Skip to main content
WiadomościWszystko

Coś więcej niż wakacyjny romans. Już rozumiem, dlaczego Polacy tak kochają Chorwację

Autor 17 kwietnia 2025Brak komentarzy

Pierwszy raz o tym, jak piękny jest Dubrownik, usłyszałam, gdy w podstawówce koleżanka przysłała mi stamtąd niezbyt czytelnie wypisaną pocztówkę, wychwalającą widoki, kuchnię i wspaniałą pogodę nad wybrzeżem Adriatyku. Choć od tamtej pory (a minęło wiele lat) słyszałam sporo dobrego o tym mieście, dopiero niedawno udało mi się odwiedzić je po raz pierwszy. Po krótkiej, ale intensywnej wizycie muszę przyznać, że jestem kompletnie oczarowana i już rozumiem miłość Polaków do Perły Adriatyku.

Chorwaci i Polacy są ze sobą za pan brat nie od dziś. Jeszcze w czasach Jugosławii ten kierunek był wśród rodaków popularny, a po wojnie na Bałkanach Polacy z radością do Chorwacji wrócili i wracają regularnie. Głównie jeżdżą samochodem, ale także latają.
Pierwsze połączenie lotnicze z ramienia linii LOT miało miejsce w kwietniu 1965 roku i prowadziło z Warszawy do Zagrzebia. W tym roku minęło 60 lat od inauguracyjnego lotu, a Polacy, jak Chorwację kochali, tak kochają nadal. Po kilku dniach spędzonych w Dubrowniku mogę stwierdzić, że ta miłość jest odwzajemniona.
Stari Grad w Dubrowniku
Wycieczkę rozpoczęliśmy od przejazdu z lotniska prosto na dubrownickie Stare Miasto. To tu lokalsi spotykają się regularnie na kawę, wino i śródziemnomorskie przekąski, a turyści tłumnie odwiedzają wąskie uliczki. Stradun, główną, liczącą prawie 300 metrów długości ulicę Starego Miasta zobaczyliśmy najpierw nocą, a dopiero kolejnego dnia w świetle słońca. I sama nie wiem, która wersja robi większe wrażenie.

Wszechobecne wapienne bloki, błyszczące, jakby ktoś tuż przed chwilą je wypolerował, sprawiają wrażenie, jakbyśmy przenieśli się na plan filmowy. I zapewne właśnie dlatego twórcy „Gry o Tron” wybrali Dubrownik na Królewską Przystań i miejsce wielu kultowych dziś serialowych scen. Niewiele jest w Europie miejsc tak malowniczych, tak dobrze zachowanych i wizualnie zachwycających, jak średniowieczne mury Dubrownika.

To one zresztą były jednym z głównych punktów naszej wyprawy. Kilka godzin spędziliśmy na Murach Miejskich, słuchając opowieści przewodniczki, Pauliny Kovačević, od 20 lat mieszkającej i zakochanej w Dubrowniku. Jak podkreśla, jest to jedna z jej ulubionych, a także (w jej opinii) obowiązkowych atrakcji dla wszystkich odwiedzających chorwackie wybrzeże. I trudno się z nią nie zgodzić, bo nawet mimo pełnego słońca przygrzewającego nam, zwiedzającym w głowy, nie dało się oderwać wzroku od zapierających dech w piersiach widoków na Stare Miasto i okoliczne wyspy Adriatyku.

Nie dziwi fakt, że dubrownickie Stare Miasto zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. To najlepiej zachowany średniowieczny kompleks miejski w całej Europie, w dodatku najchętniej odwiedzany przez turystów.
A tych w Dubrowniku nie brakuje, ponieważ miasto przyciąga ich masowo, a turystyka jest podstawą gospodarczą regionu Dalmacji. Zresztą Polacy są jednymi z najwierniejszych gości odwiedzających Chorwację i to od wielu lat.
Polak, Chorwat, dwa bratanki
Kulturowo, mentalnie, a nawet językowo jesteśmy z Chorwatami na tyle blisko, że tę więź czuje się naturalnie. Podobnie jak my są przywiązani do (wielorako rozumianej) tradycji, do własnej historii i rodziny, ponadto łączą nas słowiańskie korzenie. Trudno jednak nie zauważyć, że nasi pobratymcy znad Adriatyku mają zdecydowanie luźniejsze podejście do życia.
Nic dziwnego – sam Dubrownik liczy jedynie około 40 tysięcy mieszkańców, a bliskość morza, zachwycająca natura i śródziemnomorska kuchnia zachęcają do delektowania się urokami życia pomału i spokojnie. W Dalmacji zresztą rytm życia polako – czyli powoli, bez pośpiechu – jest tym docelowym. Mieszkańcy wybrzeża zawsze znajdą czas na wizytę w kawiarni, wspólny lunch czy spacer.

Polako dla Polaków
I myślę, że to właśnie jedna z wielu cech Chorwacji, która tak Polaków przyciąga. My, wiecznie zabiegani, spragnieni relaksu, a przede wszystkim słońca, tam odnajdujemy się doskonale. Chorwacja idealnie odpowiada na nasze urlopowe potrzeby, a do jej zalet należy doliczyć także dostępność.
LOT-em dotrzemy tutaj w 2 godziny Od niedawna do Dubrownika możemy polecieć przez cały rok, a podróż zajmuje 2 godziny. Ale gdyby ktoś chciał odwiedzić inny zakątek Chorwacji, to z LOT-em z Polski polecicie do Splitu, Zagrzebia, Zadaru i Rijeki. Warto, bo podróż jest naprawdę krótka, a widoki i klimat zdecydowanie jej warte.
Mieliśmy też okazję spróbować lokalnej kuchni. Od wielu lat nie jem mięsa ani ryb, tak więc spora część specjałów mnie ominęła – ale w każdym odwiedzonym przez nas miejscu, kucharze wyczarowali specjalnie dla wegetarian osobne, pyszne dania. Złamałam również własne zasady na rzecz ostryg – tamtejszego przysmaku, którego mieliśmy okazję skosztować w Stonie na półwyspie Pelješac.
Wspaniale ugoszczono nas też w gospodarstwie Seoska Kuća w Cilipi nieopodal Dubrownika. Serwowano domowe wino, doskonałą oliwę, sery, oliwki i pieczywo, no a do tego oczywiście rakiję, której gospodarz nam nie żałował. Tam naprawdę dało się poczuć słynną dalmacką gościnność i otwartość, a z gospodarstwa wyszliśmy z pewnością o kilka kilo ciężsi.
Dubrownik i jego okolice wspominać będę jako miejsce naprawdę niezwykłe. Wcale nie dziwię się Polakom, którzy tak upodobali sobie ten region jako urlopowy cel. Jest tu naprawdę wszystko, czego można żądać od wakacyjnej podróży marzeń – mnóstwo doskonale zachowanych zabytków i zwiedzania, a tuż za miastem obszary wręcz stworzone do niezmąconego niczym wypoczynku.
Bliskość morza, malownicze wzgórza i otwartość Chorwatów sprawia, że można naprawdę poczuć błogi spokój i luz, którego brak nam na co dzień. Ja poczułam i szczerze liczę na to, że był to tylko pierwszy z wielu razów, gdy mogłam doświadczyć piękna Chorwacji!