Do zderzenia doszło o godz. 19:31. Jeden z pociągów to ekspres z Koszyc do Bratysławy, drugi jechał z Bratysławy do Nitry.
W pociągach było około 800 podróżujących. Według szefa słowackich kolei (ŻSR) Ivana Bednarika jeden ze składów zignorował czerwone światło na semaforze. Załogi obu pociągów wyszły z katastrofy bez szwanku i jak powiedział Bednarik „współpracują z policją, ŻSR i ratownikami”. Dokładne przyczyny niebezpiecznego wypadku są wyjaśniane.
W rozmowie z portalem aktuality.sk jeden z pasażerów powiedział, iż składy zderzyły się „gdzieś w pobliżu miasta Pezinok„. – To było straszne uderzenie. Ludzie krzyczeli, że jeśli ktoś jest lekarzem, powinien iść na przód pociągu – dodał.
Słowacja. Katastrofa kolejowa, zderzyły się dwa pociągi
Jak kontynuował pasażer, konduktor jednego ze składów chodził z pytaniami, czy ktoś został ranny. – Nie mam pojęcia, jak duże to było. To był prawdziwy huk, kiedy skład nagle zahamował – opisał podróżny.
Wspomniał, że „najgorzej jest w pierwszym wagonie„. – Będą nas ewakuować. Strażacy już chodzą po pociągu i pytają, czy nic nam nie jest – zapewnił.
Inni podróżny tak opisał moment katastrofy na łamach tego samego portalu: – Po około 15 minutach jazdy pociąg zatrzymał się, a nas wszystkich rzuciło do przodu. Tylko zamontowany stolik uchronił mnie przed uderzeniem całym ciałem w kobietę siedzącą naprzeciwko mnie.
Słowacka straż pożarna podała, że w zderzeniu pociągów w niedzielę wieczorem w pobliżu stacji Pezinok ucierpiało kilkadziesiąt osób (według ratowników medycznych przeważały stłuczenia i proste złamania), a 11 hospitalizowano w Bratysławie. Wypadek nie przyniósł ofiar śmiertelnych.
Przeprowadzone próby na obecność alkoholu i narkotyków u maszynistów są negatywne. Według dziennikarzy obecnych na miejscu odcinek, na którym doszło do zderzenia wyposażony jest w nowoczesny system ETSC, ale nie jest jasne, czy był używany przez lokomotywy uczestniczące w kolizji. Najprawdopodobniej starsza lokomotywa z silnikiem diesla nie mogła wykorzystywać ETSC.
Premier Słowacji o katastrofie: Powinniśmy się teraz wszyscy zamknąć
Głos po niedzielnym zderzeniu zabrał słowacki premier Robert Fico. Jak zauważył, to kolejna katastrofa na kolei w jego kraju w niedługim czasie. Na Facebooku zapewnił, iż pozostaje w kontakcie z „właściwymi członkami rządu”, a wszystkie służby ratunkowe „zostały aktywowane”.
„Poszkodowanym życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Ten tragiczny wypadek będzie wymagał wnikliwego śledztwa, czy była to awaria techniczna, czy błąd ludzki, jak to było w przypadku poprzedniego wypadku. Polecam każdemu, kto chce skomentować dzisiejsze zdarzenie, aby powstrzymał się od mowy nienawiści i głupich wniosków, które nie mają uzasadnienia. Powinniśmy się teraz wszyscy zamknąć i myśleć przede wszystkim o rannych” – zaapelował.
W kolejnym wpisie szef słowackiego rządu poinformował, że na poniedziałek na godz. 9 „zwołał nadzwyczajne posiedzenie rządu, na którym właściwi ministrowie poinformują o pierwszych wynikach śledztwa w sprawie dzisiejszego wypadku kolejowego. Na ich podstawie rząd podejmie potrzebne decyzje”.
Z Bratysławy o godz. 21:58 ma odjechać pociąg relacji Wiedeń Główny – Warszawa Wschodnia o nazwie EN „Chopin”. Na razie nie wiadomo, czy będzie opóźniony, a jeśli tak – o ile.
Kolejne zderzenie pociągów na Słowacji. Od poprzedniego minął miesiąc
W październiku na wschodzie Słowacji doszło do zderzenia dwóch pociągów, pomocy potrzebowało wówczas 91 pasażerów obu maszyn.
„Pociągi zderzyły się w miejscu, w którym tory się przecinają – zamieniają się w linię jednotorową. Przyczyna kolizji jest badana. W tej chwili priorytetem jest ratownictwo i ewakuacja pasażerów i naszych pracowników” – informowało w komunikacie Słowackie Przedsiębiorstwo Kolejowe (ZSSK).
Na miejsce katastrofy wysłano siedem zespołów pogotowia ratunkowego, które wspierały trzy załogi śmigłowców. Jeden z wagonów zawisł nad wzniesieniem i ratownicy musieli ewakuować z niego podróżnych.