
W Zespole Szkół Ogólnokształcących i Technicznych w Białymstoku od wielu lat w trakcie Wielkiego Postu organizowane są drogi krzyżowe.
W ramach uroczystości uczniowie ramię w ramię z księdzem oraz niektórymi nauczycielami przemierzali korytarze, podążając za brzozowym krzyżem. Po raz pierwszy drogi krzyżowe w szkole zorganizowano za czasów rządów PiS, gdy funkcję kuratora oświaty sprawowała Beata Pietruszka, prywatnie dobra znajoma byłego szefa MEN Dariusza Piontkowskiego.
Droga krzyżowa w szkole. Rodzice wysyłają skargi
Nowa podlaska kurator oświaty Agnieszka Krokos-Janczyło podchodzi do szkolnej drogi krzyżowej ze sporym dystansem. – W przestrzeni szkolnej nie powinno być takich wydarzeń. Od tego jest kościół. Szkoła nie jest miejscem do afiszowania się ze swoją religią, tym bardziej w w województwie podlaskim, które jest regionem wielowyznaniowym, wielokulturowym – powiedziała w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Część rodziców także nie jest zadowolona z faktu, że młodzież w szkole uczestnicy w obrzędach religijnych. Matka jednej z uczennic twierdzi, że do dyrekcji szkoły trafiły pisma ze skargami w tej sprawie. Sprawą zainteresowała się również Fundacja Wolność od Religii, która dopytywała m.in. czy uczniowie byli nagradzani za udział w drodze krzyżowej ocenami z innych przedmiotów.
Dyrekcja szkoły odpowiada na zarzuty
W odpowiedzi na zarzuty dyrektor białostockiej placówki edukacyjnej wyjaśnił, że droga krzyżowa została zorganizowana razem z parafią i była przeznaczona wyłącznie dla zainteresowanych uczniów, którzy wyrazili chęć uczestnictwa w lekcjach religii.
– Nikt nie zmuszał do udziału w drodze krzyżowej. Uczniowie, którzy nie chcieli brać udziału mogli skorzystać z biblioteki, gdzie dyżurowali nauczyciele. Byliśmy także przygotowani na organizację zajęć sportowych, ale nie było chętnych – zapewnił Cezary Antoni Wysocki.
Czytaj też:
Nagłe zasłabnięcie uczniów w szkole pod Warszawą. Dyrekcja zabrała głosCzytaj też:
Skandaliczne zachowanie niemieckich uczniów w Auschwitz. Stanowcza reakcja dyrekcji szkoły