Skip to main content
Technologia

Alpine A290 GTS: elektryczny hot hatch szybszy od Renault 5 Turbo. Test i jazda próbna

Autor 24 listopada 2024Brak komentarzy

Nawiązanie do legendarnego Renault 5 Turbo nie jest tutaj przypadkowe. Alpine A290 bazuje bowiem na najnowszym, elektrycznym Renault 5, ale jest wyraźnie mocniejsze i dużo bardziej nastawione na dynamiczną, wręcz sportową jazdę. Silnik o mocy 220 KM (w Alpine A290 GTS) zapewnia sprint 0-100 km/h w 6,4 s, o około 0,5 s szybciej od wspomnianej legendy. Raport przygotował Maciej Pawelec, kierowca wyścigowy oraz instruktor doskonalenia techniki jazdy.

Alpine to sportowa marka Renault, która została wskrzeszona jakiś czas temu: w 2017 toku pokazano Alpine A110 jako następca legendarnego auta o tej samej nazwie z przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. To centralnosilnikowe auto jest nie tylko oferowane, ale wciąż rozwijane, co mieliśmy okazję zobaczyć przy okazji niedawnej inauguracji Alpine Driving Experience Center. Biorąc pod uwagę lekkość, a tym samym frajdę z jazdy jest to rarytas na rynku, także ze względu na cenę. W takim właśnie otoczeniu do gamy Alpine dołącza drugi model: elektryczne A290.

Alpine A290 czyli Renault 5 po treningu na siłowni?

Byłoby to duże uproszczenie, ale rzeczywiście Alpine A290 bazuje na tej samej platformie (AmpR Small), co Renault 5. Ma ten sam zestaw akumulatorów 52 kWh, tą samą koncepcję zawieszenia i ogólnie podobny kształt nadwozia, choć z licznymi akcentami, lotkami i poszerzeniami. Realnie jednak, „pod spodem” sporo się jednak zmieniło, a co najważniejsze w kluczowych z punktu widzenia dynamiki obszarach.

Silnik z Renault Megane E-Tech

Po pierwsze, Alpine A290 otrzymało większy i oczywiście dużo mocniejszy silnik wprost z Renault Megane E-Tech. Ma on, zależnie od wersji, 130 kW (180 KM) lub 160 kW (220 KM) mocy, odpowiednio GT (Premium) lub GTS / GT Performance. W efekcie, osiągi Alpine A290 są dużo lepsze niż także elektryczne Renault 5 (w najlepszym przypadku 150 KM).

  • Alpine A290 GT (Premium): 0-100 km/h w 7,4 s, prędkość maksymalna 160 km/h
  • Alpine A290 GTS lub GT Performance: 0-100 km/h w 6,4 s, prędkość maksymalna 170 km/h

Szerszy rozstaw kół, stabilizatory poprzeczne

Nadkola Alpine A290 są wyraźnie poszerzone, co wynika oczywiście z większego rozstawu kół. Dokonano też istotnych modyfikacji w geometrii zawieszenia, jego sztywności, zastosowano sportowe stabilizatory przedniej i tylnej osi, a także hydrauliczne odbojniki. Dużo mocniejsze są też hamulce: 4-tłoczkowe z przodu z 320-milimetrową tarczą.

Czytaj dalej poniżej

Co szalenie istotne, Alpine A290 GTS wyposażony został w sportowe opony Michelin Pilot Sport 5S (w rozmiarze 225/40 R19) – ogumienie jest w końcu kluczowe w zapewnieniu przyczepności. W przypadku słabszej odmiany GT seryjne są opony Michelin Pilot Sport EV w tym samym rozmiarze.

Akumulator ten sam, ale ma wydajniejsze chłodzenie

Odpowiednie chłodzenie akumulatora to kluczowa kwestia w przypadku elektrycznych samochodów o sportowym charakterze. W Porsche Taycan nie ma z tym problemu i można nim jeździć nawet po torze wyścigowym, ale 530-konny BYD Seal dosyć szybko ogranicza moc ze względu na wysoką temperaturę właśnie akumulatora. Alpine A290 także ma dużo wydajniejsze chłodzenie „baterii”, co zresztą udało się nam sprawdzić…

Alpine A290 na krętej drodze i na torze wyścigowym

Jest dobrze! Alpine A290 na torze prowadzi się bardzo precyzyjnie dając odpowiednią dawkę adrenaliny. A wynika ona głównie z tego, że w zakręcie bardzo łatwo uwolnić tylną oś, co zmniejsza promień skrętu i zmusza do wytężonego działania za kierownicą. To zachowanie podobne do tego, co znamy z aktualnego Golfa GTI. Choć nie ma tutaj mechanicznej szpery (mechanizmu o ograniczonym poślizgu), to elektronicznie sterowane dohamowywanie odciążonego koła działa tutaj całkiem dobrze i na wyjściu z łuku nie ma się przesadnego odczucia płużenia przodem.

Dosyć niska masa – bez kierowcy to wciąż poniżej 1500 kg – w połączeniu ze sportowymi oponami Michelin sprawiają, że wyjazd na tor Alpine A290 jest przyjemnym doświadczeniem, ale też pewnym wyzwaniem, bo skuteczny przejazd wyścigowym torem jazdy wymaga pewnego zaangażowania. I o to właśnie chodzi w autach o sportowym charakterze: nie może być zbyt łatwo.

Wracając do tematu temperatur. Po kilku „kółkach” przejechanych na maksimum możliwości rozgrzaliśmy silnik Alpine A290 GTS do około 115 stopni Celsjusza, a hamulce do nawet ponad 500 stopni. Co istotne, akumulator wciąż miał zaledwie 38 stopni. Zaledwie, bo podczas ostrej jazdy „elektryki” potrafią rozgrzać „baterię” nawet do ponad 50 stopni Celsjusza. Auto przy osiągnięciu takich temperatur wciąż zachowało maksimum swoich możliwości, także w kwestii wydajności hamowania.

Zawieszenie Alpine A290 wydaje się właściwym kompromisem pomiędzy sportową sztywnością, a akceptowaną na co dzień twardością. Auto nie jest jeszcze tak sztywne jak np. BMW M2, dzięki czemu jazda po górskiej, niezbyt równej drodze, a także po miejskich uliczkach nie powoduje dyskomfortu. Na torze jeszcze większa twardość mogłaby jeszcze być pewną zaletą, ale odbyłoby się to kosztem dużego pogorszenia parametrów jazdy na co dzień. Przy tym poziomie mocy jest to naszym zdaniem właściwe zestrojenie.

Czy 220 KM w Alpine A290 GTS jest wystarczające? Wiadomo, że zawsze chcemy mieć więcej mocy, ale wydaje się, że do tak małego samochodu taki poziom mocy jest wystarczający. To ma być auto do szybkiego pokonywania górskich serpentyn, ew. przemykania miejskimi ulicami, a nie sprinter autostradowy. Przy większej mocy na jednej osi koniecznym byłoby zastosowanie specjalnego, sportowego dyferencjału, tak jak ma to miejsce w sporo droższej Alfie Romeo Junior Veloce 280.

Alpine A290 we wnętrzu

Kabina Alpine A290 mocno przypomina tą znaną z Renault 5, ale pojawiło się kilka bardziej sportowych akcentów. Po pierwsze fotele mają wyraźnie zaznaczone boczki oparcia i siedziska, dzięki czemu całkiem dobrze trzymają ciało pasażerów w zakrętach. Po drugie, kierownica z szerokim zakresem regulacji dobrze leży w dłoniach i ma odpowiedniej jakości obszycie (skóra nappa). Skórzane materiały pojawiły się też na przednich drzwiach.

Przełączanie kierunków jazdy przeniesiono na konsolę centralną – przyciski – co w aucie o sportowym charakterze jest dobrym rozwiązaniem, bo mamy o jedną manetkę mniej za kierownicą. Koszt? Brak schowka na kubki.

Na kierownicy pojawił się też dwa elementy: pokrętło RCH służące do zmiany poziomu rekuperacji po odjęciu nogi z „gazu”, a także czerwony przycisk „OV” (od „overtake”), który natychmiast aktywuje pełną moc silnika po jego wciśnięciu. I tutaj warto się zatrzymać: Alpine A290 ma funkcję „kickdown”, która daje dostęp do pełnej mocy niezależnie od wybranego trybu jazdy. Udostępnienie tego samego poprzez przycisk na kierownicy wydaje się niepotrzebne, a dla niektórych kierowców może to być wręcz dziwnie odczuwalne. Na szczęście, nie ma obowiązku z tej funkcji korzystać 🙂

Wspomnieć jeszcze należy o innej nakładce na system inforozrywki, który oparty został na Android Automotive. Jest też miernik przeciążeń, a także bardzo dobrze działająca telemetria, która przydaje się na torze wyścigowym.

Pozostałe aspekty wnętrza Alpine A290 są zbieżne z tym, co znamy z Renault 5. Nie, magicznie A290 nie pomieści bardziej rosłych osób, które miałyby problem ze zmieszczeniem się w Renault 5.

Zużycie energii, zasięg i ładowanie

W kwestii ładowania Alpine A290 oferuje dokładnie te same parametry, co Renault 5. Czyli: 15-80% w 30 minut ze źródła prądu stałego (DC) oraz wbudowana ładowarka prądu przemiennego o mocy 11 kW. Dostępne są też funkcje V2L oraz V2G.

Zużycie energii, a tym samym zasięg, różni się między wersjami Alpine A290, a także od Renault 5, wynika to jednak głównie z zastosowanych sportowych opon. Spokojna jazda da wynik zużycia w okolicach 12-13 kWh/100 km, a szybka jazda po górskiej drodze to bardziej 17-18 kWh/100 km – choć można oczywiście znacząco podnieść ten wynik. Przekłada się to na zasięg od 300 do około 400 km zależnie od tempa jazdy. Na autostradzie może być oczywiście mniej.

Cena i opinia

Alpine A290 nie ma jeszcze polskiego cennika, ale we Francji cena wersji GT zaczyna się od ~35 tys. Euro, zaś A290 GTS to prawie 41 tys. Euro. Mówimy więc o dodatkowych ~5 tys. Euro względem Renault 5 z tym samym akumulatorem. Polityka cenowa wydaje się więc rozsądna: dopłata za dużo mocniejsze i bardziej charakterne auto nie jest duża.

Konkurencja? W podobnych pieniądzach można mieć MINI Coopera SE o porównywalnych parametrach, ale 3-drzwiowego – test przyspieszenia tego auta. Alfa Romeo Junior Veloce 280 jest już wyraźnie droższa.

Elektryczne Alpine A290 jest dobrze skrojonym elektrycznym hot hatchem, który daje sporo frajdy z jazdy nie tylko po krętej drodze, ale też na torze wyścigowym. Zestrojenie zawieszenia jest właściwe, układ jezdny i kierowniczy zapewniają precyzję prowadzenia, a moc silnika wersji GTS wydaje się wystarczająca. Fakt, że Alpine A290 bazuje na Renault 5 daje unikalną możliwość wzajemnego napędzania zainteresowania obydwoma autami, dzięki czemu można wybrać auto najbardziej pasujące do naszego charakteru.

Wyjazd redaktora Antyweb na prezentację Alpine A290 do Hiszpanii odbył się na koszt i zaproszenie firmy Renault Polska. Marka nie miała wpływu na treść ani też wcześniejszego wglądu w powyższy artykuł.