
Jak dowiedzieli się dziennikarze, w sąsiadujących gminach Mielno i Będzino patrole obywatelskie utworzono po brutalnym napadzie na kobietę. Kobieta została uderzona w głowę i okradziona we własnym domu w Sarbinowie. Już wcześniej dochodziło do różnego rodzaju kradzieży, a to wydarzenie przelało czarę goryczy.
Patrole obywatelskie na Pomorzu. To reakcja na kradzieże
– Do zorganizowania się w takie grupy nieformalne zmusili nas złodzieje, którzy zaczęli grasować po całej okolicy. Przeważnie tak jest, że nasza jedna grupa w dzień obserwuje okolicę, robi zdjęcia, nagrywa, a druga przyjeżdża na wieczór. Jesteśmy w stałym kontakcie ze sobą, na grupie wszyscy wiedzą, gdy coś się dzieje. W razie czego wszyscy ruszają – opowiadał członek takiego patrolu.
Kontrolowane są osoby, których lokalni mieszkańcy nie kojarzą. Jak usłyszeli dziennikarze, wcześniej takie osoby obserwowały nieruchomości, by następnie w dogodnym momencie dokonać kradzieży.
– Udało się kilka osób zatrzymać, na budowie tutaj, później Ukraińca złapaliśmy, który obserwował dom mieszkalny. Policja przyjechała i okazało się że nie ma prawa jazdy, ubezpieczenia, przeglądu – relacjonowali członkowie patroli.
80-letnia pani Teresa w rozmowie z „Interwencją” podkreślała, że dzięki nietypowemu zaangażowaniu sąsiadów czuje się bezpieczniej. Sama spotkała w swoim gospodarstwie zamaskowaną osobę. Wyszła wówczas do niej i ostrzegła, że będzie strzelać.
– Osobnik zwiał. Szybko zadzwoniłam po policję i patrol. Pojawił się błyskawicznie, wszystko obstawiali młodzi chłopcy, bardzo operatywni, oni znają teren – mówiła. O komentarz poproszona została przedstawicielka lokalnej policji.
Pomorze. Jak policja ocenia patrole obywatelskie?
– Nie możemy tego negować, że takie patrole oczywiście podnoszą bezpieczeństwo. My rozmawialiśmy z nimi, przestrzegaliśmy ich przed konsekwencjami, które mogą ponosić. Nie mają uprawnień do stosowania środków przymusu bezpośredniego. Nie mogą tak działać jak policja – przyznała funkcjonariusz Monika Kosiec z Koszalina.
Straż sąsiedzka działa również w gminie Besiekierz. Tam jednak stosowany jest nieco inny system. Patrol wyrusza dopiero, gdy mieszkańcy zauważą coś niepokojącego. – Inicjatywa pokazuje, że nasi mieszkańcy dbają o siebie nawzajem i angażują się w rozwój gminy. To budujące, cieszę się, że to powstało – chwalił wójt Tomasz Hołowaty.
Co na to policja? Monika Kosiec z komendy w Koszalinie przyznaje, że aktywność mieszkańców może pomóc. Ostatecznie jednak to służby dysponują odpowiednimi narzędziami i uprawnieniami.
– Zostały rozbite trzy grupy przestępcze i sprawcy zostali doprowadzeni do sądu. W pewnym sensie patrole się przyczyniły do tego, ale rozpracowywania, czynności operacyjne, udowodnienie, to już leży po stronie policji – podkreślała.
Czytaj też:
Warszawiacy wzięli sprawy w swoje ręce. „Służby nie są w stanie nam pomóc”Czytaj też:
„Patrole obywatelskie” w polskich miastach. „Wyglądają, jakby chcieli dokonać pogromu”