Miłosz Motyka z Trzeciej Drogi skomentował w „Onet Rano.” zamieszanie wokół potencjalnego kandydata PiS w wyborach prezydenckich. — Gdyby Prawo i Sprawiedliwość było dobrze przygotowane do wyborów i odpowiednio wyciągało wnioski z własnych rządów, to myślę, że taki kandydat już dawno by się pojawił — zaznaczył.
Wiceminister o wyborach prezydenckich. „PiS się wstydzi”
Dodał, że wszystko to, co się dzieje, oznacza, że Prawo i Sprawiedliwość chce się nawet odciąć od tego, jak rządziło. — Chce się odciąć od tego swojego dziedzictwa. Osiem lat! (…) Gdyby faktycznie były to dobre rządy, Polacy by je dobrze oceniali, to wystawiliby (PiS — red.) takiego kandydata, który się z tymi rządami ewidentnie kojarzy, albo je prowadził — mówił Motyka.
Zaznaczył jednak przy tym, że kogokolwiek PiS nie wystawiłby jako kandydata, nikogo nie wolno lekceważyć i należy być odpowiednio przygotowanym. — Wydaje się dość jasne, że dzisiaj odpowiednio do tego przygotowanym jest marszałek Sejmu, czy nawet inni kandydaci spośród Koalicji Demokratycznej, aniżeli pan Karol Nawrocki, który o tę nominację usilnie walczy. Walczy przede wszystkim na dywaniku u prezesa, a nie na spotkaniach otwartych czy w debatach z politykami — mówił polityk Trzeciej Drogi.
Trzecia Droga poprze kandydata koalicji
Zaznaczył przy tym, że jeśli chodzi o stronę koalicyjną, to w pierwszej kolejności popiera Szymona Hołownię, ale jeśli do drugiej tury wejdzie kandydat Platformy Obywatelskiej, to „nie wyobraża sobie, by Trzecia Droga go nie poparła”. I to niezależnie od tego, czy będzie to Rafał Trzaskowski, czy Radosław Sikorski.
— Życzę dobrze obu kandydatom. Ja to odbieram jako taką dobrą rywalizację. Trochę było tych emocji, ale jednak był to spór merytoryczny. (…) W tych prawyborach I Radosław Sikorski, i Rafał Trzaskowski mówili jasno, co zamierzają zrobić. Odznaczyli się też bezkompromisowością. To możemy na pewno powiedzieć. I nie było takich gładkich słów — mówił Motyka.
— Jednocześnie widzę, jak to wygląda po drugiej stronie, po tej stronie niedemokratycznej, po stronie Prawa i Sprawiedliwości, gdzie miały być prawybory, a okazało się, że prawdziwymi prawyborami jest de facto decyzja prezesa — podsumował.