Z ostatniej chwili gruchnęła wieść o końcu wieloletniej sagi batalii Google z Epic Games. I niech „games” w nazwie nikogo nie zwiedzie. To była potężna walka, której wynik odmieni całego Androida, nie tylko gry w sklepie Google.
Google i Epic Games przedstawiły wspólną propozycję porozumienia kończącą wieloletni spór o zasady dystrybucji aplikacji i płatności w Google Play. Dokument złożony do sądu w USA zakłada obniżenie stawek dla deweloperów oraz uruchomienie programu, który ma uporządkować obecność alternatywnych sklepów z aplikacjami w Androidzie.
Google się poddaje. Teraz każdy będzie chciał taniej
Mniejszy „podatek” dla Google
Najważniejszy element to nowe widełki opłat: 9% lub 20% w zależności od rodzaju transakcji. Propozycja rozdziela „opłatę za usługę” od kosztów korzystania z Google Play Billing (system rozliczeniowy Google Play), które mają wynosić 5%. W praktyce, jeśli użytkownik wybierze alternatywną metodę płatności, deweloper nie zapłaci opłaty billingowej dla Google.
Model jest precyzyjnie opisany dla gier: transakcje zapewniające „więcej niż minimalną przewagę w rozgrywce” podlegałyby wyższej stawce, podczas gdy te bez przewagi lub subskrypcje byłyby rozliczane niżej. To zauważalna zmiana względem dotychczasowych 15–30% i dodatkowych, indywidualnych umów z wybranymi firmami.
Teraz każdy będzie chciał własny sklep
Kolejna spraw dotyczy programu zarejestrowanych sklepów zewnętrznych. Google deklaruje, że od kolejnej wersji Androida użytkownik będzie mógł zainstalować zewnętrzny sklep z pojedynczego, neutralnie opisanego ekranu instalacyjnego. System przyzna takiemu sklepowi uprawnienia do instalacji aplikacji, co ma ograniczyć dotychczasowe tarcie związane z dodatkowymi komunikatami, krokami i ostrzeżeniami mogącymi wmówić użytkownikowi, że robi coś niebezpiecznego.
„Wspólnie z Epic Games skierowaliśmy (do sądu) szereg zmian dla Androida i Google Play, które się skupiają na rozszerzeniu możliwości twórców, obniżają opłaty oraz zachęcają do konkurencji bez narażania użytkowników na niebezpieczeństwo.” – przekazał Sameer Samat, prezes Google Android
Zgodnie z obowiązującymi już wcześniej nakazami, Google ma też powstrzymać się od płatnych preferencji wobec producentów czy operatorów (w zamian za ekskluzywność lub preinstalację), a deweloperzy zachowają swobodę komunikacji z użytkownikami poza Play Store. Co ważne, chociaż wciąż niezbyt sprecyzowane, wygląda na to, że każdy z własnym sklepem będzie mógł zachować zysk dla siebie.
Jasny wybór metody płatności
Google Play Billing (googlowy system rozliczeniowy) ma być pokazywany obok alternatywnych systemów, a twórcy otrzymają możliwość różnicowania cen w zależności od wybranej metody. Dokument dopuszcza naliczanie opłaty usługowej także w sytuacji, gdy zakup zostanie przeniesiony na stronę dewelopera (w określonym, 24-godzinnym oknie), choć przy alternatywnym billingu Google nie pobiera za to opłaty. Rozdzielenie roli dystrybutora i dostawcy płatności może stać się punktem odniesienia dla innych platform.
„To jest rozsądne i rozbudowane rozwiązanie, które stoi w opozycji do systemu Apple, które blokuje wszystkie, konkurencyjne sklepy i zostawia jedynie metody płatności jako dozwolona metoda różnorodności.” – nie omieszkał dźgnąć giganta z Cupertino CEO Epic Games Tim Sweeney
Choć postępowanie toczy się w USA i wymaga akceptacji sądu, proponowane mechanizmy są projektowane z myślą o wdrożeniu globalnym, co wyraźnie zwiększa ich potencjalny wpływ. Jeśli plan zostanie przyjęty, mogą pojawić się oczekiwania zmian także u konkurentów: Apple, Sony, Microsoft, Nintendo czy Valve. Deweloperzy zyskają bardziej przewidywalne koszty i szerszą elastyczność w zakresie dystrybucji i rozliczeń, a użytkownicy — prostszy dostęp do alternatywnych sklepów i większy wybór sposobów płatności.
Ostateczny zakres reform zależy od decyzji sędziego oraz tempa wdrożeń w kolejnych wersjach Androida. Na dziś to propozycja, która wyraźnie daje wygraną Epicowi, który teraz – gdy już jest u progu osiągnięcia tego, czego chcieli (większych zysków) – jakoś nie za bardzo krzyczy o wygranej graczy. Jednakże wciąż zachowuje przykrywkę „wolnego Androida”, co na tym etapie i wysokości potencjalnej góry pieniędzy jest po prostu śmieszne i nie wiem komu chcą mydlić oczy.
Źródła: theverge, androidauthority

