Skip to main content

Historia pisze szczególnie wielkie rozdziały o iPhonie, iPodzie, płytach CD czy PlayStation. Często przez to się zapomina, że w ich cieniu są ci, którym się nie powiodło w wyścigu, lecz często wcale nie ze względu na złą jakość, tylko po prostu bycie w złym miejscu o niewłaściwym czasie. Warto i te gadżety uczcić pamięcią.

Podtrzymując bardziej melancholijną, wspominkową atmosferę jesieni, pora się pochylić nad tymi, którzy polegli w wyścigu. Często są to nazwy, które gdzieś tam obijają się w pamięci, lecz nie wychodzą te myśli na światło dzienne, dopóki nie pojawi się szczególna okazja. Jakiś czas temu czytałem na jednym z portali artykuł na temat zapomnianego odtwarzacza, który niczym klucz rozpoczął ciąg otwierania kolejnych wpisów Wikipedii, poszukiwania autentycznych zdjęć i zaglądania na OLX, czy w ogóle da się je u nas kupić.

Hity, które mogły więcej, ale się nie udały. Często po prostu miały pecha

Zune vs iPod – mała bitwa na polu empetrójek

W dominacji iPoda, a u nas w morzu wszelakich empetrójek, trudno było dostrzec, że wówczas najbogatsza firma, próbowała stworzyć nowy standard odtwarzania muzyki. Osobiście usłyszałem tę nazwę dopiero w Windows Phonie (kolejnej ofierze konkurencji), a okazało się, że jej historia sięga całkiem daleko. To miał być pogromca iPoda, ale wyszło, jak wyszło.

Marcus R. Donner; Reuters

Microsoft miał sporo dobrych pomysłów, które z czasem okazały się być nadchodzącymi standardami. Subskrypcja muzyki z możliwością pobrania kilku utworów na własność, społecznościowe funkcje, typograficzne UI, które wyprzedzało epokę – do dzisiaj uwielbiam tę wielką czcionkę, miało to coś! Zune jednak przyszedł późno i trafił na ścianę: iPod rządził nie tylko sprzętem, ale całym ekosystemem iTunes, akcesoriów i nawyków użytkowników. W praktyce Zune był kompetentny jako odtwarzacz, ale nie miał jak przełamać przewagi platformy Apple. Co ciekawe, wiele rozwiązań Zune — od myślenia o muzyce jako usłudze po nacisk na interfejs — przetrwało w późniejszych produktach i streamingu. Historia pokazuje, że niestety dobry pomysł nie koniecznie się obroni, gdy gigant już rządzi. Nawet jeżeli stoją za tobą miliardy dolarów.

Betamax vs VHS – kto zdobył salony?

Młodsze osoby mogły nawet żadnej z tych nazw nie słyszeć w całym swoim życiu. To w końcu symbole zupełnie innej epoki, które wciąż mogą się kręcić w domach naszych dziadków lub entuzjastów stylu retro – to „kasety”. Technicznie Betamax startował z lepszej pozycji, na początku oferował nieco lepszą jakość obrazu, mniejsze kasety, parę sprytnych funkcji. Rynek wybrał jednak czas nagrania i cenę. VHS dłużej rejestrował (2, potem 4–6 godzin), był tańszy i — co kluczowe — szeroko licencjonowany do całej branży. To dawało niższe ceny, większą dostępność i większą bibliotekę tytułów w wypożyczalniach. Do końca lat 80.

Czytaj dalej poniżej

Stephen Holdaway; Unsplash

VHS miał druzgocącą przewagę, a Betamax zwijał żagle. W formatach konsumenckich „wystarczająco dobre” plus zgodność i dystrybucja zwykle wygrywa z „odrobinę lepszym” technicznie. Do tego krążą legendy, że ten format, tak jak później DVD wygrał ze względu na pewną branżę, która dzisiaj całkowicie została pożarta przez internet.

HD‑DVD vs Blu‑ray – tak, Blu-ray miał konkurencję

Jak przez mgłę, ale pamiętam, że był taki moment, kiedy to właśnie ten zapomniany format był pozycjonowany do tego lepszego, który będzie popularniejszy. Historia pokazała, że ówcześni krytycy się mylili. Oba standardy bazowały na niebieskim laserze i obiecywały HD na krążku. HD‑DVD kusił niższymi kosztami produkcji (łatwiej adaptować linie po DVD) i wsparciem Microsoftu, Bill Gate nawet osobiście zaprezentował zewnętrzny napęd do Xboxa 360, który pozwalał oglądać filmy.

xboxmuzeum.pl

Problem jednak w tym, że gry na 360 nie korzystały z HD‑DVD, a po drugiej stronie Sony dało w PS3 napęd Blu‑ray w standardzie, co momentalnie zwiększyło bazę urządzeń (pomimo wysokich cen odtwarzaczy BD, dzięki PS3 można było mieć 2w1 i to taniej niż dedykowane urządzenia). Sieci handlowe też szybko wyczuły trend: duzi sprzedawcy i studia filmowe przesuwały się w stronę Blu‑ray. W 2008 roku Toshiba formalnie wycofała HD‑DVD. Decydujące okazały się dwa czynniki: konsola z napędem jako „trojański koń” instalacji standardu oraz koalicja treści i dystrybucji po jednej stronie.

Dreamcast vs PlayStation 2

To troszkę naciągana wersja, bowiem ta firma miała swoją długą historię konsolową już przed nadejściem „makarona” i ogromny rozbłysk popularności, lecz ostatecznie w XXI wieku jest opowieścią z prehistorii. Sega wystartowała wcześniej, bowiem Dreamcast ruszył w 1999 roku, był kompaktowy, miał wbudowany zasilacz, innowacyjne analogowe spusty i… kartę pamięci z ekranem, która dodawała grywalnych smaczków. PS2 (2000) był teoretycznie mniej „zwinny” sprzętowo *co ciekawe, najsilniejszą konsolą tamtego okresu było słabiutko się sprzedająca konsola Nintendo GameCube), ale wygrał liczbą gier, kompatybilnością wsteczną z PS1 i rolą odtwarzacza DVD w domowym salonie.

Reddit

Biblioteka gier dla PS2 rosła lawinowo, a DVD stało się codziennym standardem — to była przewaga ekosystemu, nie samej specyfikacji, co częściowo powtórzono w erze BD. Dreamcast zapisał się jako ta „niedoceniona” konsola z kultowymi tytułami, ale to PS2 dowoziło cały rynek treści i trzęsło branżą.

BlackBerry vs iPhone

W miejsce tej firmy można podstawić w zasadzie każdego giganta tamtego czasu, który nagle musiał się zmierzyć z Apple. Równie dobrze możemy mówić o Nokii. BlackBerry definiował mobilną produktywność: fizyczna QWERTY, BlackBerry Hub, świetna poczta i bezpieczeństwo. iPhone zmienił reguły: ekran dotykowy, gesty, sklep z aplikacjami i wczesna przewaga w mediach oraz usługach.

Nawet gdy BlackBerry próbował hybryd (KEYone, Android, Hub), trudno było przeskoczyć brak masowej akceptacji pełnej dotykowości w połączeniu z bogatszym ekosystemem aplikacji i usług Apple. Dodatkowo odporność na wodę, ładowanie bezprzewodowe, lepsza kamera i wydajność w iPhone’ach stały się standardem, a klawiatura — symbolem przeszłości. Tu też zadziałał mechanizm „ekosystem + developerzy + dystrybucja” kontra „świetna nisza”.

Te przykłady to zaledwie kropla w oceanie zapomnianych pomysłów. Nie wszystko jest jednak stracone. Te „porażki” rzadko są całkowicie „martwe”, to one inspirują następne generacje i uczą branżę, gdzie szukać złotego środka lub co będzie kolejnym wielkim standardem. Zune przewidział streaming, Betamax przypomniał, że użytkownik chce obejrzeć cały film bez przewijania, HD‑DVD pokazał siłę „konsoli‑nośnika”, a BlackBerry i podobni pokazali, że trzeba patrzeć w przyszłość, zamiast traktować bazę użytkowników jako pewnik.