Koalicja Obywatelska nie wpuściła dziennikarzy Telewizji WPolsce24 na dzisiejszą Radę Krajową tej partii, na której prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski został wybrany na kandydata w wyborach prezydenckich.
Prośba o akredytację naszych kolegów została odrzucona, a organizatorzy wydarzenia twierdzili, że ich liczba była ograniczona, czemu zaprzecza fakt, że na Radzie było obecnych wiele ekip dziennikarskich.
Nie ma żadnej wątpliwości, że jest to forma cenzury. Jak inaczej opisać sytuację, w której zespół dziennikarski dostaje zakaz tylko dlatego, że krytycznie wypowiada się na temat tej partii. I robi to ugrupowanie, które przypomnę, że jak każde inne w Polsce jest finansowane z publicznych pieniędzy. Takie wydarzenia organizuje zatem z mojego i twojego podatku, drogi czytelniku.
Przypomnę jeszcze jedną rzecz: w czasach rządzenia Zjednoczonej Prawicy prawie nigdy się nie zdarzyło, żeby dziennikarzom z lewicowo-liberalnego mainstreamu ograniczono wstęp na konferencje prasowe lub inne tego typu wydarzenia. Co prawda, od czasu do czasu zdarzało się, że część tych dziennikarzy nie mogła zadawać pytań na konferencjach prasowych, ale to też był raczej wyjątek, a nie reguła. Wszyscy dobrze pamiętamy sytuacje, w których politycy PiS pełniący funkcje publiczne byli „obrzucani” nieprzyjemnymi pytaniami przez niechętnych im dziennikarzy.
Oczywiście to, co wolno dziennikarzom z lewicowo-liberalnych mediów, nie jest przeznaczone dla dziennikarzy mediów konserwatywnych, którym coraz trudniej jest wykonywać swoją pracę w Polsce. To jest główny problem. Donald Tusk może w ten sposób traktować konserwatywnych dziennikarzy, bo establishment mu na to pozwala. Nikt ze środowisk lewicowo-liberalnych nie myśli o wsparciu kolegów i stanięciu w ich obronie.
Czy to możliwe, że wolność dziennikarstwa i wolność słowa ograniczają się tylko do tych, którzy myślą podobnie jak oni?
Czy te wartości, które jak twierdzą są podstawą ich działania, naprawdę nic dla nich nie znaczą? Czy solidarność dziennikarska naprawdę straciła już wartość?
Tusk jest politykiem o wyraźnych tendencjach autokratycznych i nie ma tu nic nowego. Ważne jest jednak to, jak nasi koledzy z lewicowego spektrum sceny medialnej zareagują na coraz silniejsze represje wobec konserwatywnych dziennikarzy, które są z pewnością przed nami. Polska scena medialna jest obecnie prawdopodobnie najbardziej pluralistyczna w Europie. Czy tak pozostanie?