Skip to main content

  • Gen. Gromadziński z wojskiem pożegna się z końcem stycznia. Udało nam się z nim skontaktować. Odmówił szerszego komentarza, lecz znaczył, że kiedy zdejmie mundur, odniesie się do doniesień medialnych w jego sprawie
  • Dodał, że największy żal ma do kierownictwa MON, ponieważ żaden z ministrów nie znalazł czasu, by porozmawiać o zaistniałej sytuacji z generałem broni z 35-letnim stażem służby
  • Gen. Gromadziński był pierwszym Polakiem na stanowisku dowódcy Eurokorpusu. — Wprowadził tam wojskowego ducha. Dlatego nazywano go „wilkiem ze wschodu” — mówi polski oficer z Eurokorpusu
  • — Dlaczego tej klasy dowódca, w stosunku do którego nie wyartykułowano konkretnych zarzutów, został wypchnięty z armii? Kto tym steruje? Cała ta operacja naraziła na szwank nie tylko jego dobre imię, lecz też nadszarpnęła wizerunek polskich sił zbrojnych w NATO — mówi wysoki rangą oficer
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

W marcu tego roku szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego (SKW) gen. Jarosław Stróżyk wszczął wobec gen. Jarosława Gromadzińskiego postępowanie kontrolne. Wiązało się to z odebraniem mu poświadczenia upoważniającego do dostępu do tajemnic.

Wilki ze wschodu

Gen. Gromadziński pełnił wówczas funkcję szefa Eurokorpusu, wielonarodowej struktury szybkiego reagowania, która współdziała z NATO oraz Unią Europejską. Był on pierwszym Polakiem na tym stanowisku, ale też pierwszym dowódcą, który certyfikował Eurokorpus według standardów NATO, czyli sprawdził jego gotowość bojową w norweskim Stavanger.

— Gromadziński w ociężałą, biurokratyczną strukturę wprowadził wojskowego ducha. Dlatego nazywano go tam „wilkiem ze wschodu” — mówi oficer, który służy w Eurokorpusie.

Kilka dniu po marcowej decyzji gen. Stróżyka, minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz zdjął gen. Gromadzińskiego ze stanowiska dowódcy Eurokorpusu i przeniósł do rezerwy kadrowej w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych.

Minister obrony swoją decyzję argumentował tak: „w obliczu zagrożeń dla bezpieczeństwa naszego kraju, których źródła upatrywać należy w zbrojnym ataku Federacji Rosyjskiej na Ukrainę (…), organ wojskowy zobowiązany był, bez zbędnej zwłoki do odwołania oficera z pełnienia zawodowej służby wojskowej poza granicami kraju, celem realizacji przez niego zadań w Rzeczpospolitej Polskiej do zapewnienia bezpieczeństwa państwa polskiego”.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Ręka w rękę z Amerykanami

Problem w tym, że po powrocie do kraju gen. Gromadzińskiemu nie przydzielono żadnych istotnych zadań. Natomiast jego odwołanie z Eurokorpusu znacząco obniżyło rangę i prestiż naszych sił zbrojnych w NATO i Unii Europejskiej. W dodatku w październiku tego roku Lloyd J. Austin III, sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych, ogłosił, że generał Christopher T. Donahue został wyznaczony na stanowisko dowódcy armii amerykańskiej w Europie i Afryce. Stał się więc najważniejszym amerykańskim dowódcą w naszej części globu.

W kontekście gen. Gromadzińskiego jest to o tyle ważne, że z gen. Donahue łączą go świetne relacje zarówno zawodowe, jak i prywatne. Poznali się przed wybuchem wojny w Ukrainie, kiedy w podrzeszowskiej Jesionce wylądowała dowodzona przez gen. Donahue 82. Dywizja Powietrznodesantowa. Gen. Gromadziński dowodził wówczas 18. Dywizją, nazywaną „Żelazną”, którą zresztą, na polecenie byłego ministra obrony Mariusza Błaszczaka budował na wschodzie od 2018 r. Dziś „Żelazna Dywizja” jest najsilniejszą strukturą w polskiej armii.

W Jesionce polscy żołnierze gen. Gromadzińskiego oraz amerykańscy żołnierze gen. Donahue wspólnie budowali centrum dowodzenia i koordynowali pomoc wojskową dla walczącej Ukrainy.

Następnie ich drogi skrzyżowały się w niemieckim Wiesbaden. Amerykański generał był dowódcą w Międzynarodowym Zespole ds. pomocy Ukrainie, a gen. Gromadziński został jego zastępcą.

— Służyłem z gen. Gromadzińskim. To świetny i bardzo skuteczny dowódca, o czym świadczy cała jego dotychczasowa ścieżka kariery. Warto więc sobie zadać pytanie, dlaczego tej klasy oficer, w stosunku do którego nie wyartykułowano konkretnych zarzutów, został wypchnięty z armii? Kto tym steruje? Cała ta operacja naraziła na szwank nie tylko dobre imię gen. Gromadzińskiego, lecz również nadszarpnęła wizerunek polskich sił zbrojnych na arenie międzynarodowej, zwłaszcza w NATO — mówi wysoki rangą oficer.

Sprawa ma podłoże polityczne

Co ciekawe ani opinia publiczna, ani sam generał nigdy nie poznali powodów wszczęcia postępowania kontrolnego przez SKW. Zresztą, zanim były dowódca Eurokorpusu dowiedział się o działaniach służby kontrwywiadu, o sprawie zdążyły już napisać media. Kiedy gen. Gromadziński został zaproszony do siedziby SKW, decyzję o wszczęciu wobec niego postępowania kontrolnego wręczyła mu szeregowa pracownica służby w przedsionku. — Trzygwiazdkowy polski generał został potraktowany jak zwykły petent — komentowała sprawę osoba znająca jej kulisy.

Po otrzymaniu dokumentu generał odwołał się od decyzji SKW do premiera Donalda Tuska. Szef rządu miał 90 dni na ustosunkowanie się do sprawy. Mógł przywrócić gen. Gromadzińskiemu poświadczenie bezpieczeństwa, bądź podtrzymać decyzję szefa SKW. Donald Tusk zdecydował się na to drugie rozwiązanie. W związku z tym sprawa trafi do sądu, co w rozmowie z Onetem zapowiedział gen. Gromadziński. — Nie mam sobie nic do zarzucenia i jako żołnierz do końca będę walczyć o swój honor i dobre imię — podkreślił.

Ruch premiera w obronie komisji ds. rosyjskich wpływów?

Nasi rozmówcy nie mają wątpliwości, że premier podejmując decyzję, kierował się względami politycznymi. — Tusk, decydując się na takie rozstrzygnięcie, nie chciał poważać i tak już słabej pozycji gen. Stróżyka, który jest szefem komisji do spraw badania rosyjskich wpływów. Dlatego rząd stara się robić wszystko, by ratować wiarygodność i autorytet tej komisji. Tusk wolał więc odsunąć w czasie rozstrzygnięcie sprawy gen. Gromadzińskiego, kierując ją do sądu — mówił jeden z naszych rozmówców z kręgów rządowych.

Informatorzy Onetu zarówno z rządu, jak i z wojska, pytani o postępowanie SKW wobec gen. Gromadzińskiego jednoznacznie stwierdzają, że padł on ofiarą prywatnych animozji i walki wewnątrz środowiska wojskowego, w którą zaprzęgnięto służby.

Tymczasem, jak słyszymy z kręgów rządowych, SKW nie dysponuje materiałami, które podważałyby wiarygodność gen. Gromadzińskiego. Wobec generała nie było też nigdy żadnych zarzutów natury kontrwywiadowczej, czy tych związanych z niewłaściwym postępowaniem z informacjami niejawnymi. Wobec byłego szefa Eurokorpusu nigdy też nie toczyło się i nie toczy żadne postępowanie karne.

Wojna wojskowych frakcji

Co zatem legło u podstaw zabrania mu poświadczenia bezpieczeństwa przez służby? Portal TVN24 napisał, że chodzi o sprawę przyznania gen. Gromadzińskiemu certyfikatu dostępu do informacji tajnych o klauzuli NATO-Cosmic przez poprzednią ekipę kierującą SKW. Sprawdzenie generała miało miejsce w latach 2022-2023, gdy kontrwywiadem wojskowym kierował gen. Maciej Szpanowski.

— Po audycie w SKW okazało się, że informacje, które mogą obciążać generała Gromadzińskiego — i teraz stały się głównym powodem odebrania mu poświadczeń — były w służbie, tyle że zostały ukryte przed komórką zajmującą się postępowaniami sprawdzającymi — powiedział rozmówca portalu TVN24 z MON. Portal podał, że sprawa ta ma trafić do prokuratury.

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że ten wątek nie został potwierdzony w uzasadnieniu decyzji, jaką z kancelarii premiera dostał gen. Gromadziński. W dokumencie tym nadal nie podano konkretnych zarzutów wobec oficera. Znalazło się tam jedynie ogólne stwierdzenie, że służba na podstawie swoich wątpliwości mogła zabrać mu poświadczenie bezpieczeństwa. Na uwagę zasługuje fakt, że na dokumencie nie podpisał się szef rządu lub odpowiedni minister, lecz jeden z zastępców dyrektora departamentu w kancelarii premiera.

Dodatkowy problem, na jaki zwracają uwagę nasi rozmówcy odnośnie tej sprawy, polega na tym, że zgodnie z ustawą o ochronie informacji niejawnych, kontrolne postępowanie sprawdzające może zostać wszczęte przez służby wyłącznie w sytuacji ujawnienia nowych informacji, które wskazują, że osoba posiadająca poświadczenie bezpieczeństwa nie daje rękojmi zachowania tajemnicy.

Czy SKW ruszając z działaniami przeciwko gen. Gromadzińskiemu, posiadała jakieś nowe informacje, które uprawniałby tę służbę do wszczęcia postępowania kontrolnego? Nasi informatorzy twierdzą, że nie. Wynika to zresztą również z ustaleń TVN24.

— Postępowanie SKW z gen. Gromadzińskim jest koszmarne. Według mojej wiedzy nie ma wobec niego żadnych zarzutów natury karnej — mówi były oficer SKW.

Gen. Gromadziński z wojskiem pożegna się z końcem stycznia. Udało nam się z nim skontaktować. Odmówił szerszego komentarza, lecz znaczył, że kiedy zdejmie mundur, odniesie się do wszystkich doniesień medialnych, jakie krążą w jego sprawie. Dodał jednak, że największy żal ma do kierownictwa MON, ponieważ żaden z ministrów nie znalazł czasu, by porozmawiać o zaistniałej sytuacji z generałem broni z ok. 35-letnim stażem służby.

Natomiast w oświadczeniu, które dziś wysłał do mediów, napisał: „Chce wyrazić swoje rozczarowanie utrzymaniem w mocy przez Prezesa Rady Ministrów decyzji Służby Kontrwywiadu Wojskowego o cofnięciu mi poświadczeń bezpieczeństwa upoważniających do dostępu do informacji niejawnych. Do końca wierzyłem, że personalne animozje nie będą wykorzystywane do walki o stanowiska służbowe, ani że nie zostanę uwikłany w grę polityczną”.