-
Obóz prezydenta stanowczo zaprzecza zarzutom odmowy podpisania nominacji dla oficerów SKW i ABW, twierdząc, że nie było ustalonej daty nominacji i nie doszło do spotkania z powodu decyzji premiera.
-
Członkowie rządu, w tym Tomasz Siemoniak i Adam Szłapka, oskarżają prezydenta o blokowanie nominacji i łamanie tradycji konstytucyjnego obowiązku, podkreślając, że formuła przyznawania nominacji jest od lat niezmienna.
-
W tle sporu pojawiają się także wątki dotyczące immunitetu Zbigniewa Ziobry oraz ewentualnych działań prezydenta wobec niego w przypadku skazania.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
– To jest nieprawda, prezydent nie odmówił nominacji. Nie było ustalonej daty nominacji, jest dyskusja, kiedy i w jakiej formie i jakie miały być nominacje, to miało być przedmiotem rozmów z szefami służb, ale nie przyszli na spotkanie. Nie poinformowali, że nie przyjdą, a potem okazało się, że zakazał im premier – powiedział Przydacz, oceniając, że do spotkania „nie doszło wbrew przepisom ustawy”.
Do słów prezydenckiego ministra odniósł się na platformie X minister koordynator służb specjalnych minister Tomasz Siemoniak. „Formuła jest prosta od dziesiątków lat. Kandydaci kończą kursy, zdają egzaminy, spełniają wymogi, a szef służby wnioskuje o pierwszy stopień oficerski. O czym tu dyskutować, co miałby prezydent negocjować? Wybierać po nazwisku? To nie kandydaci na generałów, to przygotowani kandydaci na oficerów. Oczywiście może odmówić podpisu, co właśnie zrobił” – napisał.
Siemoniak dodał, że Karol Nawrocki to „pierwszy prezydent w historii robiący coś takiego”. „Jego kancelaria doskonale przecież wiedziała, że uroczystość dla awansowanych była planowana na piątek 7 listopada, w kontekście Święta Niepodległości. Brak podpisu miał jasne skutki. Zresztą, o czym już pisałem, wśród precyzyjnie wskazanych przez szefa kancelarii prezydenta tematów do 'odpraw’ z szefami służb absolutnie nie było kwestii nominacji oficerskich” – napisał minister.
Spór o nominacje oficerskie. Szłapka odpowiedział Przydaczowi
Również rzecznik rządu Adam Szłapka na platformie X odniósł się do sprawy nominacji. „Podpisywanie nominacji oficerskich to konstytucyjny obowiązek Prezydenta – zaszczytny, ale obowiązek. Nie łaska, nie dobra wola, nie kaprys” – napisał Szłapka.
Na wpisy członków rządu zareagował z kolei rzecznik prasowy prezydenta Rafał Leśkiewicz. W swoim wpisie na platformie X zarzucił im, że „powielają retorykę fałszu i manipulacji”.
„Tymczasem fakty są takie, że pierwszy raz w historii III RP szefowie służb specjalnych nie przyjęli zaproszenia Prezydenta RP na spotkania dotyczące istotnych spraw związanych z bezpieczeństwem państwa. Odcięto Pana Prezydenta od dostępu do informacji. Te spotkania miały także dotyczyć nominacji oficerskich. Prezydent chciał omówić z szefami służb skierowane do niego wnioski. Do spotkań nie doszło, bo Pan Premier zakazał przyjęcia zaproszeń od Pana Prezydenta” – napisał Leśkiewicz.
Leśkiewicz ocenił, że rządzący prowadzą kampanię dezinformacji, rozpoczętą „tuż po prezentacji prezydenckiego projektu ustawy obniżającej ceny energii elektrycznej o 33 proc.”. „Najgorsza jest w tym wszystkim postawa szefów służb specjalnych. Wysokich rangą oficerów, którym zabrakło poczucia odpowiedzialności i odwagi, by stawić się na zaproszenie Pana Prezydenta – najwyższego przedstawiciela RP odpowiedzialnego za bezpieczeństwo państwa” – wskazał.
Leśkiewiczowi z kolei odpowiedział rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński. „Rzecznik nie powinien okłamywać Polaków, panie kolego. Agenda spotkania nie przewidywała rozmów na temat nominacji oficerskich, co jasno pokazał minister Tomasz Siemoniak” – napisał Dobrzyński.
„Gdyby prezydencki rzecznik był kiedyś w służbach specjalnych lub mundurowych, to by z pewnością wiedział, że zawsze na służbowe kontakty zewnętrzne trzeba mieć zgodę przełożonego. Przełożonym szefów służb specjalnych w Polsce jest premier. Prezydent w żadnym stopniu nie ma zwierzchności nad służbami specjalnymi” – napisał także.
Zbigniew Ziobro wróci do kraju? „Doradzałbym stanowcze działania obrończe”
Przydacz był pytany w RMF także o to, czy były szef MS Zbigniew Ziobro powinien wrócić do kraju. – To jest indywidualna decyzja każdego polityka. Pan Zbigniew Ziobro jest chory, leczy się, w związku z tym często przebywa za granicą. Doradzałbym stanowcze działania obrończe, jasne jest, że sprawa ma charakter polityczny i dotyczy zemsty – powiedział prezydencki minister.
Pytany był też o to, czy prezydent ułaskawi Ziobrę w przypadku jego skazania. – Do działań konstytucyjnych prezydenta jest jeszcze daleka droga – powiedział Przydacz. – Nie zostały jeszcze zarzuty postawione, nie mówiąc o akcie oskarżenia – dodał.
Sejm uchylił w piątek immunitet posłowi PiS Zbigniewowi Ziobrze w odniesieniu do wszystkich 26 zarzutów w związku ze sprawą Funduszu Sprawiedliwości. W odrębnym 27. głosowaniu Sejm wyraził także zgodę na zatrzymanie i ewentualne tymczasowe aresztowanie byłego szefa MS.
Prokuratura Krajowa poinformowała w piątek wieczorem, że po decyzji Sejmu o uchyleniu immunitetu Ziobrze oraz zgodzie na jego zatrzymanie i aresztowanie, prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu mu 26 zarzutów karnych oraz o jego przymusowym doprowadzeniu przez funkcjonariuszy ABW do siedziby prokuratury.