Amerykanie docenili pracę Alfonsa Maisa. W 2024 r. inspektor niemieckich sił lądowych został odznaczony Legią Zasługi przez Szefa Sztabu Armii USA — po raz drugi w swojej kadencji, która rozpoczęła się w 2020 r.
Zgodnie z uzasadnieniem na order zapracował sobie nie tylko „wyjątkowymi zasługami” dla współpracy wojskowej z USA i szkolenia ukraińskich żołnierzy, ale także modernizacją i zwiększeniem gotowości operacyjnej niemieckiej armii.
Bundeswehra stoi przed poważnymi wyzwaniami, dlatego jego wytrwałe zaangażowanie w sprawy niemieckich przywództwa rządowego i przemysł obronny mają „kluczowe znaczenie dla niemieckich wysiłków na rzecz modernizacji artylerii, obrony powietrznej i bezpiecznej komunikacji na polu bitwy”. Minister obrony Boris Pistorius ma najwyraźniej inne zdanie na temat Maisa.
We wtorek minister wysłał generała na wcześniejszą emeryturę. Był coraz bardziej niezadowolony z „wytrwałego zaangażowania w sprawy niemieckiego przywództwa rządowego”. Z tego, co Amerykanie uznali za godne wyróżnienia. Pistorius chce skupić się na swoich postępach w reorganizacji sił zbrojnych, które są tylko częściowo gotowe do obrony. Z drugiej strony Mais wielokrotnie wskazywał na rozbieżność między intencjami politycznymi a rzeczywistością operacyjną.
Gen. por. Alfons Mais na konferencji prasowej na lotnisku w Wilnie, 8 kwietnia 2024 r.Valdemar Doveiko / PAP
Jego słynna diagnoza z poranka 24 lutego 2022 r., czyli początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę, że niemiecka armia jest „mniej więcej naga”, była regularnie uzupełniana o dalsze spostrzeżenia na temat stanu wojska. Mais odniósł się do konsekwencji sprzedaży broni do Ukrainy, wskazując na przeszkody biurokratyczne i deficyty strukturalne, długie terminy dostaw w branży i niewystarczającą wielkość zamówień. W kwietniu tego roku stwierdził: „Materialnie nie jesteśmy dziś w dużo lepszej sytuacji niż byliśmy w lutym 2022 r.”.
Strategiczna komunikacja Maisa, polegająca na tworzeniu presji poprzez wewnętrzne i publiczne nazywanie problemów, przez długi czas była przydatna dla polityków. Jednak teraz, gdy nikt nie ma złudzeń co do zdolności obronnych Niemiec, a ministerstwo obrony dysponuje nieograniczonymi środkami finansowymi, takie odniesienia są postrzegane jako irytujące. Potrzebne są bezwarunkowa lojalność i opowieści o sukcesach.
Teraz minister ma prawo wybrać generałów, którzy pasują do jego koncepcji. Jednak styl dymisji Maisa jest odstręczający dla obserwatorów i ekspertów. Pistorius znalazł jedynie skromne pochwały dla „zaangażowania” generała i wyraził oczekiwanie, że jego następca, gen. dyw. Christian Freuding, wniesie „dodatkowy rozmach i zmiany do projektów armii”.
Historyk wojskowości Soenke Neitzel uważa, że Mais zasłużył na kolejny medal, a nie taki policzek. — Dowodził armią przez dobre pięć lat i był jednym z niewielu starszych generałów, którzy mówili niewygodne prawdy zarówno przed, jak i za kulisami — mówi. W ten sposób „zmusił polityków do szczerości. Jego następca musi nadal być odważny i niewygodny. Ponieważ koniec końców to od niego zależy życie jego żołnierzy”.
Hans-Peter Bartels, prezes Towarzystwa Polityki Bezpieczeństwa, chwali generała Maisa jako „wybitnego reformatora armii. Dlaczego trzej ministrowie, którym podlegał podczas swojej kadencji, uważali, że wiedzą lepiej niż eksperci wojskowi, pozostaje tajemnicą”.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
— Mais wiele osiągnął, ale decydenci polityczni nadal czasami zachowują się tak, jakby kompromis i droga środka były na porządku dziennym — krytykuje polityków Bartels, w przeszłości związany z SPD.
Boris Pistorius wcale nie usprawnia funkcjonowania ministerstwa
Jednak Pistorius obecnie reorganizuje coś innego, a mianowicie własne ministerstwo — i to po raz drugi. Najwyraźniej podziela on krytykę Federalnego Trybunały Obrachunkowego, który oceniła pierwszą reformę ministra z maja 2024 r. jako „kosmetyczną” i daleką od rzeczywistych wymagań. Pistorius nie stosuje się jednak do zaleceń audytorów, aby odchudzić strukturę ministerstwa i całej służby, ale kontynuuje rozbudowę.
Liczba sekretarzy stanu w służbie cywilnej zostanie zwiększona z dwóch do trzech, a między tym szczeblem zarządzania a departamentami zostanie wprowadzony dodatkowy organ decyzyjny, tzw. dyrektorzy departamentów, co raczej nie przyspieszy procesów. Z drugiej strony samo wojsko traci wpływy. Chociaż inspektor generalny pozostaje formalnie częścią kierownictwa organizacji, de facto jest tylko szefem departamentu. Władza koncentruje się w rękach trzech cywilnych urzędników państwowych.
Jeśli chodzi o komunikację, ministerstwo skupia się na czymś innym, takim jak awans Nicole Schilling na stanowisko zastępcy inspektora generalnego. To pierwszy raz, kiedy kobieta została mianowana na to stanowisko, co cieszy działaczy na rzecz awansu kobiet w szeregach SPD.
Partia ministra odgrywa tu zresztą szczególną rolę. Na ostatniej konferencji partyjnej towarzysze z SPD walczyli zaciekle przeciwko obowiązkowej służbie wojskowej. Zgodnie z rezolucją „nie powinna istnieć żadna prawna możliwość powołania poborowych”, dopóki „nie zostaną wyczerpane wszystkie środki dobrowolnego zwiększenia liczebności”. W jaki sposób Pistorius ma doprowadzić armię ochotniczą — która od lat znajduje się w stagnacji na poziomie ok. 180 tys. żołnierzy — do nowego celu 260 tys. żołnierzy, pozostaje kwestią otwartą.
Socjaldemokratyczna frakcja w Bundestagu wspiera za to ministra w jego dążeniu do pozostania najpopularniejszym politykiem w Niemczech. W komisji budżetowej SPD wygrała z CDU/CSU planem oszczędzenia ministerstwu obrony uciążliwych obowiązków sprawozdawczych wobec parlamentu w przyszłości.
W związku z tym komisja nie uważa już raportu ministerstwa obrony „w sprawie przyspieszenia i optymalizacji zamówień w Bundeswehrze” za konieczny. Raport obronny wprowadzony w 2014 r. przez ówczesną ministrę Ursulę von der Leyen (CDU) w ramach nowoczesnego zarządzania ryzykiem w zamówieniach systemów uzbrojenia jest również klasyfikowany jako zbędna biurokracja.
Ursula von der Leyen jako ministra obrony podczas posiedzenia niemieckiego Bundestagu. Berlin, 16 stycznia 2014 r.SOEREN STACHE/DPA / PAP
— Radykalnie znosząc obowiązki sprawozdawcze, koalicja osłabia komisję budżetową, a ostatecznie cały parlament — uważa Sebastian Schaefer, przedstawiciel Zielonych w komisji. Jego zdaniem zwłaszcza w czasach nieograniczonych pożyczek w sektorze obronnym „konieczna jest skuteczna i ścisła kontrola„.
Taki stan rzeczy oczywiście bardzo odpowiada ministrowi Pistoriusowi. Jeśli nie będzie już musiał ujawniać parlamentarzystom postępów swoich projektów obronnych, istnieje większa szansa, że opóźnienia, wzrost kosztów i stan gotowości operacyjnej pozostaną ukryte przed opinią publiczną.
Chadekom nie podobają się decyzje ministra Pistoriusa
Politycy CDU/CSU, przynajmniej ci poza komisją budżetową, zdają się dostrzegać, że minister działa zgodnie z mottem: nikt nie powinien być w stanie stwierdzić, czy pracuję skutecznie, czy nie.
Thomas Erndl z CSU, rzecznik do spraw obrony chadeckiej frakcji, z pewnością nie jest zadowolony z ostatnich posunięć ministra. Dotyczy to przede wszystkim sprawy Maisa. — Decyzje personalne w ministerstwie obrony są zaskoczeniem — mówi Erndl. — Gen. Mais wyraźnie i jednoznacznie wzywał do zmian i wykazał się dużym zaangażowaniem na rzecz niemieckiej armii na arenie politycznej. Dobro żołnierzy pod jego dowództwem było zawsze jego najwyższym priorytetem.
Dotyczy to również reorganizacji ministerstwa. — Reorganizacje w strukturze ministerstwa muszą zawsze dążyć do jasnego celu, jakim jest promowanie gotowości operacyjnej i zdolności Bundeswehry do rozwoju, i powinny być przeprowadzane przy wsparciu parlamentu — podkreśla polityk CSU. — Szczególne znaczenie ma tu doradztwo wojskowe, realistyczne i jasne, które zawsze otrzymywaliśmy od generałów, w tym gen. Maisa.
Erndl i jego partyjni koledzy są „bardzo sceptyczni wobec modeli myślowych, które dążą do osłabienia pozycji Generalnego Inspektora na poziomie zarządzania organizacją”. Dopiero okaże się, czy z tego sceptycyzmu coś wyniknie.