Skip to main content

Reprezentuję państwo i to państwo polskie jest winne te słowa ‘przepraszamy’, za to czego doświadczyliście w czasie słynnego strajku. Te reakcje władzy na wasze postulaty, starania, jako nauczyciel z zawodu wiem, ile was kosztowało wówczas podjęcie decyzji o przerwaniu zajęć” – stwierdził premier Donald Tusk, który wziął dziś udział w Krajowym Zjeździe Delegatów Związku Nauczycielstwa Polskiego. Cóż, można by docenić fakt, że szef rządu jednak ma w swoim słowniku słowo „przepraszam”, ale czy nie każdy powinien przepraszać za siebie?

Donald Tusk nietypowo zaczął swoje wystąpienie na Zjeździe Delegatów Związku Nauczycielstwa Polskiego, bo od słowa, które, jak wydawało się dotychczas, nie istnieje w jego słowniku. A jednak, premier Donald Tusk zna słowo „przepraszam”, a już ze szczególną łatwością przychodzi mu przepraszać za innych, bo czy za siebie – tego nie wiadomo.

Być może zaskoczę państwa, ale muszę zacząć to nasze spotkanie od słowa „przepraszam”. Reprezentuję tutaj państwo polskie, które przez wiele ostatnich lat potraktowało was, nauczycielki i nauczycieli, ludzi jednego z najważniejszych zawodów w naszej ojczyźnie, w sposób niegodny. Pamiętam ten czas, kiedy do wszystkich zgryzot codziennego dnia i kłopotów, jakie towarzyszą wam w codziennej pracy, niskich zarobków, poddawanego w wątpliwość przez niektórych prestiżu waszego wspaniałego zawodu, dołączyło się też agresywne podejście władzy państwowej

— powiedział premier. Jeśli na sali obecny był jakiś nauczyciel języka polskiego, może powinien uświadomić szefa rządu, że w wątpliwość można coś „podawać”, a nie „poddawać”? Po tym rytualnym ataku na poprzednią władzę z całą pewnością można podać, a nie „poddać” w wątpliwość sens tych, które padną w dalszej części wystąpienia premiera.

Jako nauczyciel z zawodu, wiem, ile was kosztowało podjęcie wówczas decyzji o przerwaniu zajęć. To była sytuacja bez precedensu, bo wy wiecie najlepiej, że nie może być przerwy w wychowaniu, nauczaniu naszych dzieci i młodzieży, ale nie mieliście innego wyjścia. To, co was wtedy spotkało, było niewybaczalnym błędem ze strony władzy

— pytanie, czy Tusk choć jeden dzień przepracował jako nauczyciel, czy też, podobnie jak mówią różni „złośliwcy” o prezesie ZNP Sławomirze Broniarzu, nie może poszczycić się szczególnie bogatym doświadczeniem w pracy zawodowej.

Tusk przeprasza, ale nie za siebie

A skoro o panu Broniarzu mowa, Donald Tusk poświęcił mu w swoim wystąpieniu wiele miejsca.

Przyjmijcie te przeprosiny z najlepszą wolą, one płyną z głębi serca. I wtedy byliśmy wszyscy bardzo tym poruszeni. Lata później trochę żartowaliśmy na ten temat z panem prezesem Sławomirem Broniarzem. Wtedy też powstał taki termin, który też mnie dotyczy. Wszyscy byliśmy Broniarzami, pamiętajcie – tak nazywali wtedy nas, was, ci, którzy tak źle potraktowali stan nauczycielski. Nie było to najgorsze towarzystwo… Panie prezesie, dziękuję za to, że mogliśmy być wtedy razem

— mówił szef rządu.

Pamiętam też nasze spotkanie w Gdańsku, w Europejskim Centrum Solidarności. Wszyscy czuliśmy, że możliwa jest zmiana i że ona musi dotyczyć także statusu zawodowego nauczyciela, nie tylko finansowego. (…) Ja będę do końca życia pamiętał tamtą konkretną rozmowę. Wystarczyło właściwie kilka słów, żebyśmy razem stanęli i powiedzieli, co jest konieczne. Żeby ratować polską szkołę, i żeby znowu ten fundament waszej misji stał się znowu solidny, a wasza misja przez wszystkich respektowana i szanowana. Jak wiecie jestem z zawodu nauczycielem historii i trudno mi, żebym też dziś nie powiedział tych kilku zasadniczych słów dotyczących sytuacji, w jakiej znaleźliśmy się my wszyscy – wy, wasi uczniowie, ich rodzice, Polska, Europa

— podkreślał premier.

Cóż, doskonale pamiętamy, jak 13 grudnia 2023 r. Sławomir Broniarz wylewnie dziękował przedstawicielom środowiska, które chce reprezentować. Niby za to, że edukacja „stała się jedną z najważniejszych kwestii społecznych w Polsce”, ale w rzeczywistości wiadomo, dlaczego prezes ZNP podkreślał to akurat w dniu powołania rządu Donalda Tuska.

Zagrożenie jest naprawdę poważne”

Wojna na wschodzie wchodzi w rozstrzygającą fazę. Wszyscy to wiemy. czujemy się, że zbliża się, ale zbliża się nieznane. Nikt z nas nie zna końca tego konfliktu, wiemy jednak, że nabiera on bardzo dramatycznych w tej chwili wymiarów. Wydarzenia ostatnich kilkudziesięciu godzin pokazują, że to zagrożenie jest naprawdę poważne i realne, jeżeli chodzi o konflikt globalny

— stwierdził premier Donald Tusk.

To tym bardziej podkreśla wagę waszych działań, codziennych, bo nie ma drugiego takiego miejsca, jak szkoła, gdzie możemy przygotować młodych ludzi do odporności na takie zdarzenia historyczne i to w najróżniejszych wymiarach. Jeśli dzisiaj obserwujemy dramatyczne zdarzenia w czasie wojny rosyjsko-ukraińskiej, to jedno doświadczenie jest dla mnie dość oczywiste.(…). Otóż bezpieczne, silne, odporne narody, to są te, które dysponują przewagą technologiczną, intelektualną, przewagą kreatywności. Ukraina trwa głównie dlatego, że naród ukraiński okazał się kreatywny. Dużo ludzi potrafiło tam pokazać, na czym polega przewaga ludzi przygotowanych do tych wyzwań nowoczesności także w czasie takich dramatów jak wojna

— przekonywał.

Edukacja jest najważniejsza, bo bez niej nie ma tej drugiej najważniejszej wartości, jaką jest bezpieczeństwo. To naprawdę w dużej mierze od jakości nauczania zależy to, czy my za pięć, dziesięć lat będziemy bezpieczni. Będziemy bezpieczni, kiedy będziemy silni, nowocześni i zjednoczeni

— mówił.

Dywersja intelektualna i polityczna”

Dalej nastąpił dość zaskakujący „wykład” o „hejcie” w internecie i fake newsach.

Kiedy mówię słowo „przepraszam” za to, co spotkało was lata temu, to nie mogę nie wspomnieć też o tym, czego doświadczacie na co dzień. Kiedy tak ze zło, które czai się w przestrzeni publicznej, w tym w internecie, uderza także bezpośrednio was. Z coraz większą troską i niepokojem mówimy o fali hejtu, która deprawuje nasze dzieci i wnuki. Ale dzisiaj trzeba też głośno i wyraźnie powiedzieć: wy też jesteście ofiarami hejtu, też w internecie. Jesteście w jakimś sensie na pierwszym froncie, na pierwszej linii frontu. (…) Obowiązkiem dzisiaj nas wszystkich jest przygotowanie młodego pokolenia, ale też nas samych, do odporności na kłamstwo, agresywną, wojenną propagandę, manipulację

— podkreślił polityk.

Słowo „fake news” jest już w takim codziennym słowniku, ono już dziś w zasadzie nic nie znaczy, bo fake newsów codziennie jest milion, więc „nie ma o czym gadać”. Jest o czym gadać, ludzie muszą być na to odporni i tej odporności mogą nabyć tylko w interakcji między uczniem a nauczycielem. To jest najważniejsze miejsce, które może przygotować następne pokolenia do takiej naprawdę autentycznej odporności na kłamstwa, manipulacje, taką dywersję intelektualną i polityczną

— czyli odporności na narzędzia, z których chętnie korzysta polityk wypowiadający cytowane poniżej słowa. Sprytnie!

Premier próbuje wbijać klin między rodziców a nauczycieli?

Premier Tusk zapowiadał też wyższe zarobki dla nauczycieli.

Zawód nauczyciela nie może być opłacany niżej niż przeciętna płaca. Dla mnie to też jest oczywiste, nie może tak być. Zobowiązuję się, że przyspieszymy prace nad projektem obywatelskim. Nie będzie już zwłoki. Będziemy negocjować pewne aspekty w tym projekcie

– stwierdził.

Niech stąd te słowa popłyną od was i ode mnie, do wszystkich polskich rodziców: szanujcie polskich nauczycieli. Szanujcie polskie nauczycielki. To są ludzie, którzy naprawdę poświęcają swoje życie dla waszych dzieci. Robią to dla waszych dzieci i dla siebie

— podkreślał.

W polityce odbudowanie jedności wydaje się prawie niemożliwe. Zrobię wszystko, żeby posklejać to, co się jakoś rozsypywało przez te lata, szczególnie w kontekście tego dramatu, jaki dzieje się wokół nas. Ale tak naprawdę odbudowę tej jedności narodowej, takiej fundamentalnej, musimy rozpocząć od tej empatii, sympatii, szacunku na samym początku naszej drogi, czyli w szkole i wiem, że nikt tego nie zrobi lepiej niż wy. Tak jak robiliście przez lata. Bardzo dziękuję, jestem z wami

— dodał.

Premier Donald Tusk jest „z” każdym, kto może przynieść mu jakieś polityczne korzyści. Kiedy już osiągnie, co chce, wtedy zostawia daną grupę z „ministrą” Nowacką i jej populistycznymi pomysłami. Chyba również nauczyciele zdążyli to odczuć. Swoją drogą, ciekawe, czy kolejne wypowiedzi o tym, że to szkoła jest pierwszym miejscem, gdzie nauczymy się takich to a takich wartości czy apelowanie do rodziców, aby szanowali nauczycieli, jak gdyby rodzice ogólnie mieli z tym jakiś wielki problem, nie jest aby próbą przygotowania matek i ojców na rewolucyjne pomysły pani „ministry” i to, że coraz mniej będą mieli do powiedzenia w kwestii tego, jaką wiedzę w szkołach nabywają ich dzieci. Czy kiedy tak pięknie mówi się o „sklejaniu”, rozsądnym jest tworzenie jakiejś sztucznej opozycji między nauczycielami a rodzicami?

aja/FB: KPRM