- — Karol Nawrocki nie powinien łączyć funkcji czynnego prezesa IPN z funkcją kandydata na prezydenta Rzeczpospolitej — uważa wieloletni pracownik IPN, prof. Antoni Dudek
- Dlaczego Kaczyński postawił właśnie na Nawrockiego? Prof. Dudek wskazuje na dwa powody, w tym jeden, który dotyczy „obaw prezesa PiS”
- — W okolicach lutego, marca zobaczymy, jakie Nawrocki będzie miał notowania. To wtedy tak naprawdę się okaże, w jakim stopniu jest poważnym zagrożeniem i czy jest w stanie wejść na drogę Andrzeja Dudy z przełomu 2014 i 2015 r. — mówi politolog
- Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Karol Nawrocki powalczy o fotel prezydenta Polski w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Oficjalnie wystartuje jako „kandydat obywatelski” popierany przez Prawo i Sprawiedliwość. Decyzja została ogłoszona w niedzielę.
Czy Nawrocki powinien teraz zrezygnować z funkcji prezesa IPN? — Prezes Nawrocki powinien się udać na urlop na czas kampanii prezydenckiej i przekazać kierownictwo Instytutu jednemu ze swoich zastępców. Czy tak zrobi? Tego nie wiem. Ale dla mnie oczywiste jest, że nie powinien łączyć funkcji czynnego prezesa IPN z funkcją kandydata na prezydenta Rzeczpospolitej — komentuje dla Onetu prof. Antoni Dudek, politolog i historyk, który przez lata pracował w Instytucie Pamięci Narodowej, a w latach 2010-2016 był członkiem Rady IPN.
„Nawrocki nie jest zagrożeniem dla Kaczyńskiego”
Karol Nawrocki to wciąż mało rozpoznawalny w Polsce polityk. Prof. Dudek ma teorię, dlaczego Jarosław Kaczyński postawił akurat na niego.
— Moim zdaniem Karol Nawrocki uzyskał nominację, bo prezes zdecydował się na scenariusz tzw. obywatelskiego kandydata. Ilu ludzi w to uwierzy? To jest odrębna sprawa. Wszyscy widzieli, że był wyłaniany przez PiS w toku sporów, ale i żmudnych analiz oraz badań porównawczych — zaczyna swoją wypowiedź politolog.
Prof. Dudek uważa, że prezes Kaczyński „chce mieć też dodatkowe zabezpieczenie na wypadek porażki”. — W takiej sytuacji będzie to porażka obywatelskiego kandydata popartego przez PiS, a nie wprost kandydata PiS. Partia się tutaj w razie czego ubezpiecza.
Jest i drugi powód, który — zdaniem rozmówcy Onetu — dotyczy osobistych obaw Jarosława Kaczyńskiego.
— Gdyby na przykład Przemysław Czarnek zrobił bardzo dobry rezultat (wszedł do drugiej tury i przegrał minimalnie z Rafałem Trzaskowskim), to mógłby na fali tej popularności mieć aspiracje, żeby próbować zastąpić prezesa Kaczyńskiego. Pojawiłaby się narracja, że prezes ma ogromne zasługi, ale ma już swoje lata i pora, żeby taki młody, energiczny człowiek, który niemal został prezydentem, go zastąpił — wyjaśnia.
— Prezes chciał uniknąć takiego czarnego scenariusza i postawił na Nawrockiego. Nawet jeśli zrobi on dobry wynik, a nie wygra, to nie będzie natychmiast zagrożeniem dla prezesa. Bo Nawrocki nie jest nawet członkiem Prawa i Sprawiedliwości — dodaje.
Historia Dudy inspiracją dla Nawrockiego i przestrogą dla Trzaskowskiego
Kaczyński postawił na kandydata teoretycznie słabszego niż bardziej rozpoznawalne nazwiska w partii. Czy to oznacza, że najbliższe wybory prezydenckie nie są dla prezesa aż tak istotne? — Są istotne, tylko trzeba zrozumieć, że prezes waży wiele racji. On chce je oczywiście wygrać, ale nie za cenę utraty partii — odpowiada prof. Dudek.
Rozmówca Onetu zwraca też uwagę, że w wewnętrznych badaniach partii „Czarnek wcale nie musiał miażdżąco lepiej wypadać niż Nawrocki”. — Kaczyński postawił na Nawrockiego, bo uważa, że to optymalna decyzja. Czy tak jest w istocie? W okolicach lutego, marca zobaczymy, jakie będzie miał wtedy Nawrocki notowania. To wtedy tak naprawdę się okaże, w jakim stopniu jest poważnym zagrożeniem i czy jest w stanie wejść na drogę Andrzeja Dudy z przełomu 2014 i 2015 r. — mówi politolog.
Historyk uważa, że „dziś jesteśmy w takiej sytuacji, w jakiej był Andrzej Duda w listopadzie 2014 r.”. — Też na początku miał bardzo słabe notowania, ale później zaczął doganiać Bronisława Komorowskiego. Zobaczymy, czy ten trend się zarysuje w przypadku kampanii Nawrockiego. Ja bym z góry niczego nie przesądzał ani w jedną, ani w drugą stronę. Uważam, że wybory prezydenckie są najbardziej nieprzewidywalne ze wszystkich, jakie mamy w systemie demokratycznym — podkreśla.
W niedzielę, gdy PiS ogłaszał kandydata na prezydenta, Nawrocki, który znany jest ze swojego zamiłowania do boksu, wchodził na salę w rytm muzyki z filmu „Rocky”. Czy Nawrocki ma szansę rzucić prawdziwe wyzwanie Rafałowi Trzaskowskiemu, który w tych wyborach jest postrzegany jako polityk z kategorii wagi ciężkiej?
Nawrocki z objazdem po całej Polsce. Jak odpowie Trzaskowski?
— Nawrocki może okazać się niebezpiecznym zawodnikiem dla Trzaskowskiego, dlatego że to jest człowiek o szalenie dużej ambicji osobistej. Pytanie, czy będą mu sprzyjały okoliczności i czy będzie mu sprzyjał rozwój sytuacji, a także jego własna biografia? — zastanawia się prof. Dudek.
Politolog raz jeszcze podkreśla „ogromne ambicje osobiste Nawrockiego”. — Nie mam cienia wątpliwości, że on w tej chwili będzie jeździł od miasteczka do miasteczka po całej Polsce. Nie wiem, czy Rafał Trzaskowski wykaże się porównywalną energią, zwłaszcza że jest jak ten mistrz, który jest wszędzie znany. Ale to nie znaczy, że może zlekceważyć Nawrockiego. Jeśli Trzaskowski zlekceważy Nawrockiego, tak jak niegdyś Bronisław Komorowski Andrzeja Dudę, to się może skończyć podobnie jak w tamtych wyborach.
— Powtórzę raz jeszcze, wybory prezydenckie są najbardziej nieprzewidywalnymi wyborami. To jest trochę tak, jak w wyścigu kolarskim, w którym jeden zawodnik (w tym przypadku Rafał Trzaskowski) jechał z żółtą koszulką lidera przez wszystkie etapy i wygrywał. Ale na tym ostatnim, decydującym etapie zabraknie mu sił albo uzna, że już wygrał. I wtedy nagle niespodziewanie ten outsider (tutaj Karol Nawrocki) gdzieś tam z tyłu go przegoni. To jest to ryzyko, które wisi nad Trzaskowskim — puentuje.