Kierowcy samochodów elektrycznych (i ich koledzy na wodorze) muszą przełknąć gorzką pigułkę. Zamiast obiecanych dwóch lat spokoju i komfortowego omijania korków, na horyzoncie majaczy koniec swobodnej jazdy buspasami. Już za niespełna dwa miesiące, z dniem 31 grudnia 2025 roku, ulga dla aut zeroemisyjnych najprawdopodobniej wygaśnie. A wszystko przez weto prezydenta Karola Nawrockiego. Co to oznacza dla rynku elektromobilności w Polsce i dlaczego znowu oberwało się motocyklistom?
Od kiedy auta elektryczne pojawiły się na naszych drogach w większej liczbie, buspasy były dla nich symbolem ekologicznej przewagi i konkretnej zachęty do zakupu. Prawo jazdy buspasami miało obowiązywać do końca 2025 roku.
Samochody elektryczne na buspasach do widzenia! Weto dla przedłużenia przywilejów
Projekt nowelizacji ustawy (część rządowego pakietu deregulacyjnego), nad którym pracowano w Sejmie, zakładał przedłużenie tego przywileju o kolejne dwa lata – do 1 stycznia 2028 roku.
Elektryki miały dalej jechać buspasami, a co więcej – dołączyć do nich mieli motocykliści, którzy obecnie mogą to robić jedynie w wybranych miastach, o ile zgodzi się na to lokalny organizator ruchu.
Niestety, dla właścicieli Tesli, Insterów, BMW iX czy Audi Q8 e-tron, a także dla wszystkich jeżdżących na dwóch kółkach, to już historia. Prezydent Karol Nawrocki zawetował ustawę.
Dlaczego prezydent zawetował ustawę? W tle fundusze i Konstytucja
Można by pomyśleć, że Karol Nawrocki (sam jeżdżący spalinowym BMW Serii 7, jak to politycy) po prostu nie lubi aut elektrycznych. Ale powód weta jest, jak to w polskiej polityce, bardziej zawiły i dotyczy… transportu autobusowego.
W trakcie prac w Sejmie do projektu wprowadzono poprawki dotyczące Funduszu rozwoju przewozów autobusowych o charakterze użyteczności publicznej. Konkretnie:
Uchylono obowiązek zwrotu niewykorzystanych środków za dany rok budżetowy przez ministra do Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg.
Ograniczono maksymalny okres zawierania umów na dofinansowanie przewozów z 10 do 3 lat.
I to właśnie te poprawki stały się gwoździem do trumny dla całej ustawy. Prezydent Nawrocki w uzasadnieniu weta wskazał na naruszenie Konstytucji. Chodziło o brak konsultacji społecznych i oceny skutków regulacji (OSR) dla tych właśnie zmian dotyczących finansowania autobusów. To według niego mogłoby wywołać niekorzystne skutki społeczno-gospodarcze.
Buspasy i elektryki to tylko część problemu. Wraz z wetem prezydenta poległy inne, ważne dla branży motoryzacyjnej zmiany:
Brak testów autonomicznych: Ustawa miała umożliwić na drogach publicznych prowadzenie prac badawczych z udziałem pojazdów zautomatyzowanych i autonomicznych i wprowadzała ich definicje.
Problem z profesjonalną rejestracją: Nowe przepisy miały ułatwić życie firmom (producentom, sprzedawcom, warsztatom), wprowadzając rejestrację profesjonalną. Pozwalała ona na czasowe dopuszczenie do ruchu pojazdów testowych/do sprzedaży bez konieczności ich standardowej rejestracji – duża oszczędność czasu i pieniędzy.
Teraz cała ta deregulacyjna paczka leży i kwiczy.
Czy prezydencki projekt zdąży uratować sytuację?
Karol Nawrocki (chwała mu za refleksję) nie zostawił sprawy samej sobie. Do Sejmu wpłynął już nowy, prezydencki projekt przepisów, który jest „czysty”, czyli pozbawiony „konfliktowych” fragmentów dotyczących przewozów autobusowych.
Pytanie brzmi: czy Sejm i Senat zdążą? Mamy mniej niż dwa miesiące, a procedura legislacyjna w Polsce potrafi być równie wolna i nieprzewidywalna jak ładowanie taniego elektryka na stacji 50 kW w mroźny dzień.
Jeśli nowa ustawa nie wejdzie w życie do 31 grudnia 2025 roku, przywilej jazdy buspasem dla samochodów elektrycznych wygaśnie, a to, jak pisaliśmy niedawno, ważna kwestia dla co piątego kierowcy elektryka jak wykazało badanie PSNM dla VGP. W efekcie, po Nowym Roku, kierowcy aut na prąd będą musieli stać w korkach na równi z resztą spalinowej motłochu.