-
SN ponownie przeliczył głosy w 11 komisjach, znajdując drobne błędy, które nie wpłynęły na ostateczny wynik wyborów.
-
Ponad 50 tys. protestów wyborczych, w tym tzw. 'giertychówki’, zostało odrzuconych przez SN bez dalszego biegu, a tylko część protestów została uznana za zasadną.
-
Pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska odniosła się do nieprawidłowości, podkreślając ich niewielką skalę.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Miniony poniedziałek był ostatnim dniem na składanie do Sądu Najwyższego (SN) protestów przeciw wyborowi prezydenta. Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, SN w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru Prezydenta RP. Posiedzenie w sprawie podjęcia uchwały odnoszącej się do ważności wyborów jest wyznaczone na najbliższy wtorek na godz. 13.
Wiadomo, że SN pozostawił bez dalszego biegu ponad 50 tys. protestów wyborczych, w tym protesty składane przy wykorzystaniu wzoru opracowanego przez posła KO Romana Giertycha. Zapadły też postanowienia w ponad 400 innych sprawach zainicjowanych protestami wyborczymi.
Jak poinformowano w piątkowym komunikacie, SN mógł zająć merytoryczne stanowisko, wyrażając opinię o zasadności ośmiu protestów i o niezasadności sześciu protestów. „Opinie te będą wzięte przez SN pod uwagę przy podejmowaniu uchwały w przedmiocie ważności wyboru Prezydenta RP” – czytamy.
Manowska o nieprawidłowościach w komisjach: Liczby, które nie wpływały na wynik wyborów
Do piątkowej decyzji Izby Kontroli SN, która uznała część protestów wyborczych za zasadne, odniosła się w Poranku TOK FM Małgorzata Manowska. – To 11 komisji w tym roku, w czasie tych wyborów, było (ponownie) liczonych. Były komisje, gdzie wszystko się zgadzało, były drobne błędy, typu jeden, dwa, trzy głosy i były komisje, gdzie rzeczywiście źle zliczono głosy. Zdarzały się sytuacje, że zarówno na korzyść jednego kandydata, jak i na korzyść drugiego – relacjonowała pierwsza prezes SN.
– Natomiast były to takie liczby, które rzeczywiście nie wpływały na wynik wyborów – zaznaczyła w radiowym wywiadzie.
Manowska przyznała, że jeśli chodzi o nieprawidłowości w komisjach, to każda skala ją martwi. – Nawet jeżeli jest mała, skala mnie martwi. Takie rzeczy nie powinny się zdarzać, ale po prostu się zdarzają. To są ludzie, członkowie komisji wyborczych też byli przemęczeni. Oni sami dzwonili rano do PKW, z tego co wiem, i zgłaszali, że jest błąd- mówiła.
Mimo wszystko według Manowskiej „nie można uznać, że tegoroczna grupa tych komisji, które błędnie policzyły głosy, jest jakaś reprezentatywna„. Następnie urzędniczka odniosła się do określenia „giertychówka”, którym to opisywała wzór protestu wyborczego, opracowany przez wspomnianego polityka KO.
Pierwsza prezes SN o „giertychówkach”: To nic obraźliwego
Jak stwierdziła Manowska, w sformułowaniu „giertychówki”, „nic złego nie ma”. Zdaniem Manowskiej absolutnie nie jest to również deprecjonowanie konstytucyjnego prawa obywateli.
– Język polski ma to do siebie, że wciąż są tworzone nowe słowa. Mamy majówkę, mamy czerwcówkę. Dlaczego ma nie być giertychówki? To nie jest nic obraźliwego – przekonywała słuchaczy TOK FM.
Później pierwsza prezes SN wspomniała o minionej kampanii wyborczej. – Jako sędzia nie jestem zainteresowana takim prezydentem, który w czasie kampanii wyborczej używa sformułowania „nasi sędziowie”. Bo to dla mnie, jako sędziego, budzi podejrzenie, że są jacyś sędziowie na usługach partii politycznej – to raz. A dwa, że są „nasi” i „wasi” sędziowie. A sędziowie i wymiar sprawiedliwości są jedni – podkreśliła.
– Po drugie: że nie jestem zainteresowana takim prezydentem, który jest desygnowany przez opcję polityczną, która rękami ministra Bodnara oraz niektórych sędziów funduje nam projekty, które są absolutnie sprzeczne z konstytucją i z prawem europejskim również. Na przykład weryfikacja sędziów – stwierdziła.
– Dla mnie haniebna jest sama koncepcja weryfikacji sędziów, bo takiej weryfikacji nie było po czasach komunistycznych, a teraz chce się weryfikować sędziów z tego względu, że są ewentualne błędy systemowe – podsumowała.