Po wyjściu z trwającego kilka godzin przesłuchania Obajtek powiedział dziennikarzom, że „nie było żadnego zaniżenia sprzedaży Lotosu”. Mówił, że do ceny, za którą saudyjska spółka Saudi Aramco kupiła rafinerię w Gdańsku, należy doliczyć 20 mld zł wartości synergii.
— Dzięki synergii Orlen zarobił w pierwszym roku 300 mln zł, natomiast w drugim — 1,5 mld zł — powiedział. Podkreślił, że cały proces sprzedaży był uzasadniony ekonomicznie, że nie była to tylko jego prywatna decyzja, ale też „setek” ekspertów i prawników, rządu, Komisji Europejskiej.
„Ja się nie boję uczciwości”
— Nie traktuję poważnie słów osób, które jako prawnicy oceniały informacje, można nazwać za medialne, a nie fachowe — mówił. — To jest dla mnie hucpa polityczna — dodał. Niechęć obecnego zarządu Orlenu do współpracy z Saudi Aramco nazwał powodowaną kompleksami. — Ja takich kompleksów nie miałem — dodał były prezes Orlenu.
— To, co się dziś dzieje ma zero patriotyzmu gospodarczego i to się źle dla nas skończy — mówił również Obajtek, dodając, że nikt teraz nie będzie chciał współpracować z Orlenem i ocenił, że „teatr polityczny, który obecnie dzieje się wokół Orlenu” jest przyczyną spadku akcji koncernu. — Żadna firma międzynarodowa nie zainwestuje dolara w Orlen — przekonywał. Dodał też, że do pogorszenia wyników spółki przyczyniło się też „wyjęcie ze spółki 15 mld zł na zamrożenie cen energii”. — Orlen szura i będzie szurał po dnie — ocenił.
— Będę walczyć o prawdę i nie pozwolę brukać siebie i członków zarządu tym, co się właśnie wyprawia — mówił Obajtek. Dodał, że się nie ukrywa i odpowiada na pytania.
— Ja się nie boję uczciwości — ja się boję nieuczciwości w tej polityce. Boję się, że to są tylko decyzje polityczne — mówił wzburzony Obajtek.
W lutym Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport, w którym wskazała, że Orlen, w związku z realizacją środków zaradczych przy fuzji z Lotosem, sprzedał podmiotom prywatnym aktywa Lotosu co najmniej o 5 mld zł poniżej ich szacowanej wartości.