„Kiedy ludzie przestają rozmawiać, pojawia się przemoc”.
Ta uwaga 31-letniego konserwatywnego aktywisty Charliego Kirka była często przywoływana od czasu jego zabójstwa w Utah Valley University w zeszłym tygodniu. Jednak sądząc po zalewie nieostrożnych stronniczych wypowiedzi od czasu morderstwa, może być odwrotnie.
Zarówno amerykańska lewica, jak i prawica są winne rozmów prowadzonych w złej wierze i niesłuchania się nawzajem, ponieważ partie starają się zdobyć punkty. W rzeczywistości rozmowy znacznie pogarszają sytuację. Umiarkowane apele o jedność i spokój, w tym apele byłego prezydenta Baracka Obamy i republikańskiego gubernatora Utah Spencera Coxa, z trudem przebijają się przez zgiełk.
W powietrzu unosi się atmosfera zemsty w stylu „czerwonej paniki” . Ponieważ żadna ze stron konfliktu nie dostrzega w drugiej człowieczeństwa, wydaje się, że nadchodzi polityczna pętla zagłady, pogłębiająca polaryzację polityczną, gniew partyjny i przemoc polityczną — a Europa prawdopodobnie nie będzie na to odporna.
Zjadliwe komentarze płyną bezpośrednio od wysokich rangą członków administracji Trumpa. Wiceprezydent J.D. Vance obiecał ścigać „sieć organizacji pozarządowych, które podżegają do przemocy, ułatwiają ją i angażują się w nią”, wymieniając jako cele fundację Open Society Foundations finansowaną przez filantropa George’a Sorosa oraz fundację Forda.
Wśród ludzi Trumpa wrze
Nie uzasadniając swoich twierdzeń, zastępca szefa sztabu Białego Domu Stephen Miller — który nigdy nie był osobą łagodzącą napięcia — obwinił o zabójstwo Kirka „rozległy ruch terrorystyczny w kraju” i zobowiązał się wykorzystać pełnię wpływów Departamentu Sprawiedliwości i Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego do rozbicia lewicowych sieci, które jego zdaniem inspirują przemoc polityczną.
Stało się tak, mimo że FBI nie znalazło żadnych powiązań z taką siecią w sprawie zabójstwa Kirka, które najwyraźniej zostało popełnione przez samotnego sprawcę. Gdyby Miller mówił poważnie, istnieje wiele skrajnie prawicowych sieci, które zasługują na dokładną analizę pod kątem powiązań z przemocą, w tym z zamieszkami na Kapitolu.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Tymczasem poszczególni dziennikarze, tacy jak Elizabeth Spiers, która w artykule zwróciła uwagę na często „niecywilizowaną retorykę” Kirka, zostali zaatakowani za swoje felietony. Sam Trump nie powstrzymał się od oskarżenia „radykalnej lewicy” o zabójstwo, jeszcze zanim dokonano aresztowania — podobnie jak niektórzy pospiesznie obwiniali wszystkich prawicowców za zabójstwo demokratów z Minnesoty, Melissy Hortman i jej męża Marka, w czerwcu.
Można powiedzieć, że niektórzy przedstawiciele lewicy rzeczywiście wykazali się porażającym brakiem ludzkiego współczucia dla młodego mężczyzny, który stracił życie, dwojga małych dzieci, które straciły ojca, i żony, która straciła partnera życiowego. Obojętność nie daje spokoju doradcom Trumpa, wśród których jest wielu bliskich przyjaciół Kirka. W ten sposób głupio wspierają skrajną prawicę w jej dążeniu do przedstawienia liberałów i szeroko pojętej lewicy jako — według słów miliardera technologicznego Elona Muska — „partii morderstwa”.
Prawicowa krucjata
Ameryka wydaje się teraz gotowa na kolejny brzydki epizod tego, co nieżyjący już historyk Richard Hofstadter nazwał paranoicznym stylem głębokiego szerzenia teorii spiskowych, dezinformacji i szukania kozłów ofiarnych. Wystarczy pomyśleć o polowaniach na czarownice w Salem w XVII w., agitacji Know Nothing w latach 40. i 50. XIX w., kiedy to katolicy byli fałszywie oskarżani o podważanie wolności obywatelskiej i religijnej, oraz oczywiście o czerwonej panice w latach 50. XX w.
Zabójstwo Kirka prawie na pewno stanie się pretekstem do dalszych represji ze strony administracji, która omija normy demokratyczne i — pomimo wszystkich deklaracji o obronie wolności słowa — stara się naśladować kulturę cenzury, którą tak zaciekle potępia.
Charlie Kirk, Milwaukee, 16 lipca 2024 r.Andrew Caballero-Reynolds / AFP
Nie będzie to ograniczone do jednej strony Atlantyku. Ideolodzy MAGA postrzegają siebie jako wojowników, toczących nie tylko walkę narodową, ale także cywilizacyjną, polityczno-kulturową krucjatę, która, aby odnieść sukces, musi wykroczyć poza granice Ameryki. I są oni chętni do eksportowania swojej rewolucji.
Kraje europejskie również przechodzą nieprzyjemne zmiany polityczne — pełne żalu i niechęci. Podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, liberalni i centrowi politycy na kontynencie zbyt chętnie lekceważą prawdziwe problemy, które powodują, że wielu ludzi zwraca się ku prawicowemu populizmowi, podsycanemu niepokojem ekonomicznym i statusowym oraz poczuciem wywłaszczenia i wyobcowania w obliczu wielkich zmian społecznych.
Fala może sięgnąć Europy
Istnieją oczywiście różnice, ale europejscy populiści widzą tyle samo powodów i potencjalnych korzyści, aby połączyć swoje sprawy i uczyć się od siebie nawzajem, co ich amerykańscy odpowiednicy. Stąd też skrajnie prawicowa postać Tommy Robinson zaprosił Muska do wygłoszenia przemówienia podczas swojego wiecu w Wielkiej Brytanii w zeszłym tygodniu, a młodzieżówka włoskiej premier Giorgii Meloni, Bracia Włoch, postanowiła skupić się na spuściźnie Kirka podczas swojej zbliżającej się konferencji.
Ponadto Europa doświadcza niepokojącego spadku do skrajnej politycznej zjadliwości i przemocy. Od 2016 r. w Wielkiej Brytanii zamordowano dwóch prawodawców, Jo Cox i Davida Amessa. W zeszłym roku miała miejsce próba zamachu na życie premiera Słowacji Roberta Fico — pierwsza od 2003 r. W maju rząd niemiecki poinformował, że w 2024 r. policja odnotowała 84 tys. 172 przestępstwa na tle politycznym. To najwięcej od początku prowadzenia statystyk w 2001 r. i o 40 proc. więcej niż w 2023 r., który sam w sobie był rekordowym rokiem. Znaczna część tego wzrostu była spowodowana prawicowym ekstremizmem.
Naukowcy zajmujący się przemocą polityczną ostrzegają, że prawdopodobnie stoimy u progu kolejnej fali przemocy politycznej. „Zabójstwa polityczne pojawiają się falami” — powiedział w rozmowie z serwisem The Conversation Arie Perliger, profesor Uniwersytetu Massachusetts Lowell w Szkole Kryminologii i Studiów nad Wymiarem Sprawiedliwości.
„Przyglądałem się zabójstwom politycznym w wielu demokracjach i jedną z rzeczy, które dostrzegam w dość spójny sposób, jest to, że zabójstwa polityczne powodują eskalację, która zachęca innych przedstawicieli skrajnych opcji politycznych do odwetu” — dodał.