Skip to main content
WiadomościWszystko

Czarny scenariusz dla Polski jest już realizowany. „Rosja nas pokona, bo pokonaliśmy się sami”

Autor 4 lipca 2025Brak komentarzy

Nielegalne bojówki Roberta Bąkiewicza na granicy to nie jest problem imigracji. To test. Kto dziś pozwala bojówkarzom Bąkiewicza patrolować granice, jutro pozwoli im patrolować ulice. A pojutrze… wybory.

To bardzo ważne, żeby zrozumieć, że w tej chwili na naszych oczach rozgrywa się coś znacznie poważniejszego niż kolejny epizod z udziałem radykalnego prawicowca próbującego, jak wielu przed nim, zbudować swoją pozycję polityczną na ludzkim strachu.
Prawdziwe pytanie, które powinni sobie dziś postawić Polacy nie brzmi: „Czy Polska jest zabezpieczona przed migrantami?”, tylko: „Czy Polska obroni się sama przed sobą? Przed wewnętrznymi destrukcyjnymi procesami, które toczą się tu od dawna, ale teraz nabrały ogromnego przyspieszenia i niszczycielskiej mocy”.
Narodowo-prawicowa rewolucja urosła w siłę
Tak bardzo, że nie potrzebuje już partii ani sejmu, żeby rządzić Polską. Najgorsze, że jej paliwem nie jest „siła” fanatyków, bo każdy fanatyk, choć przemocowy jest w głębi duszy słaby i skrywa wątpliwości. Jej prawdziwym paliwem jest słabość i bezradność polityków, którzy powinni nas bronić. I o tę słabość ich oskarżam.
Dlaczego policja i prokuratura nie zastosowały wobec Bąkiewicza i jego bojówek przepisów prawa? Dlaczego nic nie zrobiły? Dlaczego rząd pozostaje bierny?
Wszyscy przecież rozumiemy – rozumie to PiS i rozumieją politycy KO, premier Tusk i minister Siemoniak, dziennikarze i społeczeństwo – że bojówki wyjęte spod kontroli państwa to państwo bez prawa.
Kiedy na ulicach pojawiają się „nieformalne patrole obywatelskie” z własnym zapleczem medialnym, bronią już nie tylko symboliczną, ale i realną, z zapleczem (jak samochody, mundury, PR, retoryka walki, militarne rytuały i wsparcie najważniejszych prawicowych polityków) – to nie jest marginalny incydent. To alarm.
To oznaka końca monopolu państwa na przemoc. Czasów, kiedy tylko państwo mogło, w granicach prawa i uzasadnionych, służących dobru społecznemu przypadkach, stosować wobec obywateli przemoc bezpośrednią.
Tak więc całkowita bezkarność ludzi Bąkiewicza i brak jakiejkolwiek reakcji ze strony premiera, szefa MSW i prokuratora generalnego oznacza, że na naszych oczach przestaje obowiązywać dawny porządek prawny.
Jesteśmy świadkami tworzenia się, przy całkowitej bierności rządzących nowego groźnego porządku równoległego.
Tak powstają autorytarne organizacje parapolityczne: najpierw „chronią”, potem „edukują”, a na końcu siłą i uznaniowo „egzekwują”.
Ich legitymizacja nie pochodzi z Konstytucji i ustaw, lecz z mitów: o upadku cywilizacji, zdradzie elit i potrzebie walki z wewnętrznym wrogiem, rzekomo gorszym niż zewnętrzny (np. Rosja).
Będzie nowy sojusz
A ponieważ idziemy prostą drogą do fuzji i najprawdopodobniej wspólnych rządów Konfederacji, PiS, Polski 2025 i PSL – już wiemy, że będzie to sojusz, który zalegitymizuje brutalną przemoc wobec obywateli i będzie ich „dyscyplinował” zastraszając.
W ciekawym artykule z ostatniego numeru tygodnika „Polityka” o podobieństwach „Ruchu Obrony Granic” Bąkiewicza do MAGA i trumpizmu autor, Mateusz Mazzini stawia ciekawą tezę: te ruchy zachowują się, jakby szykowały się do kampanii wojennej, nie politycznej.
Jeśli PiS zawrze formalny lub nieformalny sojusz z Konfederacją i resztą „przystawek” to takie brutalne organizacje zyskają oficjalną ochronę prawną i polityczną, co w połączeniu z prezydenturą Karola Nawrockiego, który już patronuje powrotowi ludzi Macierewicza do BBN, daje obraz skrajnego zagrożenia wewnętrznego dla Polaków.
Mało tego, Bąkiewicz i jego naśladowcy zyskają nie tylko legitymizację, ale medialną glorię, chwałę. Będą traktowani jak bohaterzy, co całkowicie odwróci świat naszych wartości.
Zaczną działać nie na obrzeżach życia publicznego, ale w centrum. Nie będą już fanatykami, będą uznawanymi liderami i przywódcami.
Już dziś stawiam tezę, że kolejne wybory odbędą się w atmosferze zastraszania i propagandy. I już dziś wiem, że jako Polska zostaniemy sami, bo ani Zachód, ani USA (gdzie też rozpycha się autorytaryzm) nie będą ratować kraju, który sam schodzi z drogi demokracji.
Rosja nas pokona. Ale zawsze będę pamiętać, że było to możliwe, bo najpierw pokonaliśmy się sami.