- W teorii wszystko miało się udać. Bloki w atrakcyjnej części Poznania stawiała znana firma Eiffage, a inwestycję prowadził doświadczony deweloper UWI. W listopadzie 2023 r. wyszło na jaw, że m.in. przez dziurę w dachu woda lała się do kilku mieszkań
- Od 1,5 roku problem nie został rozwiązany. Mieszkańcy uważają, że padli ofiarą patodeweloperki oraz przepisów, które pozwalają firmom budowlanym unikać odpowiedzialności za poważne niedoróbki
- Opowiadają Onetowi, że deweloper UWI, który do sprzedawania mieszkań powołał spółkę-córkę i którą potem zamknął, teraz ich szantażuje. Ma obiecywać pieniądze na naprawę dachu, jeśli… przestaną blokować budowę kolejnego bloku w ich sąsiedztwie
- Tymczasem firma UWI, w lakonicznym mailu wysłanym do Onetu, twierdzi, że zmierza do porozumienia w mieszkańcami. — Deweloper kolejny raz nas zwodzi — komentuje Anna Szewczuk, właścicielka jednego z zalanych mieszkań
- Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu
Kolejnej bezsennej nocy — w zalanym mieszkaniu, z grzybem na ścianach i po demontażu nowej kuchni — Anna zaczyna pisać wiersz. Przeczyta go później sąsiadom. Usłyszy brawa i słowa otuchy. Oto jego fragment:
„Ni to Sydney, ni to Paryż
dachy Eiffage to koszmary!
Dla Was kasa, dla mnie kara
Panie Mathern , ale siara!
Cisnąć będę wszystkich drani.
Róbcie dach dla Pani Ani!
UWI idzie po taniości,
zbańczy w całej rozciągłości”.
Eiffage to duża firma z francuskim kapitałem, główny budowniczy bloków na osiedlu „Botanika” w Poznaniu.
UWI to poznański, doświadczony deweloper, który skusił przyszłych mieszkańców m.in. świetną lokalizacją nowego budynku na os. Śmiałego — blisko terenów zielonych, galerii handlowej Plaza i Poznańskiego Szybkiego Tramwaju.
Spór o osiedle w Poznaniu. Afera z działkami, potem groźba zamachu i ryzyko powodzi
Syzyfowe prace Anny. „Codziennie zbierałam półtora litra wody”
Ściany w mieszkaniu pani Anny są tak mokre, że może włożyć w nie widelec, kuchenny nóż, zbierać tynk łyżeczką. Już wie, że nad nią, na dachu, stoi woda, która spływa do jej mieszkania. Jest listopad 2023 r., kilkadziesiąt dni po tym, jak odkryła problem. Za radą pracowników firmy Eiffage włącza przyniesiony przez nich osuszacz do ścian. Dziennie „odzyskuje” ze ścian z półtora litra wody.
— Do wiaderka zbieram skutki błędów innych osób i stwierdzam, że to syzyfowa praca, bo zbieram wodę, która i tak będzie dalej napływać. Dodatkowo robię to na mój koszt. Przecież za prąd, który pobiera pracujący osuszacz powietrza, nikt mi nie odda pieniędzy — mówi Anna.
Zalana i zniszczona kuchnia w mieszkaniu Anny SzewczukŁukasz Cieśla / Onet
Rozmawiam z nią w jej zniszczonym mieszkaniu. Jest zdesperowana, bo już od prawie dwóch lat patrzy na odrapane ściany, potyka się o zdemontowane meble, a chleb kroi na parapecie. Część zabudowy kuchni, wskutek zalania, została zdemontowana.
Pierwsze zacieki w swoim mieszkaniu zauważyła pod koniec sierpnia 2023 r. Chwilę wcześniej nad Poznaniem przeszła wielka ulewa, a ona właśnie wróciła z urlopu.
Jak się wkrótce dowiedziała, nie tylko ją zalewa. Zacieki i woda w ścianach oraz w suficie pojawiły się także u sąsiadki zza ściany — u Ewy Bratkowskiej, poznańskiej sędzi w stanie spoczynku. A jeszcze wcześniej w mieszkaniu piętro wyżej u sąsiada Stanisława. U niego do pierwszego zalania miało dojść już w 2021 r., ale — jak zgodnie twierdzą jego sąsiadki — nie powiadomił ich o tym i nie przewidział konsekwencji.
— Po zalaniu mojego mieszkania w 2023 r. wyszła na jaw korespondencja wskazująca, że u sąsiada już w 2021 r. doszło do zalania. Nikt nam o tym nie powiedział, prace na dachu obok jego mieszkania zrobiono „po cichu”, jeszcze w ramach pięcioletniej gwarancji. I co równie ważne, były zrobione nieudolnie, bo w sierpniu 2023 r., gdy od kilku miesięcy gwarancja już nie obowiązywała, po ulewach woda pojawiła się także w naszych mieszkaniach. Dopiero wtedy dowiedziałyśmy się o problemie — mówi Ewa Bratkowska.
Jej sąsiad Stanisław przekonuje, że w 2021 r. niczego nie ukrywał. Zapewnia, że wszelkie usterki zgłaszał, komu trzeba. Jednak zbyt rozmowny nie jest, odsyła nas do zarządu wspólnoty mieszkaniowej.
Wprowadzili się do nowego bloku. „Lało się z kanalizacji, wypływało ze zlewu”
Woda w suficie, skute tynki, grzyb na ścianie
Rozmowne są za to Anna i Ewa. Zapraszają do swoich mieszkań. Anna pokazuje u siebie grzyb na ścianach, skute tynki, zdjęcia zniszczeń. Najgorzej jest właśnie u niej. Na ścianach do tej pory widać kolejne zapiski z pomiarów wilgoci. Tzw. fachowcy przychodzili, zapisywali, radzili, co trzeba zrobić. Problemu nikt nie rozwiązał.
Anna pisała więc kolejne maile z prośbą o pomoc, a potem wiersz. Dziś wspomina, że miała drugi etat z pisania ponagleń, wezwań, próśb.
W listopadzie 2023 r. napisała do firmy Infostate, zarządzającej wówczas budynkiem, do której mieszkańcy także mają pretensje, że nie rozwiązała problemu. Alarmowała, że jest przerażona skalą zniszczeń, bo „ściana jest cała na wskroś nasiąknięta wodą, po zdjęciu szafek okazało się, że pod nimi jest grzyb, jeśli to zacznie iść w dół, będzie trzeba demontować cały blat i dolną część zabudowy kuchni”.
Druga połowa 2023 r. i pierwsze oznaki zalewania kuchni w mieszkaniu pani Anny…mat. prasowe
Dziś wspomina, że jesienią 2023 r. firma Infostate, po prowizorycznym zaklejeniu nieszczelności, mówiła, że teraz ma już zielone światło do naprawy mieszkania. Ale tak nie było. Ma żal, że ani ówczesny zarządca, ani budowlańcy z Eiffage, ani deweloper nigdy nie doprowadzili do gruntownej naprawy dachu.
… po demontażu mebli zaczęło się osuszanie mieszkania pani Anny, które jednak niewiele dało.mat. prasowe
Zdegustowana biernością poszczególnych firm jest także jej sąsiadka zza ściany.
— W listopadzie 2023 r. przyjechali do mnie przedstawiciele różnych firm zaangażowanych w budowę. Powiedzieli, że położą na dachu kolejną warstwę papy. Nie zgodziłam się, mówiąc, że to będzie tylko przykrycie problemu i najpierw mają ustalić przyczynę zalania. Wody było u mnie tyle, że gdy zapalałam światło, wyskakiwały korki, woda była też w peszlach z kablami elektrycznymi przy lampie na suficie. „Fachowcy” od dewelopera proponowali, że wykują u mnie dziurę w suficie w dużym pokoju , przez którą odprowadzą wodę z dachu i osuszą strop. Ja mówię do nich, że chyba sobie żartują. Potem fragment dachu próbowali zalepić kawałkiem papy, co oczywiście także nie usunęło przyczyny zalewania — relacjonuje Ewa Bratkowska.
W mieszkaniu pani Ewy woda po ulewach ciekła z sufitumat. prasowe
Eksperci od budownictwa: dach ma zły profil, woda stoi, zamiast spływać
Z inicjatywy właścicieli mieszkań nieszczelny dach zaczęli oglądać eksperci od budownictwa. Dwóch z nich wskazali mieszkańcy, jednego deweloper. Wszyscy eksperci byli zgodni co do tego, że dach jest nieszczelny i trzeba go gruntownie naprawić.
Dwoje specjalistów wskazanych przez mieszkańców stwierdziło, że woda stoi, zamiast spływać, a przyczyną jest źle wyprofilowany dach. Na dodatek wysypano na niego drobne kamyczki — otoczaki, które są zabrudzone i zatrzymują wodę, co potęguje problem. Dlatego woda stała i stopniowo niszczyła pokrycie dachu. Najpierw w 2021 r. bokiem wleciała do mieszkania pana Stanisława, mieszkającego na ostatniej kondygnacji. Potem zaczęła spływać niżej, do mieszkań Ewy Bratkowskiej oraz Anny Szewczuk.
Woda stojąca na dachu bloku na os. Śmiałego w Poznaniumat. prasowe
Wskazany przez mieszkańców biegły z Politechniki Poznańskiej w swojej opinii ze stycznia 2024 r. tak opisał przyczynę ich problemów: „Stwierdzono niską jakość wykonania pokrycia dachu i możliwe związane z tym nieszczelności ujawniające się w szczególności przy zastoinach wodnych. (…) Stwierdzone aktualnie wady mają charakter wad istotnych i ukrytych, gdyż ich wystąpienie było odsunięte w czasie i niemożliwe do identyfikacji na etapie przejęcia lokali. Niezbędne jest przeprowadzenie prac naprawczych w celu przywrócenia stanu właściwego oraz usunięcia skutków występujących wad”.
Jak się żyje w „warszawskim Hongkongu”? Mieszkańcy nie przebierają w słowach
Na usterki zwrócił uwagę także biegły powołany przez dewelopera. Wskazał, że dach trzeba zerwać do gołego stropu, osuszyć i na nowo położyć kolejne warstwy pokrycia.
Ewa Bratkowska: — Po tych ekspertyzach doszło do spotkania z deweloperem. Znowu proponował prowizoryczne naprawy, pokrycie dachu kolejną warstwą papy, co uniemożliwiłoby wymianę zawilgoconych warstw izolacji , nie usunęłoby braku spadku dachu i problemu z zalegającą wodą. My się nie zgodziliśmy na następną prowizorkę, a deweloper zaczął grać na czas. Do dziś nie ustosunkował się do wniosków płynących z opinii żadnego z trzech biegłych.
Mieszkańcy: to patodewoloperka, UWI poszło w szantaż
Ewa Bratkowska jest przekonana, że sprawa ich bloku ma znacznie szerszy kontekst. Podobne sytuacje jej zdaniem występują na innych osiedlach w całej Polsce.
— Mówię to panu jako mieszkanka i jako sędzia w stanie spoczynku: padliśmy ofiarą patodeweloperki i złych rozwiązań prawnych w naszym kraju. W 2008 r. ustawodawca umożliwił deweloperom tworzenie spółek celowych do budowy bloku — podkreśla Ewa Bratkowska.
Dodaje, że deweloper UWI powołał spółkę komandytową, która sprzedała im mieszkania. Po transakcjach spółka została postawiona w stan likwidacji.
— Choć UWI twierdzi, że poczuwa się do odpowiedzialności za swoją zlikwidowaną spółkę-córkę, realia są takie, że mamy utrudnioną drogę do dochodzenia roszczeń. UWI moim zdaniem nie chce naprawić dachu zgodnie ze sztuką budowlaną, bo nie chce wydać większych pieniędzy. Obawia się, że tym samym przyzna się do winy i za chwilę zażądamy naprawy naszych zniszczonych mieszkań — mówi Ewa Bratkowska.
Zbieranie wody z dachu bloku na os. Śmiałego w Poznaniumat. prasowe
Wraz z Anną Szewczuk opowiadają, że w pewnym momencie rozmów deweloper UWI posunął się do szantażu. Chodzi o warunki porozumienia, które deweloper byłby gotów podpisać. Firma stwierdziła, że da na naprawę dachu 14 tys. zł, a kolejne 22 tys. zł dorzuci główny wykonawca — Eiffage, czyli razem uzbiera się 36 tys. zł.
— To byłaby jedynie część pieniędzy potrzebna na naprawy, ale dobre i to, gdyby nie pewien „haczyk”. Te pieniądze miałyby zostać wypłacone dopiero, jeśli my jako właściciele mieszkań cofniemy odwołanie od decyzji o warunkach zabudowy, którą wydał Urząd Miasta. Decyzja ta zezwala na budowę kolejnego bloku w naszym sąsiedztwie. My blokujemy tę inwestycję nie na złość, ale dlatego, że ma powstać tu kolejny blok, z kolejną halą garażową, co zwiększy ruch pieszych i pojazdów oraz stworzy potencjalne zagrożenia dla życia i zdrowia mieszkańców. Na wąską drogę pieszo-jezdną już teraz wyjeżdżają samochody z dwóch hal garażowych — tłumaczy Ewa Bratkowska.
Trwa spór mieszkańców osiedla z parafią. Proboszcz chce, żeby się wyprowadzili
Radny PO w radzie nadzorczej. „Wszystko będzie dobrze”
Deweloper UWI to firma znana na poznańskim rynku, ma ponad 30-letnie doświadczenie. Do tej pory wybudowała kilka tysięcy mieszkań. W zeszłym roku firma przechodziły poważny kryzys wizerunkowy i finansowy przy budowie dużego osiedla nad Maltą w Poznaniu. Nie oddała klientom mieszkań na czas, bo roszczenie zgłosił główny wykonawca — firma budowlana z Kalisza. Złożyła nawet wniosek o upadłość UWI.
Niektórzy nasi rozmówcy twierdzą, że UWI już się nie wykaraska ze swoich kłopotów, dlatego mieszkańcy z „Botaniki” nie mają co liczyć na załatwienie swojej sprawy z dachem.
Czy tak się stanie?
Pytamy o to poznańskiego radnego miejskiego Wojciecha Kręglewskiego z PO, który zasiada w radzie nadzorczej spółki UWI.
— Wierzę, że UWI przetrwa, to solidna firma. Gdyby było inaczej, nie wchodziłbym do rady nadzorczej. Kondycja finansowa spółki jest coraz lepsza — zapewnia Wojciech Kręglewski.
Wojciech Kręglewski, poznański radny PO i członek rady nadzorczej firmy UWIŁukasz Cynalewski / Agencja Wyborcza.pl
Przekonuje także, że UWI nie ucieka od odpowiedzialności za swoje inwestycje. Powoływanie spółek-córek do budowy różnych osiedli, to jego zdaniem nic zdrożnego. Firma-córka potem znika, ale firma-matka nie umywa rąk.
Od nas radny PO dowiaduje się o problemach z dachem na osiedlu „Botanika”. Zapewnia, że podejmie interwencje. Po chwili do nas oddzwania.
— Pani prezes UWI powiedziała mi właśnie, że osobiście zajmie się sprawą dachu. Będę pilotował, żeby temat zakończył się pozytywnie dla mieszkańców. Znając panią prezes, jej wiarygodność, to że jest gotowa zastawić własny majątek do regulowania różnych zobowiązań, jestem pewien, że wszystko będzie dobrze — zapowiada radny PO.
— Mieszkańcy „Botaniki” mają zupełnie inne opinie na ten wiarygodności pani prezes — mówię radnemu Kręglewskiemu.
— Wie pan, każdy ma prawo do własnych ocen. Ja ją bardzo cenię — odpowiada.
Osiedla z PRL kontra patodeweloperka. To uważano za niezbędne
Prezeska UWI odpowiada lakonicznie
Firmie UWI zadaliśmy sporo pytań. O to, dlaczego jeszcze nie naprawiła dachu, czy obawia się roszczeń o wyremontowanie zniszczonych mieszkań, czy szantażuje mieszkańców, że jeśli zgodzą się na postawienie w sąsiedztwie kolejnego bloku, w końcu dostaną pieniądze na usunięcie usterek?
Prezes UWI Małgorzata Puchała przysłała nam lakoniczną odpowiedź, z której tryska urzędowy optymizm: „(…) Postępowanie w przypadku występujących przecieków niestety zawsze wiąże się z trudnym i żmudnym ustalaniem przyczyn, bo niestety skutki są znane. Strony ustaliły postępowanie, które skutkowało dokonaniem czasowych napraw w styczniu, mając na celu kompleksowe wykonanie wiosną tego roku. Obecnie finalizujemy porozumienie, o czym poinformuję Pana niezwłocznie po jego podpisaniu, w tym o dacie rozpoczęcia prac. (…)”.
Anna Szewczuk, ta od wiersza pisanego nocą, gdy mówię, jakie jest stanowisko dewelopera, nie wytrzymuje:
— Masakra… Ciśnienie mi skacze, jak słyszę te kolejne obietnice. W ten sposób już od prawie dwóch lat jesteśmy nieustanie zwodzeni przez prezeskę i jej pracowników — komentuje stanowisko szefowej firmy UWI.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Firma Eiffage i jej „dobrosąsiedzkie relacje”
Sporo pytań wysłaliśmy także do firmy Eiffage, głównego wykonawcy osiedla „Botanika”. Chcieliśmy wiedzieć, kto powinien naprawić dach i czy jego nieszczelność to wada ukryta, na którą jest dziesięcioletnia gwarancja?
Pleśń zjada nowe osiedle w Gdańsku. Deweloper nie jest w stanie rozwiązać problemu
Z lakonicznej odpowiedzi Eiffage wynika, że firma nie ma sobie niczego do zarzucenia, gwarancja już minęła, a fakt, że chciałaby mieszkańcom dać część pieniędzy na naprawę dachu, to nie przyznanie się do winy, lecz gest dobrej woli.
„Budowa realizowana była na podstawie projektu inwestora. Była nadzorowana i została odebrana przez służby inwestora zgodnie z wymogami. Jako generalny wykonawca spełniliśmy wszystkie zobowiązania w okresie gwarancji i rękojmi zgłoszone przez inwestora. W ramach dobrosąsiedzkich relacji postanowiliśmy wesprzeć wspólnotę mieszkaniową i przekazać jej środki na naprawę dachu. Porozumienie trójstronne inwestor/generalny wykonawca/ wspólnota jest w trakcie podpisywania” — tak twierdzi Magdalena Strąk odpowiedzialna za marketing w firmie Eiffage.
Blok wybudowany przez Eiffage na osiedlu „Botanika” w PoznaniuŁukasz Cieśla / Onet
Bardziej otwarci w rozmowach okazali się przedstawiciele firmy Infostate, która przez pewien czas zarządzała blokiem na os. Śmiałego i do której mieszkańcy także mają pretensje. Na tyle duże, że zrezygnowali z jej usług.
Członkowie zarządu tej firmy zaprosili dziennikarza Onetu na spotkanie, podczas którego szeroko przedstawili swój punkt widzenia. Zgadzają się z postulatami mieszkańców, że dach powinien zostać gruntownie naprawiany, a nie jedynie przykryty kolejną warstwą papy. Ich zdaniem firma UWI oraz Eiffage powinny zrobić znacznie więcej, niż do tej pory.
— Od momentu stwierdzenia zalania mieszkań, czyli od drugiej połowy 2023 r., staraliśmy się rozwiązać problem. Na prośbę jednej z mieszkanek, jako ówczesny zarządca budynku, podpisaliśmy umowę ze wskazanym przez nią biegłym z Politechniki Poznańskiej. On wydał opinię, która jest merytoryczna. Jego rekomendacje dotyczące zakresu naprawy powinny zostać wykonane przez UWI i Eiffage, bo mamy do czynienia z wadą ukrytą dachu. Mieszkańcy faktycznie potem wypowiedzieli nam umowę i z jednej strony rozumiemy ich emocje, to że byli rozżaleni brakiem efektów, ale z drugiej strony niesprawiedliwie nas ocenili. Nie mieliśmy żadnych narzędzi nacisku ani na dewelopera, ani na głównego wykonawcę. Tłumaczyliśmy mieszkańcom, że można pozwać dewelopera UWI i na drodze sądowej domagać się naprawy dachu. Wiemy, że po naszym odwołaniu przez mieszkańców, sprawa do dziś jest nierozwiązana, nad czym ubolewamy — mówią Onetowi Bartosz Fąfara i Bartłomiej Sroczyński, członkowie zarządu Infostate.