Skip to main content

Apple zdążyło przyzwyczaić nas do tego, że nowe iPady i MacBooki, wypuszczane co rok, nie mogą pochwalić się diametralnymi zmianami – zamiast tego inżynierowie z Cupertino pakują do urządzeń nowy, znacznie mocniejszy czip. Nie inaczej jest tym razem – tegoroczny iPad Pro to pod wieloma względami ten sam sprzęt, co ubiegła generacja, ale ma jeden argument przemawiający za jego zakupem. Napędza go czip M5, który sprawia, że ten niepozorny tablet może upokorzyć mocą niejeden komputer.

Design i wykonanie

Patrząc od strony wizualnej, można stwierdzić, że nie ma się nad czym zachwycać i o czym gadać, bo to dokładnie ta sama bryła, co rok temu. To z jednej strony prawda, z drugiej jednak nie sposób przejść obok designerskich aspektów iPada Pro obojętnie – to tak piękny kawałek technologii, że ciężko się nim nie zachwycać. Aluminiowa konstrukcja o wymiarach 249,7 mm x 177,5 mm i zaledwie 5,3 mm grubości sprawia, że urządzenie fantastycznie leży w dłoniach, a dzięki stosunkowo niskiej wadze (444 g) można swobodnie trzymać go jedną ręką.

Niezmiennie od góry znajdziemy przycisk blokady ekranu i maskownice głośników, na prawej krawędzi przyciski do regulacji głośności oraz connector Apple Pencil, a u spodu złącze USB-C oraz ponownie głośniki. Wprawne oko dostrzeże też anteny, bo recenzowana wersja to wariant Wi-Fi + Cellular, pozwalający na wgranie karty eSIM.

W nowym modelu na pleckach pojawiła się drobna zmiana – nie uświadczycie tam już napisu iPad Pro, ale reszta – czyli wyspa aparatów i złącze do klawiatury – pozostają bez zmian. Jest więc smukło, minimalistycznie i estetycznie – pod tym względem iPad Pro nie ma sobie równych.

Czytaj dalej poniżej

Ekran

Po co zmieniać coś, co działa świetnie – pomyślało Apple i postawiło na sprawdzony wyświetlacz Ultra Retina XDR. To piękny, 11-calowy OLED o rozdzielczości 2420 na 1668 pikseli przy 264 ppi z jakością XDR na poziomie 1000 nitów, wspierający technologię ProMotion z odświeżaniem 120 Hz. Jest też pełna laminacja, powłoka antyodblaskowa oraz technologia True Tone. Co tu dużo mówić – wyświetlanie treści na iPadzie Pro to czysta przyjemność.

Kolory są naturalne, czernie głębokie, kąty widzenia świetne, a responsywność bez zarzutu. Filmy, gry, książki czy nawet zwykłe media społecznościowe – wszystko wygląda tu fantastycznie i nie mogę doczekać się, aż podobne rozwiązania trafią do iPada mini, który jest moim ulubionym tabletem od Apple.

Wydajność i codzienna praca

Nowy iPad Pro co prawda rycerzem Jedi nie jest, ale moc jest w nim silna. Wszystko dzięki czipowi M5, który sprawia, że ten model zasługuje na miano najpotężniejszego tabletu w historii Apple. Z 10-rdzeniowym CPU, 16-rdzeniowym systemem Neural Engine i GPU nowej generacji iPad Pro daje ogromny skok w wydajności – zarówno w zadaniach codziennych, jak i w tych opartych na sztucznej inteligencji. Narzędzia AI działają nawet 3,5x szybciej niż w poprzednim modelu z czipem M4 i 5,6x szybciej niż w iPadzie Pro z M1.

Co to oznacza w praktyce? A no to, że trudno wymyślić mu zadanie, które go przerośnie. Pracowałem w Photoshopie, edytowałem wideo, grałem w wymagające gry, montowałem podcast i starałem się eksploatować go tak mocno, jak tylko zdołałem, ale przez ok. dwa tygodnie testów ani razu nie miałem powodów do narzekania. Kultura pracy iPada Pro z M5 jest na tak fantastycznym poziomie, że nie chce się go odkładać na półkę.

W kontekście wygody pracy warto wspomnieć, że dzięki iPadOS 26 tablet od Apple w końcu zbliżył się do poziomu MacBooka dzięki lepszemu zarządzaniu okienkami i wygodniejszej wielozadaniowości. Możemy więc teraz zarówno pracować na podzielonym ekranie, jak i swobodnie regulować rozmiar pływających okienek jednym przesunięciem palca. To naprawdę wiele zmienia i nie sposób nie odnieść wrażenia, że Apple w końcu doczłapało się do momentu, w którym #ipadonly ma sens.

Warto jednak zaznaczyć, że niektóre aplikacje nie skalują się tak szybko, jak można byłoby tego oczekiwać – to jednak zapewne kwestia czasu. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o tym, jak pracuje się na wielu oknach oraz o tym, czy warto kupić iPada Pro zamiast MacBooka, pisałem w tym tekście, więc wszystkich zainteresowanych odsyłam właśnie tam.

Zamiast się więc powtarzać, przejdę do wyników benchmarków, bo to one najlepiej pokazują, jak potężnym urządzeniem jest iPad Pro z M5.

Wynik 4170 w teście Single-Core i 16669 w Multi-Core (Geekbench) pokazuje, że Apple przeskoczyło własne granice. Urządzenie bije na głowę iPhone’a 16 Pro Max z A18 Pro (3408 pkt) i iPada Pro z M2 (9758 pkt), oferując wydajność jednowątkową wyższą o ponad 20% i wielordzeniową aż o 70%. Dziesięciordzeniowy układ M5 działa szybciej niż większość laptopów z M3 i zbliża się do poziomu MacBooka Pro z M3 Pro, co sprawia, że ten iPad to już nie tablet, tylko pełnoprawna maszyna do pracy i tworzenia.

Bateria

W trakcie testów miałem wrażenie, że bateria w nowym iPadzie Pro trochę nie nadąża za mocą. Apple upchnęło do urządzenia baterię o pojemności 8160 mAh, która według Apple powinna wytrzymać ok. 10 godzin odtwarzania wideo. W praktyce jednak ten wynik oscyluje w granicach 8 godzin, spadając do 7 przy wykorzystaniu akcesoriów, takich jak Magic Keyboard. To więc marginalna poprawka względem poprzednika, ale moim zdaniem wciąż nieco za mało.

Bateria dosłownie ginęła w oczach po konfiguracji, ale to zapewne spowodowane było oprogramowaniem, które musiało dostosować się do mojego stylu użytkowania – po aktualizacji sytuacja zrobiła się bardziej stabilna. Wciąż jednak uważam, że sprzęt do pracy kreatywnej, na którym będziemy montować, pisać, rysować czy prowadzić wideorozmowy przez 5G, powinien cechować się większym ogniwem. To powinny zapamiętać osoby, które rozważają zakup iPada Pro zamiast MacBooka – mojego jabłkowego laptopa z M4 mogę śmiało zabrać na weekendową delegację i nie martwić się ładowarką. Z iPadem coś takiego niestety nie przejdzie.

Jeśli zaś chodzi o ładowanie, to sprzęt obsługuje fast charging do 50% w 30 minut zasilaczem o mocy 60 W lub wyższej – warto jednak zaznaczyć, że takiej ładowarki w opakowaniu nie uświadczymy.

Podsumowanie

iPad Pro 11 z M5 to perfekcyjne urządzenie do konsumpcji treści, rozrywki i pracy kreatywnej. Dzięki ogromnej mocy i w końcu poprawionemu systemowi zarządzania okienkami może – pod pewnymi względami, o których pisałem tutaj – zastąpić MacBooka. Paradoksalnie jednak jest to sprzęt zbyt mocny, by szersze grono użytkowników mogło wykorzystać pełnię jego potencjału. Gdyby tańsze iPady otrzymały wyższe odświeżanie ekranu, to nastąpiłaby ta sama kanibalizacja, co w przypadku podstawowych iPhone’ów 17 oraz modeli Pro.

Nie zmienia to jednak faktu, że nowy iPad Pro daje czystą frajdę z użytkowania. Jest piękny, lekki, smukły i tak wydajny, że bez obaw można zabrać go w teren jako alternatywę dla komputera. Doskwiera jedynie bateria i okazjonalne problemy ze skalowaniem okienek, ale to drugie nie jest wadą urządzenia, a mankamentem nowego systemu, który niebawem pewnie zostanie rozwiązany.

Problematyczna może być też cena – za 4999 zł (wariant 11-calowy) można już mieć bardziej funkcjonalnego MacBooka, a opcja z większym, 13-calowym ekranem, który dopiero nadaje się do codziennej pracy, to już wydatek rzędu 6499 zł – i mówimy tu o podstawowych wariantach z Wi-Fi. To urządzenie ograniczone wszechstronnością – dla osób wciąż poszukujących, niesprecyzowanych i potrzebujacych dużej mocy które nie chcą przykuwać się komputerem do biurka.

iPad Pro 11 z M5

plusy

  • Jakość wykonania
  • Fantastyczna kultura pracy
  • Moc, którą trudno wykorzystać
  • Wyborny ekran
  • WiFi 7
  • Obsługa szybkiego ładowania
minusy

  • Trochę za mała bateria