
„Chcemy nawiązać do naszej tożsamości, łączyć ludzi pod sztandarami tysiącletniej historii Polski i naszych wielkich sukcesów: koronacji Chrobrego i hołdu złożonego przez księcia pruskiego Polskiej Koronie” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Zbigniew Bogucki. W ten sposób polityk PiS opisuje marsz, który jego ugrupowanie organizuje 12 kwietnia. Miesiąc później ma się odbyć manifestacja Donalda Tuska. „Chce zmobilizować swój najtwardszy elektorat, oszalały w amoku nienawiści do PiS” – mówi nasz rozmówca i dodaje, że „na szczęście ludzi świadomych przybywa i oni w marszu Tuska nie wezmą udziału”.
Portal wPolityce.pl: Donald Tusk mówi, że na jego manifestację przeciwko PiS przyjadą patrioci. Czy to będą „walczący” patrioci, tak jak „walcząca” jest dziś demokracja wg Tuska?
Zbigniew Bogucki poseł PiS, były wojewoda zachodniopomorski: Donald Tusk chce organizować marsz anty-PiS, czyli znowu chce dzielić społeczeństwo. Robi to ewidentnie pod kampanię wyborczą. To jest jego odpowiedź na nasz marsz, który ma przecież upamiętnić 1000-letnią rocznicę koronowania pierwszego króla Polski i 500-tną rocznicę Hołdu Pruskiego. Każdy widzi tę zasadniczą różnicę obu manifestacji jak na dłoni. My mówimy do wszystkich Polaków: przyjdźcie do Warszawy, żeby upamiętnić 1000 lat historii Królestwa Polskiego i 500-lecie Hołdu Pruskiego. A Donald Tusk mówi: skoro oni tak robią, to ja muszę odpowiedzieć politycznie, żeby zrobić marsz anty-PiS.
Spodziewa się Pan, że znów usłyszymy osiem gwiazdek?
Nie przeznaczają żadnych środków na te obchody. Pomijają rocznicę 1000-lat Królestwa Polskiego, a Donald Tusk widzi tylko bieżącą politykę. Chce jedynie utrzymać słupki sondażowe, mobilizując swoich „ośmiogwiazdkowców”, czyli tych, którzy chodzili na marsze KOD-u. Nie wiem, może znowu na tym ich marszu będą skandować, tak, jak na „Campusie Polska”, wulgarne ruskie „ośmiogwiazdkowe” hasło. Podczas kiedy my mówimy o naszej polskiej tożsamości, o fundamentach naszej państwowości, bo jako jedno z kilkunastu państw na świecie mamy historię, która sięga 1000 lat, to Donald Tusk organizuje marsz ośmiu gwiazdek. Marsz przeciwko PiS-owi nazywa marszem patriotów. Marsz patriotów odbędzie się 12 kwietnia, a nie 11 maja.
Czy Donald Tusk nie powinien obawiać się konfrontacji, jeśli chodzi o właściwe pojmowanie obu manifestacji?
Nasz marsz odwołuje się do konkretnych dat i jest osadzony w konkretnej polskiej historii. Nawiązuje do polskiej dumy, dziedzictwa narodowego i polskiej tożsamości. Będzie przypominał o obecności Polaków w historii Europy Zachodniej. Koronacja Bolesława Chrobrego była w istocie potwierdzeniem przynależności państwa polskiego do kultury zachodnioeuropejskiej, do kultury łacińskiej. Donald Tusk tego wszystkiego nie widzi. Dla niego istnieje tylko jeden cel, domknięcie własnego systemu. Chce po prostu wykorzystać ludzi do tego, żeby ten ich szkaradny system domknąć. To jest cała jego idea i do tego potrzebny jest mu ten marsz organizowany tuż przed wyborami.
Polska – to brzmi dumnie. Chyba jednak nie dla wszystkich?
Chcemy nawiązać do naszej tożsamości, łączyć ludzi pod sztandarami tysiącletniej historii Polski i naszych wielkich sukcesów. Takim ogromnym sukcesem była nie tylko koronacja Bolesława Chrobrego, ale hołd złożony przez księcia pruskiego Polskiej Koronie. Tymczasem Tusk w imię doraźnej polityki znowu będzie dzielił Polaków, jego przekaz jest jasny: podzielmy społeczeństwo, bo to mi jest na rękę przed wyborami prezydenckimi.
Czy to jest wzywanie twardego elektoratu Tuska do mobilizacji ? Czy nadal jest tak twardy, jak kiedyś, czy może jest to już tylko marzenie polityków obozu władzy?
Donald Tusk przede wszystkim chce zmobilizować swój najtwardszy elektorat, oszalały w amoku nienawiści do PiS. Myślę o tych wszystkich, którzy ciągle używają ośmiu ruskich gwiazdek, tych, którzy krzyczeli wulgarne hasła podczas czarnych protestów, dla których nie liczą się spadające teraz wskaźniki polskiej gospodarki. Oni nie są w stanie spojrzeć nawet do swoich portfeli, by ocenić sytuację. Wczuć się w rzeczywistość i wykazać jakąś empatią wobec ofiar tak zwanych rozliczeń. Ciągle żyją w amoku nienawiści, wspierając ten „patorząd”. Przez wiele lat byli karmieni przez Tuska i jego politycznych akolitów nienawiścią. Wychowano grupę ludzi, która nie jest w stanie dostrzegać rzeczywistości taką, jaką ona jest. W różnego rodzaju badaniach opinii publicznej widać, że obiektywne i twarde wskaźniki ekonomiczne, mówiące o pogorszeniu się naszej sytuacji gospodarczej, wzroście cen i zbliżającym się bezrobociu, hamowaniu wydatków na armię, do nich nie przemawiają. Dla pewnej części ludzi, których Donald Tusk karmił od wielu lat nienawiścią, nie ma to wszystko żadnego znaczenia. To ich Tusk chce teraz zmobilizować.
Nie da się jednak omijać rzeczywistości, ona sama upomni się o swój byt. Dla niektórych może to być bardzo bolesne przebudzenie z wieloletniego amoku.
W szczególny sposób ten amok nienawiści widzimy w mediach społecznościowych. Pod naszymi wpisami, także tymi, które nie mają charakteru politycznego, ale np. są rocznicowe, widać wylew hejtu. To są komentarze ludzi, którzy nie są w stanie myśleć inaczej niż tak, jak im to Donald Tusk wmówił. Polacy obiektywnie postrzegający rzeczywistość, a tych jest coraz więcej, negatywnie oceniających rząd koalicji Tuska, nie przyjdą na jego marsz. Będzie tak z prostego powodu, tacy ludzie nie podpiszą się pod działaniami de facto prowadzącymi Polskę na skraj przepaści. Należy spodziewać się, że uderzy w nas szalony kryzys, bo teraz jesteśmy na jego początku i jeszcze nie wszyscy go odczuwamy. Tu nie chodzi jedynie o dewastację państwa, inflację, bezrobocie hamowanie wydatków na obronność, ale oddawanie kolejnych elementów polskiej suwerenności instytucjom zagranicznym. Mam na myśli chociażby tę niesławną rezolucję o obronności, która zapowiada oddanie decyzji dotyczących naszej armii unijnym politykom. Podczas kiedy wszyscy podążamy na skraj przepaści, ciągle jest jakaś grupa ludzi, będąca w amoku nienawiści, wierząca ślepo Tuskowi i mediom mainstreamowym, która tego nie chce widzieć. Tacy ludzie przyjdą pewnie na marsz Tuska. Nie będą to jednak zwykli Polacy, którzy nie chcą podpisywać się pod dewastacją państwa polskiego w wymiarze prawnym, gospodarczym i kwestiach obronności.
Mówiąc o zbliżającym się kryzysie ma Pan na myśli także kryzys dotyczący nielegalnych migrantów? Czy Polacy są tego świadomi?
Donald Tusk przypisuje sobie dzisiaj zasługi rządu Prawa i Sprawiedliwości. Media mainstreamowe pokazują go, jako autora zapory na granicy. Wszyscy wiemy, że to jest jedno wielkie kłamstwo i konfabulacja. On nie powinien się dziś chełpić szczelnością naszej wschodniej granicy, ale powinien działać dyplomatycznie oraz poprzez odpowiednie instrukcje dla służb na granicy zachodniej. Jako poseł z województwa zachodnio-pomorskiego i były wojewoda tej ziemi widzę ogromne zagrożenie dla naszej zachodniej granicy. Trzeba tę granicę zamknąć i wprowadzić kontrole. Ale Tusk znowu jest spóźniony i tego nie robi! Nie do wszystkich to dociera, bo są media, które nie chcą o tym mówić i przedstawiają to zagrożenie w krzywym zwierciadle. Do wielu ludzi obiektywny przekaz w ogóle nie dociera. Być może ci, którzy nie mają świadomości, że w Polsce dzieją się tak niekorzystne procesy, mogą po raz kolejny zostać uwiedzeni przez Donalda Tuska. Na szczęście ludzi świadomych przybywa, co wynika z badań opinii publicznej, oni w marszu Tuska nie wezmą udziału.
Znowu autokary z działaczami?
Donald Tusk i jego ekipa to ludzie, którzy rządzą, wykorzystując strach. Wiele osób znalazło się po zmianie władzy w spółkach skarbu państwa i w różnego rodzaju agentach rządowych. Mają swoje rodziny, znajomych i bliskich. W ramach akcji „Stop Patowładzy” przedstawiliśmy już pierwsze 200 nazwisk osób, które funkcjonują w układzie z obecną „patowładzą”, które biorą wielkie pieniądze. Na pewno dostaną oni jasne wskazanie, że mają być na tym marszu i mają kogoś tam jeszcze przywieźć. Pamiętamy przecież, jak to wyglądało podczas ich poprzednich marszów, które także odbywały przed wyborami. Byli na nich samorządowcy z ramienia Koalicji Obywatelskiej i jak rozumiem, jechali na te manifestacje, żeby nie mieć problemów w pracy. Teraz też to tak niestety wygląda. Ten mechanizm przymusu i pewnego zastraszenia będzie obecnie jeszcze większy.
Dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE: