Stronnicy Grzegorza Brauna uśmiechają się, gdy słyszą, że o ich liderze znów jest głośno. Tym razem Parlament Europejski zdecydował, by uchylić mu immunitet poselski. W Konfederacji Korony Polskiej nikt nie robi z tego tragedii – kolejne zamieszanie wokół Brauna to bowiem kolejna okazja do zyskania punktów procentowych.
Dzieje się tak konsekwentnie od kilkunastu miesięcy. Odkąd Konfederacja zdecydowała, by rozstać się z Grzegorzem Braunem, kontrowersyjny polityk poszedł własną drogą, a od tego czasu Konfederacja Korony Polskiej rośnie. Tworzy coraz większą i sprawniejszą organizację. Motorem napędowym były wybory prezydenckie, w których Braun okazał się rewelacją, zdobywając milion głosów Polaków. Dla największych partii to był szok.
I jak to w polityce – apetyt rośnie w miarę jedzenia. Korona z wielką nadzieją spogląda na 2027 rok, kiedy to odbędą się kolejne wybory parlamentarne. Brauniści liczą, że nie tylko przekroczą próg wyborczy, ale będą siłą liczącą się w walce o koalicyjne układanki. Wskazują – zaznaczając, że nie wierzą sondażom – na coraz częstsze badania dające im ok. 10 proc. poparcia.
Tusk i Kaczyński zaczęli dostrzegać Brauna
Zagrożenie płynące z tej strony dostrzegają dwaj najważniejsi polscy politycy w XXI wieku. Donald Tusk deprecjonuje Koronę i zestawia ją w jednym szeregu z PiS i Konfederacją jako „jedno zło”. Co jednak ważne – Tusk przestał ją pomijać. W swoim stylu ignoruje ją, a wręcz wyśmiewa Jarosław Kaczyński, mówiąc, że koalicja z Koroną jest kompletnie niemożliwa. Tyle tylko, że to ten drugi polityk ma w tym przypadku twardszy orzech do zgryzienia.
Wybory prezydenckie pokazały dobitnie, jak rozkładają się obecnie głosy. I o ile Sławomir Mentzen w zasadzie w całej Polsce mógł liczyć na podobne poparcie, lokując się zazwyczaj na trzeciej pozycji, tak w przypadku Brauna nie jest to tak oczywiste. Lider Korony w wielu miejscach w Polsce zajmował drugie miejsce, tuż za plecami Karola Nawrockiego, a przed Mentzenem i Rafałem Trzaskowskim. Co to były za miejsca? Ściana wschodnia na Podlasiu i Lubelszczyźnie, a szczególnie powiaty graniczące z Ukrainą. To też Bieszczady czy Podhale, a więc dotychczasowe mateczniki Prawa i Sprawiedliwości. W tych regionach wyniki Brauna musiały być szokiem dla Kaczyńskiego.
Niespodzianką dla działaczy Korony nie było natomiast uchylenie immunitetu Brauna przez Parlament Europejski. – Uchylanie immunitetów, tak w polskim parlamencie, jak i unijnym, dotyczy wyłącznie posłów opozycyjnych. Jest używane jako narzędzie do zwalczania politycznych oponentów. Znając życiorys Grzegorza Brauna, nie sądzę, by uchylał się od kontaktów z wymiarem sprawiedliwości. To nie jest w jego stylu – mówi Interii Roman Fritz, poseł Konfederacji Korony Polskiej.
Michał Gwadera, pełnomocnik Korony w okręgu kieleckim: – Grzegorz Braun nie uchyla się od odpowiedzialności. Nie będzie jak Zbigniew Ziobro, który w przeszłości wdrażał drakońskie kary i podkręcał przepisy, a teraz od nich ucieka. Braun nie ucieknie do Orbana, nie będzie się uchylał od ewentualnej kary. Jesteśmy formacją przestrzegającą prawa, jakiekolwiek by ono nie było. Nie zgadzamy się z wyrokami sędziów nominowanych czy to za PiS, czy za PO, ale nie będziemy się uchylać. Wierzymy, że w wolnej Polsce wyroki zostaną zweryfikowane, gdyby okazało się, że są niezgodne z faktami.
Dlaczego PiS nie głosowało za uchyleniem immunitetu Braunowi?
Immunitet Brauna został uchylony miażdżącą większością głosów. Przeciw było tylko 60 europosłów, a wśród nich parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości. Jak ich postawę odczytują działacze Korony?
– Nie wiem, czy to jest gest polityczny polityków PiS, czy analiza merytoryczna. Per analogiam – w polskim Sejmie głosowaliśmy w sprawie immunitetu Zbigniewa Ziobry. Zagłosowałem przeciwko, bo zawsze głosuję przeciwko odbieraniu immunitetów, bo immunitet jest stowarzyszony z mandatem posła. Inni doszukiwali się naszych umizgów do PiS. To nieprawda. W przypadku głosowania w PE być może było podobnie, ale nie chcę zgadywać – mówi nam poseł Fritz.
Mocniejszy w ocenie jest natomiast Gwadera, który nie ma wątpliwości, że PiS „przymila” się do Korony.
– PiS zaczyna szanować elektorat Konfederacji Korony Polskiej i te 10 proc. poparcia, które coraz częściej pojawia się w sondażach mainstreamowych. PiS zaczyna doceniać to społeczeństwo, bo to już grubo ponad milion osób, które chcą zagłosować na nasze środowisko. Przymilają się, bo przecież widzimy, że większy przepływ elektoratu mamy z PiS niż z Konfederacji. I oni pewnie też to wiedzą – mówi Gwadera.
Korona karmi się głosami PiS. Buduje nowy matecznik
Innymi słowy: Konfederacja Korony Polskiej karmi się dziś głosami Prawa i Sprawiedliwości, a nie Konfederacji. Może to być pewne zaskoczenie, bo dotąd środowisko Korony było niejako utożsamiane z Konfederacją, z którą do niedawna przecież tworzyło wyborczy sojusz.
– Obydwie Konfederacje zyskały na rozstaniu, poszerzając swój potencjał. Nasza formacja ma jeszcze zapas, może jeszcze więcej tego miejsca zagospodarować i o to będziemy się starać – przekonuje Fritz.
Jak opowiada nam natomiast Gwadera, wymowne sygnały płynęły od wyborców w ciągu ostatniego roku. Korona organizowała pokazy filmu „Gietrzwałd”, które odbywały się w domach kultury, lokalnych kinach, w salkach parafialnych i innych miejscach. Frekwencja, jak przekonują działacze, była imponująca.
– Na nasze projekcje przychodzili ludzie w wieku 50 plus. Byli to głównie patrioci, katolicy, którzy są zawiedzeni Prawem i Sprawiedliwością. Zwierzali się nam, że dziś bliżej im do nas. Film obejrzało na żywo ponad 100 tys. osób i sytuacja się powtarzała w wielu miejscach. To o czymś świadczy – przekonuje Gwadera.
Fritz: – Badań nie prowadzimy, ale mamy obserwacje. Przyrost poparcia, na razie sondażowego, bierze się z dwóch źródeł. Po pierwsze, są to zawiedzeni wyborcy Prawa i Sprawiedliwości, którzy stracili zaufanie do PiS. Po drugie, są to ludzie, którzy w ogóle nie chodziliby na wybory, gdyby nie środowisko Grzegorza Brauna, bo nie widzą żadnej alternatywy.
Jak Konfederacja i Korona walczą z KO i PiS
Poseł Fritz przekonuje, że rządzące Polską od 2005 roku Prawo i Sprawiedliwość oraz Koalicja Obywatelska zmęczyły ludzi, stąd wzrosty innych formacji. I, co istotne, większe zainteresowanie Koroną oraz Konfederacją. Polityk przekonuje, że nadchodzi zmiana pokoleniowa w polskiej polityce, a w nowym rozdaniu kluczową rolę będą pełnić właśnie Konfederacja oraz Korona.
– Na PO i PiS głosują głównie ludzie starsi, a młodsi wybierają świeże alternatywy. Ci, którym było bliżej do PiS, wybierają nas, a ci, którym było bliżej do PO, wybierają Konfederację – uważa Fritz.
Różnica między Konfederacją a Koroną ma być też taka, że formacja Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena jest atrakcyjną opcją głównie dla młodych ludzi. Partia Brauna natomiast dla wszystkich grup wiekowych. – Wśród wyborców Konfederacji Korony Polskiej największą część stanowią wyborcy młodzi, ok. 40 proc. Nasz elektorat jest bardzo równo rozłożony, bo w dwóch kolejnych grupach to poparcie wynosi po 30 proc. W przeciwieństwie do PiS nasz elektorat jest więc bardziej perspektywiczny – przekonuje Fritz.
Polityk nie ma też wątpliwości, że znakomite wyniki Brauna na wschodzie Polski nie są dziełem przypadku. To też jasny sygnał dla Kaczyńskiego i spółki, że na tym Korona się nie zatrzyma i będzie jeszcze bardziej stawiać na mocny przekaz właśnie w tym regionie Polski. Skąd natomiast tak dobre notowania na ścianie wschodniej?
– Bo tam jest Polska od zawsze. Tam nie było wielkich przemian, repatriantów, zmian własnościowych. Ludzie mieszkają tam z dziada pradziada i wiedzą, na czym polega sens życia. Nie dają się omamić lewicowym propozycjom, którym ulegają ludzie przesiedlani, bez stałego punktu odniesienia. Rejony przywiązane do tradycyjnych wartości, własności i wolności to domena ugrupowań prawicowych – uważa Fritz.
Tymczasem uchylenie immunitetu Braunowi to kolejny moment, gdy o tym polityku robi się głośno. W Koronie nikt z tego powodu nie płacze. Wręcz przeciwnie – każdą taką okazję środowisko to chce przekuć w sukces.
– Oczywiście, że to nam pomaga – uśmiecha się Gwadera. – To pewnego rodzaju reklama. Kiedy kogoś się non stop atakuje, to społeczeństwo polskie często reaguje w sposób odwrotny. Widzi, że coś tu nie gra, skoro dwie największe partie chcą nam tak dokuczyć, obrazić nas czy wręcz zniszczyć. Ludzie reagują w sposób odwrotny, zaczynają nam współczuć i sami szukają tej prawdy poza mediami głównego nurtu – przekonuje działacz Korony.
– Nie ma to większego znaczenia, chociaż dla wielu wyborców sprawa uchylenia immunitetu może zostać odczytana jako kolejny atak na nas. Tego jest sporo – podkreśla poseł Fritz. – Drugi przejaw „duszenia nas” to brak zaproszeń do sześciu największych telewizji. Pomija się nas. Tylko nasi oponenci polityczni wpadli w klasyczną pułapkę. Kiedy jesteśmy w mediach, to jest źle, ale jeśli nas nie ma, to jeszcze gorzej dla nich. Nam poparcie, tak czy owak wzrasta, więc trafiamy z przekazem innymi metodami. To głównie internet i bezpośrednie spotkania. Inne formacje tego nie robią, bo wydaje im się, że są w mediach i to wystarczy. Mylą się – konkluduje poseł Fritz.
Łukasz Szpyrka