Trener Josep Guardiola kilka dni po przedłużeniu umowy doświadczył piątej z rzędu porażki w roli trenera Manchesteru City, co jest wydarzeniem bez precedensu. W ekstraklasie angielskiej pogromcami mistrza kraju w 12. kolejce okazali się piłkarze Tottenhamu Hotspur, wygrywając na wyjeździe 4:0.
Kibice przybyli w sobotni wieczór na Etihad Stadium już po początkowych minutach nie mogli uwierzyć w to, co widzieli.
Goście z Londynu już do przerwy zdobyli dwie bramki. Najpierw Szwed Dejan Kulusevski po dalekiej wrzutce poradził sobie z obrońcą przy linii bocznej, dośrodkował w pole karne, a tam do piłki dopadł James Maddison i było 0:1. Ten sam zawodnik podwyższył na 2:0 kilka minut później po składnej akcji, w której brał także udział Koreańczyk Son Heung-min.
Końcówka pierwszej połowy to napór gospodarzy, ale wynik się nie zmienił.
Zaraz po przerwie kontra wyprowadzona przez Kulusevskiego zakończyła się trzecim trafieniem gości, a na listę strzelców wpisał się hiszpański obrońca Pedro Porro. Wkład w upokorzenie zespołu Guardioli miał też walijski rezerwowy Brennan Johnson, który udanie wykończył kontrę w doliczonym czasie gry.
Erling Haaland tradycyjnie był dużym zagrożeniem, ale tym razem napastnik „The Citiziens” nie powiększył swojego dorobku, wynoszącego 12 trafień.
To dopiero drugie wyjazdowe zwycięstwo „Kogutów” w lidze. Pod koniec września wygrali w… Manchesterze z United 3:0.
Po raz pierwszy zespół City pod wodzą Guardioli, wliczając wszystkie rozgrywki, w tym Ligę Mistrzów, przegrał pięć kolejnych meczów. Zła passa zaczęła się 30 października potyczką z… Tottenhamem w Pucharze Ligi. Przy okazji została wyrównana najwyższa porażka w Premier League za kadencji tego szkoleniowca. W podobnych rozmiarach wygrał Everton w 2017 roku.
We wcześniejszym sobotnim meczu Arsenal wrócił na zwycięską ścieżkę. „Kanonierzy” pokonali Nottingham Forest 3:0, czym zasygnalizowali, że dalej chcą się liczyć w walce o tytuł. Odnotowali pierwszą wygraną od pięciu meczów Premier League.
Forma „The Gunners” spadła w ostatnich tygodniach z powodu trudnego harmonogramu spotkań i wielu kontuzji, co oznaczało, że drużyna trenera Mikela Artety była dziewięć punktów za liderem – Liverpoolem.
Arsenal w sobotę dominował od samego początku, a Bukayo Saka dał mu prowadzenie po 15 minutach gry. Następnie minął dwóch obrońców i uderzył nie do obrony. Ghańczyk Thomas Partey, który wszedł na boisko jako zmiennik w połowie meczu, podwoił prowadzenie gospodarzy w 52. minucie. Młody rezerwowy Ethan Nwaneri dołożył trzecią bramkę (86.) i ustalił wynik.
Jakub Kiwior z ekipy gospodarzy pojawił się na boisku w 88. minucie, zastępując Holendra Jurriena Timbera.
W tabeli prowadzi Liverpool (28 pkt), który w niedzielę zagra na wyjeździe z Southampton (bez kontuzjowanego Jana Bednarka).
Manchester City jest drugi i traci pięć, a czwarty Arsenal sześć „oczek”. Tottenham awansował na szóste miejsce z 19 pkt.
tkwl/PAP