Przez lata w świecie smartfonów i technologii trwała straszna stagnacja. Wszystko wyglądało tak samo i jeszcze na domiar w nudnych, powtarzalnych kolorach. Dawno przepadły czasy wymiennych obudów. W tym roku jednak, chyba zaczyna się odrodzenie. Pokazano to w Cupertino, a sam ujrzałem w Berlinie.
iPhone 17 Pro został zapowiedziany we wtorek. Oczywiście znów będzie to najlepszy telefon w historii firmy, ponownie przesuwa poprzeczkę i czeka na swoich użytkowników. Słyszymy to każdego roku, a ja każdego roku przeżywałem zawód, bo ponownie wiało nudą. Dlatego uważnie śledziłem plotki, które miałem nadzieję, że się spełnią… I tak się właśnie stało.
iPhone 17 Pro to symbol nowej ery. Nie tylko Apple zerwało z nudą technologii
Gigant z Cupertino pokazał nam swój najdroższy telefon w wersji wybitnie pomarańczowej. Tym samym łamiąc tabu nudy wariantów Pro, które wiele osób powstrzymywały przed zakupem tej właśnie wersji iPhone’a. Do tej pory cały czas panowały mroczne granaty, szarości i czernie, aż w końcu się to zmieniło. Naturalnie, brzmi to jak mierny powód do radości, ale zachęcam, żeby tak przez chwilę podumać o technologii tak w ogóle – czy nie jest tak, że tak wiele narzędzi codziennie nas otaczających, jest po prostu wyprutych z frajdy?
Lodówki, miksery, laptopy i telefony to przedstawiciele różnych kategorii, lecz wciąż mają wspólny mianownik, są z nami codziennie. Jeżeli nie w użyciu, to w otoczeniu. Ciekawe w ogóle jak odmienność zdominowała skrajne urządzenia, które są ryzykiem same w sobie, ot na przykład składane telefony. Szczególnie w świecie smartfonów, tak okrutnie nudnym, najciekawsze wydarzenie ostatnich lat to przezroczysta obudowa Nothinga. Biedni ci, którzy nie dorastali w czasach wymiennych obudów i nigdy nie zasmakowali stylizowania Noki 3310 pod własny gust.
iPhone 17 Pro sam w sobie nie zaczyna nowej ery, lecz jako przedstawiciel jednego z gigantów komercyjnej rzeczywistości, może utwierdzić pozostałych w przekonaniu, że dobrze robią wracając do różnorodności. Miło mi było w tym roku mijać dziesiątki stanowisk targów elektronicznych IFA 2025 w Berlinie, które miały na swoich wystawach ogrom kolorowych akcesoriów i sprzętu.
Sam siebie zadziwiłem, gdy się zorientowałem, jak bardzo ogarnęło mnie uczucie świeżości z powodu dodania do branży tak niewinnego elementu jak wybór koloru. Zamiast czarnego kabelka USB-C, Verbatim przedstawił mi całą gamę od czerwieni, przez biel po turkus. Tak samo uczynili z powerbankami. Gdzie indziej czekały klawiatury mechaniczne stylizowane na barwy popularnego anime.
Wtem dział AGD z surowej bieli stanowiska LG, wybuchł mi w twarz feerią barw lodówek, mikserów, czajników, tosterów. Gdzie nie popatrzyłem tam atakowały kontrasty. Z jednej strony odebrałem to wszystko jako bardzo kiczowate i trudne do ulokowania we współczesnej kuchni, z drugiej strony? Czy to nie jest tak, że trudność wynika jedynie z przyjętych obecnie standardów? Czy naprawdę współczesność musi być turbo minimalistyczna w kształtach i kolorach? Przecież na pewno da się z obydwu aspektów wyłuskać coś bardziej, po prostu, ludzkiego?
Co ciekawe, nie tylko ja tak myślę, jest wiele przykładów, o których się debatuje. Samochody, pralki, telefony i nawet karty pamięci. Wszystko zostało wyprane z kolorów, jakby ktoś narzucił na wszystkich zakaz pod jakąś surową groźbą.
Na szczęście to wszystko wydaje się powoli zmieniać. Jeszcze nie wszędzie są tego znaki, na razie nieśmiało się pojawiają na targach branżowych. Jednakże to właśnie takie miejsca są odwiedzane przez osoby mające realny wpływ na to co się będzie w przyszłości działo. Ja jestem tylko jedną osobą bez takiej mocy sprawczej, lecz pociesza mnie to, że skoro ja to ujrzałem to i inni. Kto wie, może są równie złaknieni barw w technologii jak ja.