„Odnaleziono czarne skrzynki samolotu towarowego, który wczoraj rozbił się nieopodal wileńskiego lotniska” – poinformowało ministerstwo sprawiedliwości Litwy. „Zgromadzone dotąd informacje na temat przyczyny katastrofy samolotu towarowego nieopodal wileńskiego lotniska wskazują, że był to błąd techniczny lub błąd pilota” – oświadczył przedstawiciel litewskiej Prokuratury Generalnej Arturas Urbelis.
Rejestratory parametrów lotu i rozmów w kabinie samolotu wydobyto dzisiaj z wraku maszyny.
Jak przekazało ministerstwo, grupa śledczych prowadzących dochodzenie w sprawie bezpieczeństwa rozpoczęła przygotowania do odszyfrowania danych z tych urządzeń.
Wstępne informacje nie wskazują, że należy prowadzić dochodzenie w sprawie poważniejszego przestępstwa
— podkreślił Urbelis podczas konferencji prasowej.
Apel o przerwanie spekulacji
Prokurator zaapelował, by nie spekulować, że katastrofa ma związek z aktem terroru.
Obserwują nas niezbyt przyjaźni sąsiedzi, którzy będą starali się wykorzystać każdą sytuację, aby w społeczeństwie zasiać nieufność
— ostrzegł.
Jak poinformował, dochodzenie wszczęto w związku z niewłaściwą konserwacją lub naprawą pojazdów, dróg oraz naruszeniem przepisów dotyczących lotów międzynarodowych. Urbelis podkreślił, że „artykuły kodeksu karnego mogą ulec zmianie w toku dochodzenia”.
Nic nie wskazuje na sabotaż
Laurynas Naujokaitis, szef wydziału ds. wypadków i incydentów lotniczych w ministerstwie sprawiedliwości Litwy, na konferencji prasowej dodał, że nie odrzuca się wersji o zamachu terrorystycznym lub akcie sabotażu, ale „na razie nic nie wskazuje na to, aby wypadek miał związek z takimi działaniami”.
Lecący z Lipska samolot Boeing 737 hiszpańskich linii lotniczych Swiftair, wyczarterowany przez firmę logistyczną DHL, rozbił się wczoraj rano w pobliżu budynku mieszkalnego w Wilnie. Na pokładzie znajdowała się czteroosobowa załoga: dwóch Hiszpanów, Niemiec i Litwin. Zginął jeden z Hiszpanów, pozostałe trzy osoby doznały obrażeń.
Śledztwo w sprawie katastrofy lotniczej prowadzi Litwa, ale wezmą w nim udział także śledczy z Niemiec, którzy już przybyli do Wilna, oraz z Hiszpanii i USA, gdzie została wyprodukowana maszyna.
Eksperci szacują, że dochodzenie może potrwać około roku.
CZYTAJ WIĘCEJ:
nt/PAP