Pojawiły się pierwsze ustalenia w sprawie samolotu DHL, który rozbił się w pobliżu lotniska w Wilnie. Maszyna wyleciała z lotniska w Lipsku. Rzecznik niemieckiego MSW poinformował, że póki co nie ma dowodów, że był to rosyjski sabotaż. – Na razie nic nie wskazuje na to, by katastrofa była powiązana z alertem ws. przesyłek – przekazał.
W poniedziałek nad ranem samolot transportowy należący do firmy logistycznej DHL uderzył w budynek mieszkalny w pobliżu lotniska w Wilnie. W katastrofie prawdopodobnie zginął jeden z pilotów, a kilka osób zostało rannych.
Litewskie lotnisko przekazało w sieci, że maszyna leciała z lotniska w Lipsku w Niemczech. – Na razie nic nie wskazuje na to, by katastrofa była powiązana z wydanym latem ostrzeżeniem przed przesyłkami z urządzeniami zapalającymi – oświadczył rzecznik ministerstwa spraw wewnętrznych Niemiec. Zastrzegł jednak, że należy jednak poczekać na zakończenie dochodzenia.
Ostrzeżenie przed łatwopalnymi paczkami. Miały trafić do samolotów
Ostrzeżenie wydano latem tego roku w związku z incydentami, które uznano za przejaw rosyjskiego sabotażu. Przypomnijmy, że doszło wówczas do eksplozji dwóch paczek z łatwopalnymi substancjami, które nadane w Wilnie miały trafić na pokład samolotów.
ZOBACZ: Rosyjski dron rozbił się na Łotwie. Prezydent kraju zaapelował do sojuszników z NATO
Mimo szczegółowych kontroli na lotniskach pracownikom nie udało się odkryć niebezpieczeństwa. Jedna z przesyłek miała spowodować pożar w bazie firmy transportowej w Jabłonowie pod Warszawą, gdzie spłonęła naczepa tira. Druga wybuchła na lotnisku w Lipsku.
– Szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że paczka zapaliła się na ziemi, a nie podczas lotu – komentował wóczas Thomas Haldenwang, szef niemieckiego Urzędu Ochrony Konstytucji.
Katastrofa samolotu pod Wilnem. „Nie wykluczamy wersji aktu terrorystycznego”
O wstępnych wynikach działań policji, w rozmowie z portalem LRT.lt, mówił również komisarz generalny policji Arūnas Paulauskas. Funkcjonariusz ujawnił, że śledczy udali się już do szpitala, gdzie przebywa jeden z pilotów i postarają się go przesłuchać.
– Najprawdopodobniej jest to albo wypadek techniczny, albo błąd ludzki (…) Samolot zniżał się do pasa startowego. Taki jest stan faktyczny – mówił.
ZOBACZ: Chaos na francuskich dworcach. Zmasowany atak tuż przed igrzyskami
Arūnas Paulauskas zapytany przez dziennikarzy, czy mógł być to akt terrorystyczny, stwierdził, że takiej wersji „nie można odrzucić„.
– Jest to jedna z wersji, którą będzie trzeba przestudiować i sprawdzić. Przed nami długa praca. Myślę, że oględziny miejsca zdarzenia, zebranie dowodów i inne sprawy mogą zająć cały tydzień. Odpowiedzi szybko nie będzie – podkreślił.