Skip to main content
Polska

Tajemnica prawa jazdy marszałka Jabłońskiego. Sądowa batalia toczy się od lat

Autor 2 lipca 2025Brak komentarzy

Ostatni rajd marszałka województwa lubuskiego widziała cała Polska. Marcin Jabłoński, siedząc za kierownicą służbowej limuzyny, rozbił się na drodze ekspresowej S3. Jechał agresywnie, tuż za poprzedzającym autem, które następnie wyprzedził, zajechał mu drogę, po czym uderzył w barierki. Marszałek stracił uprawnienia, nie przyjął od policjantów mandatu, więc sprawa trafi do sądu. W krótkim oświadczeniu bronił się, że nagrana sytuacja „nie jest jednoznaczna” i widać tylko jej „wycinek”.

Pytanie jednak, czy to pierwszy raz, gdy Marcin Jabłoński stracił uprawnienia do kierowania pojazdami. Od paru lat starosta słubicki Leszek Bajon, czyli partyjny kolega marszałka, robi wszystko, aby na to pytanie nie odpowiedzieć.

Jako pierwszy taką informację nieoficjalnie otrzymał Jacek Kotuła, lokalny aktywista i autor strony „Jawne Słubice”. Kotuła mówi nam, że Jabłoński prawo jazdy miał stracić w 2022 r., czyli w czasach, gdy był członkiem zarządu województwa lubuskiego. Decyzję w tej sprawie miał wydać starosta Bajon. Aby to potwierdzić, w listopadzie 2022 r. Kotuła złożył w starostwie wniosek o udostępnienie informacji publicznej, za którą uważa odpowiedź na pytanie, czy Jabłońskiemu zatrzymano uprawnienia.

To zapoczątkowało ciągnącą się już trzeci rok sądową batalię, która po raz drugi sięgnie Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Prawo jazdy „niezwiązane z funkcją”

Najpierw, w 2022 r., starosta w lakonicznej odpowiedzi uznał, że nie są to informacje publiczne, lecz „prywatne”, a do tego… nie są „związane z pełnieniem funkcji publicznej”. Kilka dni później, w kolejnym piśmie, powtórzył, że sprawę rozpatrzył prawidłowo.

Kotuła poszedł więc do sądu, a skargę Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gorzowie Wielkopolskim rozpatrzył w lutym 2023 r.

Sąd zgodził się z Kotułą, że starosta słubicki dopuścił się bezczynności, nakazał mu rozpatrzyć wniosek w ciągu 14 dni, a do tego zasądził na rzecz aktywisty zwrot 100 złotych kosztów postępowania sądowego. W uzasadnieniu czytamy między innymi, że zdaniem sądu, decyzja administracyjna „jako akt administracyjny wydany w indywidualnej sprawie jest informacją publiczną”.

Sąd zaznaczył też, że z „uwagi na publiczny charakter wnioskowanych informacji” pisma, które starosta wystosował, nie można uznać za „prawnie skuteczne działanie”.

Z wyrokiem nie zgodził się starosta, który wniósł do Naczelnego Sądu Administracyjnego skargę kasacyjną.