Zgromadzony materiał dowodowy nie przekonał prokuratury do stwierdzenia, że doszło do czynu zabronionego. Jednakże sposób prowadzenia dochodzenia budzi zastrzeżenia. Kluczowe osoby zostały przesłuchane w sposób pobieżny, pomijając niekonsekwencje w ich wypowiedziach. Nie podjęto również prób wyjaśnienia licznych sprzeczności ani nie przeprowadzono dodatkowych przesłuchań, które mogłyby rzucić światło na podejrzane okoliczności.
W toku śledztwa nie zostały zbadane istotne kwestie, takie jak proces decyzyjny w magistracie odnośnie do współpracy z mediami i finansowania programów telewizyjnych. Przesłuchania nie przyniosły odpowiedzi na pytania dotyczące genezy i założeń nowego programu, który miał być przedmiotem rozmów pomiędzy magistratem a stacją Echo24.
Niespójne zeznania świadków
Przypomnijmy, że kontrowersje wzbudziło spotkanie Pawła Czumy, szefa Echo24, z Przemysławem Gałeckim, ówczesnym dyrektorem Wydziału Komunikacji Społecznej magistratu, które miało miejsce w maju. Według Czumy Gałecki miał postawić warunek kontynuacji finansowego wsparcia programów – zwolnienie dziennikarza Marcina Torza. Gałecki zaprzecza, twierdząc, że rozmowa dotyczyła jedynie „ewentualnej współpracy”.
Jak zauważa „GW”, dodatkowo nie wyjaśniono kwestii związanych z planowanym przejściem Gałeckiego na stanowisko wiceprezesa miejskiej spółki wodociągowej, co mogło mieć wpływ na zakres jego kompetencji w czasie rozmów z Czumą. Również Agata Dzikowska, zastępczyni, a później następczyni Gałeckiego, nie została wystarczająco przesłuchana odnośnie do swojej wiedzy i roli w omawianej współpracy.
Kwestie dotyczące kontynuacji programów dla ukraińskiej diaspory i o zdrowiu, które były wcześniej finansowane przez Urząd Miasta Wrocławia, również pozostały niewyjaśnione. Dzikowska zasugerowała, że formuła programu dla diaspory ukraińskiej się wyczerpała, ale nie ujawniono, czy i kiedy ta decyzja została skomunikowana stacji Echo24.