
— Ja rozmawiałem w tym tygodniu, próbując wyczuć nastroje w samej Platformie, jeżeli chodzi o działalność Romana Giertycha, i ewidentnie tam podział jest. Jest rzeczywiście tak, że jedni mówią wprost i brutalnie: my musimy trochę obsłużyć ten również nasz twardy, bardziej radykalny elektorat — komentuje Dziubka, przypominając o sprawie wciąż niewyjaśnionych wątpliwości wokół wyborów prezydenckich w 2020 r. — Dzisiaj politycy Platformy mówią, że rzeczywiście nie zrobili tutaj wszystkiego, żeby tego dopilnować — dodaje.
— Drugi wilk jest taki, i to mi powiedział jeden z ważnych polityków Platformy, że boi się, że to się wymknęło trochę spod kontroli — mówi dziennikarz.
— Jedne wilki mówią: „trzeba się lać, trzeba się bić”, a drugie wilki mówią: „no zaczynamy wchodzić w taką, nie ma co się oszukiwać szurię trochę i chyba nie chcemy stać w tym miejscu, bo jesteśmy partią jednak rozsądną, a tutaj zaczynamy być bardzo nierozsądni” — dodaje Długosz.
Dwie narracje w Platformie Obywatelskiej
— To są takie dwie narracje, które można tam spotkać, ale oni też nie do końca wiedzą co mają zrobić, skoro premier w jednym tygodniu ma jedną narrację, a w drugim tygodniu ma drugą narrację. I w jednym tygodniu ona jest rozsądna, a w drugim jest trochę bardziej nierozsądna — komentuje dziennikarka, podkreślając, że „nie do końca wie, do czego doporowadzić może dwoistość w największej partii rządzącej„.
Jak podkreśła z kolei Dziubka, „gdyby Donald Tusk chciał zahamować Giertycha, to by to zrobił”, a Długosz dodaje: „to Donald Tusk trzyma hamulec w ręku”. — To premier może powiedzieć: „Roman dość”. Naprawdę nie ma takiej siły, żeby ktokolwiek, czy nazywa się Roman Giertych, czy nazywa się jakkolwiek inaczej, w Platformie Obywatelskiej fikał sobie — mówi dziennikarka.
— Donald Tusk jest w stanie powiedzieć: „prrrr”. Nie ma jednej osoby w Platformie, która by sobie tak hasała, bez zgody premiera, no ale przewodniczący PO tego nie zrobił — zaznacza Długosz.
Potężny spadek notowań KO
Autorzy „Stanu Wyjątkowego” komentują również wyniki sondażu partyjnego IBRiS dla Onetu, w którym Koalicja Obywatelska odnotowała potężny spadek. Ugrupowanie spadło na drugie miejsce i cieszy się poparciem jedynie 25,8 proc. ankietowanych. To spadek aż o 7,6 pkt proc. w porównaniu z sondażem, który odbył się przed II turą wyborów prezydenckich.
— Wynik KO i koalicji 15 października jest katastrofalny — komentuje Dziubka, przedstawiając poparcie także dla innych partii: Lewicy, Polski 2050 i PSL. Dwie ostatnie nie dostałyby się do Sejmu, bo nie przekroczyłyby 5-proc. progu wyborczego.
Dziennikarze zwracają również uwagę na poparcie dla partii Razem. — Oni są bardzo naładowani energią (…). Zandberg mówił, że mają 11 tys. zgłoszeń do partii, co przy tym, że mają 3 tys. członków w ogóle, jest naprawdę skokiem jakościowym. Pokazali się jako nowa lewica, więc tutaj też się mogą zadziać różne rzeczy, bo przecież tych lewicowych wyborców partia Razem też skądś będzie musiała wziąć — podkreśla Długosz.
— Za chwilę się może okazać, że pod tym progiem znajduje się nie tylko Trzecia Droga, ale też Lewica, i Koalicja Obywatelska po prostu nie ma partnerów do stworzenia koalicji — dodaje dziennikarka.