„Mogę tylko powiedzieć, że moim zdaniem jest to zły sygnał” — powiedział Markus Soeder, premier Bawarii. Jego zdaniem takie podejście do sprawy jest „stosunkowo dziwne” i „sprawia wrażenie bardzo politycznej instrumentalizacji”.
Soeder kontynuował: „Możemy również otwarcie rozmawiać, ale podstawową zasadą jest to, że Izrael ma prawo do samoobrony — zwłaszcza przed terrorystami”. Według premiera Bawarii Niemcy mają obowiązek stać po stronie Izraela, nie tylko ze względu na własną historię, ale także dlatego, że Izrael jest niezbędnym partnerem w regionie.
Równie oburzony jest Alexander Dobrindt, lider CSU w Bundestagu. „Nie mam absolutnie żadnego zrozumienia dla tego orzeczenia Międzynarodowego Trybunału Karnego przeciwko Benjaminowi Nethanjanu” — powiedział podczas wizyty w Izraelu. „To orzeczenie można opisać jedynie jako bezdenną głupotę„. Dobrindt zażądał, by niemiecki rząd „wreszcie skończył z milczeniem i zajął jasne stanowisko wobec nakazu aresztowania”.
Niemiecki rząd federalny, który wciąż jest u władzy, początkowo wstrzymywał się z oceną nakazu aresztowania. Rzecznik rządu Steffen Hebestreit stwierdził, że wynikające z niego „kroki krajowe” zostaną dokładnie przeanalizowane. Dalsze informacje zostaną podane dopiero w przypadku wizyty Netanjahu lub byłego ministra obrony Joawa Galanta w Niemczech.
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakazy aresztowania Netanjahu i niedawno zdymisjonowanego ministra obrony Izraela Galanta za domniemane zbrodnie wojenne podczas wojny w Strefie Gazy. Sędziowie w Hadze wydali również nakaz aresztowania przywódcy Hamasu — Mohammada Diaba Ibrahima Al-Masriego, znanego szerzej pod nazwiskiem Deif.
Faktem jest, że decyzja MTK wzburza kontrowersje. Kilku sojuszników Izraela skrytykowało nakaz aresztowania — przede wszystkim USA. Jednak Stany Zjednoczone również nie uznają jurysdykcji trybunału i nie są zobowiązane do wykonania nakazu aresztowania.