
-
Rynek gier mobilnych zdominowany jest przez największych graczy i najbogatszych użytkowników, którzy generują niemal połowę przychodów.
-
Koszty pozyskania nowych graczy stale rosną, co utrudnia mniejszym studiom przebicie się na rynku.
-
Dynamiczny wzrost popularności zdobywają gry hybrydowe, łączące prostotę rozgrywki z rozbudowanymi systemami progresji i monetyzacji.
-
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Amerykańska forteca i reszta świata
Globalny rozkład sił na rynku gier mobilnych nie pozostawia złudzeń – Stany Zjednoczone to absolutny hegemon. Gracze z USA generują aż 45% wszystkich przychodów z zakupów w aplikacjach (IAP). Na drugim miejscu, z wynikiem 32%, plasują się kraje z tak zwanej grupy Tier-1, czyli między innymi Japonia i Niemcy.
Cała reszta świata to zaledwie 19% tortu, a rynki wschodzące, takie jak Indie czy Brazylia, z trudem łapią się na 3%. To pokazuje, że choć smartfona ma prawie każdy, to chęć wydawania pieniędzy na cyfrowe dobra wciąż jest domeną najbogatszych państw. Twórcy gier doskonale o tym wiedzą i to właśnie tam kierują swoje największe wysiłki marketingowe.
Kim są mityczne wieloryby?
Dane mówią same za siebie: 5% najhojniejszych graczy generuje 48% całkowitych przychodów. To tak zwane „wieloryby” – użytkownicy, którzy nie tylko płacą, ale inwestują w grę setki, a czasem tysiące dolarów. Nie są to przypadkowe osoby. Zazwyczaj to gracze głęboko zaangażowani w dany tytuł, dla których wydatki są sposobem na przyspieszenie progresji, zdobycie przewagi w rywalizacji lub po prostu elementem kolekcjonerskim.
Wydawcy projektują gry z myślą o nich, stosując mechanizmy psychologiczne, takie jak gacha (losowe nagrody w zamian za walutę premium) czy ograniczone czasowo oferty, które tworzą presję i poczucie unikalnej okazji. To właśnie dla tej wąskiej grupy powstają najdroższe pakiety i najbardziej pożądane przedmioty.
Jabłko cenniejsze od robota
Raport potwierdza też starą prawdę branży: użytkownicy urządzeń Apple wydają znacznie więcej pieniędzy. Liczba płacących graczy na iOS wzrosła w ciągu roku o 13%, podczas gdy na Androidzie niemal nie drgnęła (+0,3%). Skąd ta różnica? Przyczyn jest kilka.
Po pierwsze, demografia – statystyczny posiadacz iPhone’a dysponuje większym dochodem. Po drugie, ekosystem Apple jest bardziej zamknięty i nastawiony na płatne usługi, co przyzwyczaja użytkowników do wydawania pieniędzy. Wreszcie proces płatności w App Store jest często postrzegany jako bezpieczniejszy i wygodniejszy, co zmniejsza barierę przed dokonaniem pierwszego zakupu. Dla deweloperów to jasny sygnał: jeśli chcesz zarabiać, musisz być na iOS-ie.
Walka o przetrwanie małych studiów
Niestety, obecność w sklepie to dopiero początek. Największą barierą stają się dziś koszty pozyskania gracza. Na Androidzie mediana stawek marketingowych wzrosła o 32% w krajach Tier-1 i aż o 47% w pozostałych regionach. Na iOS jest jeszcze drożej – dotarcie do najbardziej dochodowego segmentu graczy w USA kosztuje o 80-140% więcej niż wcześniej.
Dla małego, niezależnego studia bez milionowego budżetu na marketing oznacza to jedno: jego gra, nawet jeśli jest genialna, może nigdy nie zostać odkryta. Rynek jest zdominowany przez gigantów, którzy mogą sobie pozwolić na „przepalanie” ogromnych kwot, byle tylko przyciągnąć do siebie cenne „wieloryby”.
Przyszłość należy do hybryd
Jaki rodzaj gier ma największe szanse w tym trudnym środowisku? Wszystko wskazuje na to, że przyszłość należy do gier hybrydowych. Segment ten zanotował imponujący, 37-procentowy wzrost przychodów. Są to produkcje, które łączą prostą, satysfakcjonującą pętlę rozgrywki (jak w grach casualowych) z rozbudowanymi systemami progresji, metagry i monetyzacji, typowymi dla gier midcore. Dają graczom natychmiastową frajdę, ale jednocześnie oferują długoterminowy cel i powód, by wracać i wydawać pieniądze. To inteligentny kompromis, który najwyraźniej trafia w gusta masowego odbiorcy i pozwala skuteczniej monetyzować bazę graczy.
Czy wiesz, że…
Najcenniejsi gracze w Stanach Zjednoczonych, korzystający z urządzeń Apple, wydają średnio ponad 100 dolarów w ciągu pierwszych siedmiu dni od zainstalowania gry. Ta elitarna grupa, stanowiąca mikroskopijny odsetek wszystkich graczy, jest głównym motorem napędowym dla całego mobilnego rynku w USA.