
Nerwy do ostatniej chwili
Politycy PiS, a także pracownicy Telewizji Republika do ostatniej chwili nie byli pewni, czy przypadkiem do biurowca na warszawskim Placu Bankowym, gdzie znajduje się siedziba telewizji Tomasza Sakiewicza, tuż przed debatą nie wkroczy prezydent Warszawy. Rafał Trzaskowski urzęduje na co dzień po przeciwległej stronie placu.
Nic takiego się nie wydarzyło. Kilka godzin wcześniej szefowa sztabu kandydata Koalicji Obywatelskiej Wioletta Paprocka poinformowała w mediach społecznościowych, że komitet Trzaskowskiego składa zawiadomienie do prokuratury w związku z aktami wandalizmu, jakich mieli się dopuścić ludzie z otoczenia Karola Nawrockiego, a także ekipa Telewizji Republika w ubiegły piątek w Końskich.
Straty miały wynieść nawet 100 tys. zł. Po takim komunikacie stało się jasne, że Trzaskowskiego w Republice nie będzie. – Z partyjnymi wandalami nie planujemy dyskusji – mówił Onetowi jeden z członków sztabu kandydata KO.
Republika postanowiła jednak wbić szpilę we włodarza stolicy. Przygotowała dla niego nawet pulpit. W miejscu, gdzie miał stać Trzaskowski, pojawiła się jego tekturowa podobizna. To manewr nawiązujący do debaty prezydenckiej z 2015 r., gdy przed pierwszą turą wyborów w TVP spotkali się kandydaci. Zabrakło ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego, który wiedział, że większość rywali będzie uderzać właśnie w niego.
Paweł Kukiz postawił wtedy na jego miejscu krzesełko wędkarskie. Wszystko wskazuje na to, że autorem pomysłu i jego wykonawcą w tym roku był Marek Jakubiak. Co ciekawe, szybko doczekał się kontry ze strony Grzegorza Brauna, któremu taka forma ośmieszenia rywala wyraźnie się nie spodobała. Zwłaszcza że wizerunek Rafała Trzaskowskiego na tekturze był – delikatnie mówiąc – niekorzystny.
— To słabe — rzucił Braun do Jakubiaka.
Jakubiak przekonywał, że ta tektura symbolizuje polskie państwo pod rządami Donalda Tuska. Ostatecznie jednak wyniósł przedmiot poza studio.
Mentzen uderza w Nawrockiego
Na debacie nie pojawiła się również Magdalena Biejat z Nowej Lewicy, która już kilka dni temu zapowiedziała, że będzie ignorować zaproszenia Republiki ze względu na jej propagandowy charakter. Nie było też innego uczestnika debaty w Końskich Macieja Maciaka. Telewizja Sakiewicza nie przygotowała dla nich pustych pulpitów.
Prowadząca program Katarzyna Gójska (prywatnie żona Michała Rachonia) zarzekała się, że tektura nie była pomysłem jej stacji. To nie wyglądało na wiarygodne tłumaczenie. Na pewno jednak można uwierzyć w to, że pomysłem stacji nie było nakręcenie Sławomira Mentzena jak katarynki.
Kandydat Konfederacji przy każdej możliwej okazji przekonywał, że „według wszelkich badań” to on ma największe szanse na wygraną z Rafałem Trzaskowskim w drugiej turze wyborów prezydenckich.
Co z pewnością musiało irytować kandydata PiS. Karol Nawrocki na początku podziękował stacji Tomasza Sakiewicza „za warunki debaty”. Starał się też przekonać, że będzie „dbał o wolność słowa w polskich mediach”. Oczywiście pominął, że Telewizja Republika poprzez swoją strukturę właścicielską jest związana z Prawem i Sprawiedliwością.
To m.in. jej interesy reprezentował w minionym tygodniu, gdy bił się o jej obecność w trakcie debaty TVP, TVN i Polsatu w Końskich. Ostateczna Republika zorganizowała naprędce własną imprezę w tym świętokrzyskim miasteczku.
Podobnie jak w Końskich przez dużą część debaty wsparciem dla Karola Nawrockiego był właściciel Kanału Zero Krzysztof Stanowski. Już w pierwszej wypowiedzi odniósł się do nieobecnego Rafała Trzaskowskiego, cytując fragment jego autobiografii. Cytat był jednak kompletnie wyrwany z kontekstu, dotyczył jakichś wspomnień prezydenta Warszawy dotyczących rekinów. Szarża Stanowskiego brzmiała w tym kontekście absurdalnie.
Zresztą ten były dziennikarz sportowy raczej nie może zaliczyć tego występu do udanych. Nie zmienia tego fakt, iż przy każdej możliwej okazji Stanowski przekonuje, by na niego nie głosować. Postanowił jednak zaatakować pełnomocnika rządu ds. budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego Macieja Laska za to, że teraz zajmuje się CPK, a lata temu był jego przeciwnikiem.
Świnia za 500 zł
Postulował też program 500 plus na każdą świnię, a nawet na osobę, która identyfikuje się jako świnia. Właściwie nie do końca jest jasne, jaką strategię wybrał Stanowski na tę kampanię. Nie wiadomo, czy bardziej jest trefnisiem, czy kimś, kto chce przemycić w trakcie kampanii jakieś poważne wątki.
Dość zabawnie brzmiały jego narzekania na kandydatów na prezydenta, a także na byłych prezydentów, którzy – jak przekonywał – dzień po wyborach zapominają o swoich obietnicach. Nie wiadomo, czy dotyczyło to również prezydenta Andrzeja Dudy, który w 2018 r. przyznał Stanowskiemu nagrodę. Nie jest też jasne, czy szef Kanału Zero krytykując sprowadzanie do Polski migrantów, pamiętał o tym, iż sam sprowadzał nad Wisłę piłkarzy z Afryki, którzy mieli grać w jego piłkarskiej akademii.
Stanowski wbił jednak bolesną szpilę w kandydata PiS. Zapytał go o jego postulat obniżenia cen prądu o kilkadziesiąt procent i o to, dlaczego nie może tego zrobić już teraz prezydent Andrzej Duda. Nawrocki nie potrafił z tego wybrnąć. Podobnie było po pytaniu Adriana Zandberga, który chciał wiedzieć, jak się odnosi do analiz wskazujących na to, że jego program podatkowy będzie korzystny głównie dla najbogatszych.
Kandydat PiS posługiwał się w tej debacie bardzo ogólnymi hasłami, których większość odbiorców mogła nawet nie kojarzyć. Bo i ile o mitycznym „marzeniu wszystkich Polaków”, czyli „pierwotnym projekcie” Centralnego Portu Komunikacyjnego wie spora część odbiorców, o tyle o budowie stopnia wodnego w Siarzewie, a także postulacie budowy dworca w Świeciu wiedzą raczej głównie koneserzy tematyki transportowej. Powtarzał też jak mantrę, że zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego oznacza prywatyzację służby zdrowia.
Zabrakło tylko ostrzeżenia przed rzekomą prywatyzacją Lasów Państwowych. PiS powtarza tę narrację od lat, tylko nie zauważyło, że to dawno już przestało działać. Nawrocki miał też kilka trudniejszych momentów. Został zaatakowany przez Sławomira Mentzena, który pytał go m.in. o politykę rządu PiS w trakcie pandemii koronawirusa. Nawrocki przestrzegał wtedy lidera Konfederacji przed atakowaniem go i radził, by ten zajął się jednak krytyką Rafała Trzaskowskiego.
Nawrockiego zaatakował też Grzegorz Braun, który pytał o ekshumacje w Jedwabnem.
Debiut Mentzena
Dla Mentzena to była pierwsza okazja do bezpośredniego starcia z kandydatem PiS, który – według sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski – pozbawił go właśnie ok. 5 pkt proc. poparcia. Lidera Konfederacji nie było w Końskich, co widać było we wspomnianym badaniu. Co ciekawe, zamiast atakować Nawrockiego, Mentzen na początku postanowił uderzyć w obóz władzy.
Pokazał zdjęcie Donalda Tuska z Władimirem Putinem na molo w Sopocie z 2009 r. Było to o tyle dziwne, że ten motyw od lat jest już wręcz wyświechtany przez propagandę Prawa i Sprawiedliwości. Mentzen w zanadrzu miał też zdjęcie Szymona Hołowni z imigrantami w Sejmie. Chciał to zdjęcie przykleić do pulpitu, przy którym stał marszałek Sejmu.
Okazało się jednak, że Hołownia był przygotowany na taki wariant. Wyjął specjalnie przygotowaną torbę na gadżety i tam schował „dar” Sławomira Mentzena. Występ marszałka Sejmu raczej należy zaliczyć do udanych. Debata telewizyjna to środowisko, w którym lider Polski 2050 czuje się jak ryba w wodzie. W pewnym sensie Hołownia przejął rolą nieobecnego Rafała Trzaskowskiego. Reprezentował obóz władzy i był obiektem ataków przez cały czas trwania programu. M.in. dlatego, że nawiązał do ś.p. Lecha Kaczyńskiego, co wzbudziło irytację kandydatów z prawicy.
Został też zaczepiony przez Adriana Zandberga, który pytał o to, jak teraz wygląda niezależność TVP i prokuratury od rządu. Hołownia kluczył, ale nie był w stanie jasno odpowiedzieć, oprócz tego, że stwierdził, iż Telewizja Polska wciąż nie trzyma standardów. Podkreślił jednak, że to, co działo się za rządów PiS w tej instytucji, nie miało precedensu. Przekonywał również do rozdzielenia funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości.
A reszta? Debiutujący w debacie dr Artur Bartoszewicz, który wykręca niezłe zasięgi w mediach społecznościowych, zostanie zapamiętany jako twórca postulatu, by Polska posiadała „lotniskowiec i sześć łodzi podwodnych”. Chciałby też, by Polska liczyła 46 mln obywateli. I jeszcze jedno. W końcówce debaty zauważył, że większości uczestników skończyła się woda do picia.
Udający niezależnego Marek Jakubiak, poseł wybrany z list PiS, przekonywał, że po wyborze Rafała Trzaskowskiego „w pół roku stracimy polską walutę”. A gwiazda debaty Republiki w Końskich Joanna Senyszyn wystąpiła z plakietką „SLD”, która miała nawiązywać do partii, na której gruzach powstała kierowana przez Włodzimierza Czarzastego Nowa Lewica. Formalnie rozwinięcie tego skrótu brzmi obecnie „Stowarzyszenie Lewicy Demokratycznej”.
Trwająca prawie trzy godziny debata raczej nie wpłynie znacząco na przebieg wyścigu o najważniejszy fotel w Pałacu Prezydenckim. Co ciekawe, prowadząca program zapowiedziała, że stacja Tomasza Sakiewicza będzie chciała zorganizować 9 maja kolejną debatę, ale w zupełnie innej formule. Szczegóły na razie nie są znane. Wiadomo, że 12 maja odbędzie się debata wszystkich kandydatów organizowana przez TVP.