Skip to main content

Suchy wiatr przelatuje przez meandry zniszczonych ulic, niosąc ostry zapach dymu zmieszanego z benzyną. W oddali nad kopułą na wpół zniszczonego meczetu góruje minaret.

— Ten budynek został zniszczony w rosyjskim nalocie – mówi Abu Musa, wskazując miejsca rosyjskich bombardowań w okolicach Idlibu. Wiele zniszczonych budynków ma dla niego osobiste znaczenie.

Niski i krępy pewnie prowadzi zniszczony żółty samochód bez tablic rejestracyjnych.

— Ukradliśmy go Hezbollahowi podczas zdobywania Damaszku w grudniu – mówi Abu Musa z triumfalnym uśmiechem, nawiązując do wspieranej przez Iran szyickiej milicji z siedzibą w Libanie, która walczyła u boku reżimu Asada.

U stóp Abu Musy, między kierownicą a dźwignią zmiany biegów, leży karabin M16.

Abu Musa nazywa siebie mudżahedinem, czyli religijnym wojownikiem. Na głowie ma ciasno przylegającą zielonkawą kefiję — tradycyjne islamskie nakrycie głowy symbolizujące oddanie i lojalność wobec Allaha.

Urodził się w Rosji, ma rosyjską matkę i ojca z Dagestanu. Od młodości jest wyznawcą islamu. W latach 2012–2013 studiował Koran w Egipcie, gdzie podjął decyzję o wstąpieniu do dżihadu w Syrii, aby walczyć z opresyjnym reżimem Baszszara al-Asada.

Po okresie służby w szeregach rebeliantów Dżabhat an-Nusra Abu Musa zaczął służyć jako snajper w rosyjskojęzycznej jednostce Hajat Tahrir asz-Szam (HTS). Wraz z Abdullahem, bojownikiem z Tadżykistanu, który przejął dowództwo po śmierci pięciu poprzednich przywódców, walczył w najintensywniejszej fazie wojny domowej — zarówno z siłami Asada wspieranymi przez Rosję, jak i ISIS.

Od 2020 r. ich jednostka utrzymuje linię frontu w południowej części Idlibu — odegrała kluczową rolę w decydującej ofensywie HTS przeciwko reżimowi, do której doszło w grudniu. HTS jest uznana za organizację terrorystyczną przez ONZ, USA, UE, Wielką Brytanię i inne kraje. W grudniu wysoki rangą urzędnik ONZ powiedział, że organizacja rozważy zniesienie tego statusu, jeśli HTS utworzy prawdziwie pluralistyczny rząd przejściowy.

Wojna o religię czy przeciwko okupacji?

W przeciwieństwie do wielu bojowników z Czeczenii i Dagestanu, którzy przybyli do Syrii po klęsce w drugiej wojnie czeczeńskiej, Abu Musa i jego obecny dowódca Abdullah przyjechali do niej głównie z powodów religijnych. Inaczej jest jednak w przypadku Rizwana Kubakajewa, jednego z przyjaciół Abu Musy, którego spotkaliśmy obok stacji samochodowej i przy autostradowym parkingu.

Urodził się w 1984 r. w rosyjskim Stawropolu i należy do grupy etnicznej Nogajów, turkijskojęzycznej mniejszości muzułmańskiej z południowej Rosji. Miał zaledwie 10 lat, gdy wybuchła pierwsza wojna czeczeńska między Moskwą a czeczeńskimi separatystami.

— Zginął mąż mojej siostry. Walczył po stronie czeczeńskiego ruchu oporu. Potem do naszego domu przyszli agenci FSB. Bili mnie, torturowali, razili prądem, złamali mi żebra. Nękali również moich rodziców. Próbowali zmusić mnie do ujawnienia informacji. Byłem jeszcze dzieckiem – opowiada.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Po latach represji w 2014 r. Kubakajew uciekł z Rosji – najpierw do Turcji, następnie do Syrii.

— Zrozumiałem, że wszędzie, gdzie Rosja prowadzi wojnę, w Czeczenii, w Ukrainie czy w Syrii, toczy się ta sama walka. Nie przyjechałem tu na dżihad, ale walczyć z okupacją – wyjaśnia.

Z Idlibu prowadzi „wojnę informacyjną” przeciwko rosyjskiemu imperializmowi. Za pośrednictwem Telegramu, YouTube’a i Instagrama zwraca się do społeczności Nogajów i jej diaspory, aby uświadomić jej członkom, że są oni, jak twierdzi, cicho wymazywani z historii.

Wnioski z wojny między Rosją a Ukrainą

Dowódca Abdullah, podobnie jak Abu Musa, uważa się przede wszystkim za mudżahedina, ale czerpie satysfakcję z porażek Rosji w Ukrainie.

Uważa je za czynnik, który przyczynił się do szybkiego postępu HTS w kierunku Damaszku i osłabienia reżimu Asada. Dlatego jego oddział ze szczególną uwagą przyglądał się rosyjskiej wojnie w Ukrainie.

Przed inwazją na ten kraj rosyjskie samoloty dominowały na syryjskim niebie, ograniczając ruchy rebeliantów i bezkarnie je atakując. Kiedy jednak Moskwa skierowała swoje siły zbrojne na Ukrainę, zmniejszyła jednocześnie swą obecność Syrii, tworząc lukę taktyczną. HTS szybko ją wykorzystało.

— Kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, przestudiowaliśmy również taktykę Ukraińców. Ich teren jest inny — zalesiony, wilgotny, więc trudno ją zastosować u nas. Najbardziej jednak wyróżniały się drony – mówi Abdullah.

— Ukraina ma środki do ich masowej produkcji. My, bez żadnej pomocy, musieliśmy kupić i sprowadzić kilka urządzeń, zwłaszcza kamikadze i Mavics – w sumie mamy ich zaledwie 50. To niewiele, ale wykorzystaliśmy je maksymalnie — dodaje. Kilkadziesiąt dronów zrekompensowało jego jednostce brak wywiadu powietrznego i pozwoliło udoskonalić jej taktykę – od mapowania baz wroga po skoordynowane ataki.

— Dla nas było to niezbędne narzędzie rozpoznawcze. Prawdziwy punkt zwrotny – mówi Abdullah. — Uderzamy z powietrza, a potem wkraczamy na ziemi. Walczymy dla Allaha, ale uczymy się wszędzie – mówi.

Zdaniem Abu Musy wojna w Ukrainie pokazała, że Rosjanie mogą się wycofać – i dała im nadzieję, że nawet imperium może upaść.

Nie ma powrotu

Po pokonaniu Asada i jego ucieczce do Rosji bojownicy nie mają zamiaru wracać do kraju. Skazany w Rosji za „terroryzm” i „podżeganie do terroryzmu” Abu Musa porzucił pomysł powrotu już w 2014 r.

— Zostałem oskarżony o przestępstwo zagrożone karą od 15 do 20 lat więzienia. Moja mama przesłała mi dokument z wyrokiem, ponieważ proces odbył się pod moją nieobecność, do sądu zostali wezwani moi rodzice – wyjaśnia.

W swoim starym mieszkaniu Abu Musa z dumą pokazuje swoją bibliotekę składającą się głównie z książek religijnych. Z górnej półki zdejmuje swoją broń i ustawia ją w rzędzie obok książek. — Lubię amerykańską broń, nie rosyjską – mówi z uśmiechem na twarzy, pokazując swoje zdobycze.

Podobnie jak Kubakajew on również prowadzi wojnę informacyjną. Jest aktywny na YouTube, gdzie nagrywa filmy w języku rosyjskim na temat islamskiego światopoglądu.

— Kiedy nie walczymy, moim zadaniem jest nawracanie ludzi na islam i wyjaśnianie im jego podstaw. Prowadzę również lekcje dla naszych rosyjskojęzycznych bojowników, w meczetach, w naszych bazach lub w ich domach — mówi.

Czasami otrzymuje wiadomości od Rosjan, którzy boją się, że zostaną zmobilizowani do walki w Ukrainie, z pytaniem o to, co mają zrobić. Abu Musa radzi im uciekać do Turcji lub przyjechać do Idlibu. Przyznaje jednak, że nie będzie łatwo. — Po drodze napotkają problemy — mówi.

Kubakajew stara się jak może w swoich mediach społecznościowych, aby zniechęcać ludzi do wstępowania w szeregi armii rosyjskiej. — Jesteśmy małą grupą . Jeśli nasza młodzież zginie w Ukrainie, będzie to ciche ludobójstwo – mówi. — Błagam ich, żeby nie brali udziału w tej wojnie. To nie jest nasza wojna.

Mówi, że nie otrzymuje żadnego finansowania ani dotacji na swoją działalność, traktując ją po prostu jako misję. Jego projekt nie jest ani organizacją pozarządową, ani żadną oficjalnie zarejestrowaną grupą. To jednak nie powstrzymało rosyjskich władz przed uznaniem go za organizację „terrorystyczną”.

— Powiedzieli moim rodzicom, że będą ich torturować przed kamerą, jeśli nie przestanę – mówi.

Dodaje, że FSB groziło jego rodzinie, próbując zmusić go do powrotu. Ale on nie ma zamiaru wracać. — Nie należę do imperium rosyjskiego – podsumowuje spokojnie. — Należę do narodu, który pragnie wolności.