Początkowo, przepisy unijnej dyrektywy Omnibus miały wejść w życie w polskim porządku prawnym 28 maja 2022 roku, a więc objęłyby promocje Black Friday już dwa lata temu. Niestety, nie udało się na czas dostosować prawa i ostatecznie zaczęły obowiązywać od 1 stycznia 2023 roku.
Tym samym, tegoroczny Black Friday 2024 to drugie święto zakupowe i promocje w polskich sklepach, bez sztucznych zabiegów i fikcyjnych obniżek cen.
Omnibus – to rzeczywiste obniżki na Black Friday
Dyrektywa Omnibus nakłada obowiązek na sprzedawcach, informowania kupujących o najniższej cenie danego produktu, jaka obowiązywała w ciągu 30 dni od wprowadzenia promocji, co ma zapobiegać sztucznemu zawyżaniu cen przed docelową obniżką.
Przekładając to na tegoroczny Black Friday 2024, nieuczciwi sprzedawcy musieliby już pod koniec października znacznie podwyższyć cenę swoich produktów i sprzedawać w tej cenie przez cały miesiąc, by zastosować dla nich sztuczną obniżkę na 29 listopada.
Czy to działa? Możemy w końcu cieszyć się prawdziwymi promocjami na Black Friday czy Cyber Monday? Pierwszą jaskółką, która zwiastowała, że to zaczyna działać, było zamknięcie szalenie popularnego swojego czasu serwisu do sprawdzania promocji na Black Friday – Fake Friday, dostępnego w wcześniejszych latach pod tym adresem.
Jak więc teraz sprawdzać rzeczywiste promocje na Black Friday?
W ten sposób, jeśli nadal mamy wątpliwości, co do prawdziwość promocji w polskich sklepach, pozostały nam dwie możliwości.
Oprócz ołówka i własnego notesu do spisywania w ostatnich tygodniach cen produktów, na które chcielibyśmy „zapolować” na Black Friday 2024, pozostał jeden serwis monitorujący historię cen w polskich sklepach – Ceneo.
Za doskonały przykład do sprawdzenia ewentualnych manipulacji w cenach, posłuży nam Samsung Galaxy S24 FE, który zadebiutował w polskich sklepach pod koniec września – w cenie 3 199,00 zł.
Idealna data premiery na chwilę przed festiwalem promocji, w sensie byłaby idealna, gdyby utrzymała swoją cenę jeszcze przez kilka dni. Okazało się, że zabrakło niewiele, bo akurat dokładnie miesiąc temu z 3 199,00 zł, cena tego modelu obniżyła się do 2 351,00 zł i do dzisiaj odnotowała tylko niewielkie zmiany w granicach do 30 zł.
Nie widać tu jakichś większych manipulacji, sztucznych podwyżek i szalonych promocji na chwilę przed Black Weeks. Sprawdziłem w te sposób kilka innych popularnych modeli smartfonów – nic podobnego nie miało miejsca, a wręcz nastąpiła odwrotna sytuacja, jak w przypadku Google Pixel 9 12/128GB, gdzie minimalna cena z 26 września wynosiła 3 649 zł, cena z 26 października 3 649 zł, a po tej dacie zaczęła systematycznie spadać, do ceny z 26 listopada – 3 199 zł.
Rzeczywiste promocje Black Friday na Allegro
Nie sposób tu nie wspomnieć też o największej platformie sprzedażowej w Polsce, a więc o Allegro, gdzie z pewnością wielu z Was zagląda teraz w poszukiwaniu atrakcyjnych promocji.
Przed wejściem w życie przepisów dyrektywy Omnibus, na Allegro panowała swoista „wolna amerykanka”, a mianowicie sprzedawcy mieli pełną swobodę w prezentacji cen, bo mogli samodzielnie wpisywać kwotę, która miała być przekreślona w dniu promocji danego produktu.
Na szczęście tu też sytuacja już od dwóch lat jest opanowana, bo Allegro zastosowało mechanizm, który automatycznie sprawdza najniższą cenę z danej oferty z ostatnich 30 dni i tylko taka cena może wyświetlić się na tej ofercie jako przekreślona.
Co więcej, kupującym na Allegro mocno przypadła ta opcja do gustu i licznie z niej korzystają.
Omnibus nie załatwił wszystkich problemów
Niestety, Omnibus nie jest rozwiązaniem dla wszystkich anomalii w polskich sklepach internetowych, ale ich źródłem jest zupełnie inny problem – patrzcie „babciowe” i nagły wzrost opłat za żłobki.
Podobną sytuację zaobserwowałem w zasadzie na żywo ostatnio, przy promocji Samsunga na zakup jego najnowszych smartfonów, ze zwrotem na konto kupującego od 500 zł do 700 zł: Smartfony Samsung ze zwrotem na konto do 700 zł, ale uważaj w jakim sklepie kupujesz.
Z chwilą udostępnienia tej promocji okazało się, że w niektórych sklepach które wzięły w niej udział, nagle wzrosły ceny za te urządzenia. To nie była promocja tych sklepów tylko Samsunga, a więc nie musiały przy tym pod spodem umieszczać najniższej ceny w okresie ostatnich 30 dni.
Tego manewru nie wychwyciła nawet historia cen na Ceneo.pl. Być może dobrym rozwiązaniem i na ten problem byłby wymóg, każdorazowego umieszczania pod aktualną ceną – nie tylko tą promocyjną, najniższej ceny obowiązującej w ostatnich 30 dniach. Podejrzewam jednak, że to spotkałoby się z licznymi protestami i zarzutami o naruszenie wolności gospodarczej i swobód w ustalaniu cen swoich produktów.
Stock Image from Depositphotos.