Skip to main content

Do zawalenia się części hali przy ul. Grota-Roweckiego w Mławie, gdzie dawniej znajdowała się zajezdnia PKS, doszło w środę przed godz. 11. Na miejsce skierowano jednostki straży pożarnej, także specjalistyczne, jak również medyczne, w tym Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Akcję przeszukiwania rumowiska zakończono po godz. 16.

W wyniku zdarzenia, gdy zawalił się dach hali i jedna z jej ścian, śmierć na miejscu ponieśli dwaj bracia w wieku 29 i 30 lat, ranny został 30-latek, który trafił do szpitala i poszkodowane zostały również dwie inne osoby. 

Zobacz również:

Jak poinformował prokurator rejonowy w Mławie Marcin Bagiński, w związku z zawaleniem się części hali, śmiercią przebywających tam osób i ustalonymi poszkodowanymi, w czwartek wszczęte zostało tam śledztwo, które dotyczy sprowadzenia katastrofy budowlanej oraz narażenia wykonujących pracę na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia.

Katastrofa budowlana w Mławie. Planowane są oględziny

Na miejscu katastrofy tuż po zakończeniu akcji ratowniczej przeprowadzone zostały wstępne oględziny zewnętrzne, które kontynuowano w czwartek, m.in. z użyciem drona. 

– Na piątek planowane są oględziny z wykorzystaniem skanera 3D – powiedział prokurator Bagiński. Wyjaśnił, że chodzi o udokumentowanie stanu obiektu po zdarzeniu. 

Zobacz również:

– Oprócz części hali, która się zawaliła, jest część budowli, która nie uległa zawaleniu, jednak jest wysoce prawdopodobne, że może to nastąpić lub ostatecznie ta część zostanie rozebrana. Chodzi zatem o zobrazowanie i zwymiarowanie całego obiektu, jego stanu obecnego, dla celów toczącego się już postępowania – wyjaśnił prokurator rejonowy w Mławie.

Dodał, że wcześniejsze użycie drona posłużyło do oględzin zawalonego obiektu bez konieczności wchodzenia do środka, co byłoby niebezpieczne, a także do udokumentowania terenu wokół budowli.

Śledztwo po zawaleniu się hali w Mławie. Przesłuchania w sprawie

Jak zapowiedział prokurator Bagiński, w ramach śledztwa zostaną powołani biegli, na pewno z zakresu budownictwa oraz bezpieczeństwa i higieny pracy. Na obecnym, wstępnym etapie postępowania ustalono już termin sekcji zwłok ofiar zdarzenia, a także przesłuchano część świadków.

Zobacz również:

– Przesłuchano już kilka osób. Kolejne przesłuchania są planowane w najbliższym czasie. Są to osoby pokrzywdzone oraz pracodawcy – dodał szef mławskiej prokuratury rejonowej. Wyjaśnił, że w hali przed zawaleniem się jej części – jak wynika z dotychczasowych ustaleń – prowadzono działalność gospodarczą: diagnostykę samochodową i usługi kurierskie.

– W chwili zawalenia się hali byli też tam pracownicy firmy, montujący monitoring, którzy zginęli na miejscu – dodał. Komenda Powiatowa Policji w Mławie podała w czwartek, że w związku z zawaleniem się w środę części hali w dawnej zajezdni PKS prowadzi dalsze czynności wyjaśniające z udziałem specjalnej grupy dochodzeniowo-śledczej z Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu, powołanej decyzją komendanta wojewódzkiego policji.

Katastrofa w Mławie. Zginęły dwie osoby

Według dotychczasowych ustaleń, tuż przed katastrofą w hali i w jej pobliżu przebywali pracownicy dwóch firm – w sumie około 10 osób.

Zobacz również:

– Jak ustalono, w chwili zawalenia się dachu, wewnątrz hali i tuż przy wejściu do magazynu przebywało pięciu pracowników. Dwóch z nich zostało odrzuconych siłą podmuchu walącego się dachu. Nie doznali oni poważniejszych obrażeń ciała i po udzieleniu im pomocy medycznej zostali zwolnieni ze szpitali – przekazała rzeczniczka mławskiej policji asp. szt. Anna Pawłowska.

Zaznaczyła, że pod gruzowiskiem znalazło się trzech mężczyzn, przy czym strażacy dotarli do nich w krótkim czasie od rozpoczęcia działań ratunkowych – wydobyto dwóch rannych mężczyzn, wobec jednego prowadzono resuscytację, jednak nie udało się go uratować, drugi z mężczyzn, 30-letni mieszkaniec powiatu działdowskiego w stanie ciężkim został przewieziony do szpitala w Płońsku.

Zobacz również:

Ratownicy dotarli także do trzeciej z ofiar, która zginęła na miejscu wypadku. Wydobycia ciała spod rumowiska było jednak bardzo niebezpieczne i zajęło kilka godzin. – W wyniku katastrofy śmierć na miejscu ponieśli dwaj bracia w wieku 29 i 30 lat – podkreśliła asp. szt. Pawłowska.

Jeszcze w środę, po zakończeniu działań ratowniczych, rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej st. bryg. Karol Kierzkowski informował, że w katastrofie śmierć poniosły dwie osoby, jedna osoba została ranna i trafiła do szpitala – osoby te zostały wydobyte z rumowiska, natomiast dwie inne uznane za poszkodowane nie doznały obrażeń, ale zgłosiły się same, gdy źle się poczuły, będąc „pod silnym wpływem zdarzenia”.

Zobacz również:

Mława. Akcja ratownicza po zawaleniu się hali

Na miejscu pracowało w środę 70 strażaków, w tym ze specjalistycznych jednostek technicznych i ratowniczo-poszukiwawczych. Były to m.in. jednostki strażackie z Nowego Dworu Mazowieckiego, Nidzicy i Ostródy, a także z Warszawy. Działania koordynował na miejscu powołany sztab kryzysowy. Ostatecznie psy ratownicze, które przeszukały gruzowisko, nie znalazły tam innych osób.

Akcja poszukiwawcza na rumowisku prowadzona była z przerwą, która okazała się konieczna, aby zabezpieczyć niestabilność zawalonych stalowo-betonowych elementów hali. Chodziło o wykluczenie, że pod gruzami mogą znajdować się jeszcze ludzie. Wcześniej służby otrzymywały zgłoszenia, że w chwili zawalenia się dachu i jednej ze ścian hali wewnątrz było kilku pracowników – przekazywane informacje mówiły o trzech, pięciu, a nawet dziesięciu osobach.

Jak poinformowała w środę policja, ustalono wstępnie, że w jednej części hali dawnej zajezdni PKS znajdowała się stacja kontroli pojazdów, a w drugiej części były w ostatnim czasie prowadzone prace remontowe i montażowe. Podawano też, że wydobyta z gruzowiska osoba jest w stanie ciężkim, ale jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, z kolei dwie inne osoby, uznane za poszkodowane nie wymagały hospitalizacji.

Policja nadal zabezpiecza rumowisko zawalonej hali, w tym przed osobami postronnymi. 

Zobacz również:

Nowe informacje o stanie zdrowia Ziobry. Wójcik: Rozmawiałem z nim wczoraj/Polsat News/Polsat News