Skip to main content
Polska

Patryk Jaki chciał postraszyć migrantami. Nagranie naszpikowane błędami

Autor 4 lipca 2025Brak komentarzy

Jak już wcześniej informowaliśmy, nagranie z dwójką Etiopczyków z Lubina stało się dla prawicy argumentem przeciwko migrantom. Okazało się jednak, że mężczyźni zostali porwani przez gang handlarzy ludźmi. Służby ustaliły, że byli bici kijami bejsbolowymi i torturowani. Żądano okupu za ich uwolnienie.

Patryk Jaki, europoseł PiS opublikował w tej sprawie nagranie. Przytoczył w nim trzy doniesienia medialne, które miały ilustrować zagrożenia wynikające z nielegalnej migracji.

1. „Najpierw nadzy Etiopczycy biegają po ulicach Lubina” – informacja ta pojawiła się w mediach 19 czerwca, choć dotyczyła wydarzenia z 14 czerwca. Dwóch mężczyzn z Etiopii znaleziono wczesnym rankiem bez odzieży na terenie Lubina (Dolny Śląsk). Policja zatrzymała ich, a oni sami nie potrafili wyjaśnić, dlaczego są nadzy, i zapewniali, że nie padli ofiarą przestępstwa – mimo że na ich rękach zauważono ślady mogące wskazywać na wcześniejsze skrępowanie.

2. „Kilka dni temu niemieckie służby przywożą migrantów polskiej Straży Granicznej jak służącym, a oni po prostu ich odbierają” – to przekaz medialny z połowy czerwca. Chodziło o sytuację w Świnoujściu, gdzie niemiecka policja dostarczyła busem 12 nielegalnych migrantów i przekazała ich stronie polskiej.

3. „Brutalny gwałt w Toruniu, na Polce (…) przez Kolumbijczyka, który sobie tutaj wjechał właściwie nie wiadomo jak” – do tej tragedii doszło 12 czerwca. Ofiarą była Polka, a podejrzany to 19-letni Wenezuelczyk (nie Kolumbijczyk), który został zatrzymany.

Patryk Jaki przeprosi? Raczej nie

2 lipca Centralne Biuro Śledcze Policji poinformowało, że obaj Etiopczycy byli ofiarami porwania – nie sprawcami gorszącego zachowania. Zostali rozebrani, skrępowani i przetrzymywani wbrew swojej woli. Zdołali uciec. W związku z tą sprawą aresztowano trzech obywateli Ukrainy mieszkających w Rzeszowie, podejrzanych o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej.

Dziennikarze „Gazety Wyborczej” zapytali Jakiego, dlaczego w swoim filmie nie wspomniał o śladach skrępowania na ciałach Etiopczyków oraz czy przeprosi za insynuację, że byli uczestnikami nieobyczajnego incydentu.

Polityk stwierdził, że ten „krótki film był ogólnym ostrzeżeniem przed nielegalną migracją i nie wchodził w żadne szczegóły tych zdarzeń”.

Dodał, że sama „Gazeta Wyborcza” cytowała w momencie publikacji jego filmiku, że Etiopczycy zaprzeczyli, że byli ofiarami przestępstwa. „Więc miałem z góry nie wierzyć Wyborczej i założyć, że jednak było inaczej? Dopiero potem był opublikowany komunikat CBŚP. Komunikat, który swoją drogą potwierdza, że za te wszystkie przestępstwa byli odpowiedzialni imigranci”.

Tyle że nic się tu nie zgadza – poza starannością językową.

Dziennikarze dementują

Ani 19, ani 20 czerwca „Gazeta Wyborcza” nie relacjonowała sprawy Etiopczyków z Lubina. Owszem, pisały o tym inne media. Ale już 20 czerwca dziennikarz i aktywista Piotr Czaban, znany z działalności na granicy polsko-białoruskiej, ujawnił, że mężczyźni byli ofiarami porwania dla okupu. Sprawcy zostali zatrzymani 25 czerwca.

Przekaz europosła Jakiego rozmija się z faktami. Jego teza o „służalczym” traktowaniu Straży Granicznej przez niemiecką policję również nie znajduje potwierdzenia. Cała procedura przekazania migrantów wynika z obowiązujących od lat zasad współpracy – tak zwanej procedury dublińskiej. W tym przypadku Niemcy odesłali grupę osób, które zdaniem ich służb przekroczyły granicę z Polski i złożyły wniosek o azyl.

Polska strona każdorazowo analizuje takie sytuacje i może odmówić przyjęcia migrantów, jeśli nie ma dowodów na to, że przybyli z Polski. A jeśli dana osoba nielegalnie dostała się do Polski z Białorusi, to – według aktualnych przepisów – nie uzyska azylu.

Błędne są także sugestie Jakiego w sprawie tragedii w Toruniu. Podejrzany o morderstwo nie był Kolumbijczykiem, tylko Wenezuelczykiem. I wbrew jego słowom – nie był osobą, która „nie wiadomo skąd się wzięła”. Mężczyzna posiadał wizę Schengen, przybył najpierw do Hiszpanii, a następnie do Polski. Jego matka od lat legalnie mieszka i pracuje w Toruniu. W ramach wizy mógł przebywać w strefie Schengen, w tym w Polsce, przez 90 dni. Ten czas jednak przekroczył.

Czytaj też:
Niemiecka policja podrzuciła migranta do Polski? SG reaguje: Niedopuszczalne
Czytaj też:
Mamy najnowsze dane niemieckiej policji. Tylu migrantów zawrócono do Polski