. Nie jest bowiem tajemnicą fakt, iż wokół Ziemi „fruwa” mnóstwo śmieci, które są sporym zagrożeniem nie tylko dla satelitów, ale i czasami dla ludzi wiele kilometrów niżej.
Wzrost liczby satelitów na orbicie wymaga opracowania efektywnych systemów zarządzania przestrzenią kosmiczną i zapobiegania kolizjom. Z kolei rosnące oczekiwania względem szeroko pojętej ochrony środowiska będą wymagały od firm dalszego doskonalenia swoich rozwiązań. Wiele biznesów upatruje szansy w ponownym wyborze Donalda Trumpa na urząd Prezydenta Stanów Zjednoczonych: polityk i biznesmen często negatywnie wypowiada się na temat regulacji w zakresie ochrony środowiska.
Sprawdź również: Chcą powstrzymać Elona Muska. Uważają Starlinki za zagrożenie
Misja „Ice AIS Baby” to zarówno sukces, jak i szansa dla wielu biznesów, których działalność opiera się na bytności na orbicie. Rocket Lab z pewnością zrobiło sobie tym osiągnięciem niezły PR i przy okazji utwierdziło wielu swoich klientów w przekonaniu, że wszystko idzie w dobrym kierunku, a sama firma rozwija się pod kątem interoperacyjności w zakresie „szybkich, małych startów”. A o to przecież chodzi.