Garmin wprowadził wczoraj do swojej oferty subskrypcję dla aplikacji Connect+, która w zamian da nam dostęp do większej liczby informacji na temat naszych treningów. Powiedzieć, że nie spodobało się to klientom, to za mało, ale Ci w Europie mają jeszcze większe powody do złości.
Garmin Connect+ opisaliśmy wam już wczoraj. W skrócie, w ramach dodatkowej subskrypcji zyskacie dostęp do asystenta Active Intelligence, czyli sztucznej inteligencji, która będzie udzielała różnych wskazówek, a także do dodatkowych funkcji w Garmin Connect. Część z nich, jak chociażby możliwość porównania różnych parametrów w czasie jest bardzo przydatna, ale inne jak dodatkowe wskazówki treningowe, są jeszcze całkiem niejasne. Póki co nowa oferta nie zapowiada się jakoś rewelacyjnie, ale mnie bulwersuje coś innego, a mianowicie koszt dostępu do platformy.
Garmin Connect+ w Europie dużo drożej
Wygląda na to, że Garmin poszedł drogą Donalda Trumpa i nałożył na Europe dodatkowe „cła”. Jak się okazuje dostęp do usługi Connect+ w Stanach Zjednoczonych wyceniony został na 6,99 USD miesięcznie lub 69,99 USD rocznie. W Europie, w tym również w Polsce, za dostęp do usługi musimy zapłacić już 8,99 euro miesięcznie lub 89,99 euro za rok z góry. Biorąc pod uwagę kurs walutowy, różnica w cenie w przeliczeniu na złotówki to około 100 złotych rocznie. Aby skorzystać z oferty Garmin Connect+ w Polsce trzeba zapłacić około 375 złotych rocznie lub 37 złotych co miesiąc. Nie jest to mało patrząc na inne tego typu sportowe subskrypcje. Dla przykładu Strava Premium kosztuje rocznie niespełna 150 złotych.
Każdy ma do dyspozycji 30 dniowy okres próbny, więc mamy czas aby sprawdzić czy Connect+ jest nam faktycznie potrzebne. Nie zmienia to jednak faktu, że w relacji kosztów do możliwości, jest to bardzo droga usługa. Dlatego też nie wróżę jej wielkiego zainteresowania, choć obawiam się, że z czasem wszystkie nowe funkcje w aplikacji Garmin Connect mogą trafić tylko do płacących klientów. W takim przypadku rozgoryczenie klientów może wziąć górę i Garmin zauważy odpływ użytkowników. Większość z nas kupowała swój zegarek z myślą o tym, że cały ekosystem Garmina jest darmowy.
Zegarki Garmina nie są tanie, urządzenia o podobnych możliwościach można kupić za znacznie mniejsze kwoty. Za produkt amerykańskiego producenta płacimy więcej bo mieliśmy obietnicę darmowej platformy, bez subskrypcji, z zaawansowanymi informacjami dla sportowców i amatorów. Teraz ta obietnica została złamana. Jeśli chcesz wykorzystać pełnie możliwości całej platformy, to poza ceną premium za zegarek, musisz zapłacić też abonament. To nie jest podejście, za które użytkownicy pokochali Garmina. Będziemy bacznie obserwować, jak sytuacja rozwinie się w kolejnych miesiącach. Mam wrażenie, że wiele osób zacznie szukać jakiejś alternatywy i wcale nie będę się temu dziwił.