Skip to main content

Jeżeli pan prezydent uważa, że ma jakieś uprawnienia władcze w stosunku do służb specjalnych, to się grubo myli. Nie ma żadnych. Prezydent być może powinien mieć, ja bym wskazał pewne rozwiązania lepsze niż te, które dzisiaj obowiązują” – przekonywał były prezydent Bronisław Komorowski w rozmowie z radiową Trójką. A czy premier lub ministrowie mają jakiekolwiek uprawnienia władcze, aby zabraniać szefom służb kontaktów z prezydentem?

W rozmowie z redaktor Renatą Grochal Bronisław Komorowski, prezydent RP w latach 2010-2015, pytany był o udział Karola Nawrockiego w „marszu nacjonalistów” (czyli Marszu Niepodległości), ale kto to widział, żeby w mediach publicznych nazywać rzeczy po imieniu? Zwłaszcza, gdy są to media przejęte siłowo.

Takie hasło „jeden naród i silne państwo” ma sens wtedy, gdy rozumie się naród jako wspólnotę obejmującą ludzi o bardzo różnych poglądach. Jeśli mówiąc „jeden naród” myśli się „my”, czyli „nasza grupa, nasze środowisko, nasze poglądy”, no to już tego silnego państwa nie będzie

— tłumaczył Komorowski. Czyżby sugerował, że zna myśli prezydenta Karola Nawrockiego?

Bo państwo może być silne wtedy, gdy nie dominują rowy nienawiści, niechęci, osłabiające państwo i naród

— przekonywał były prezydent.

CZYTAJ TAKŻE:

„Jesteście, Narodzie?”. Płomienne przemówienie prezydenta, dumni Polacy i Tusk, który znów uciekł przed polskością. Święto Niepodległości

„Jeden naród, silna Polska”. Prezydent Karol Nawrocki z biało-czerwoną flagą na ramieniu dołączył do Marszu Niepodległości!

Niezależność prezydenta

Prezydent Nawrocki udowodnił, że jest niezależny od Jarosława Kaczyńskiego

— podkreślił Komorowski.

Natomiast zdecydował się na polityczną drogę prowadzącą ku radykalnej, narodowej prawicy. A powinien przynajmniej starać się być prezydentem wszystkich Polaków, a nie tylko narodowców. To poważny błąd, który może go sporo kosztować

— dodał.

Pan prezydent Nawrocki postanowił świadomie próbować stanąć na czele, z akceptacją środowisk, które do tej pory organizowały marsz narodowców. Ale jeżeli wybrał taką drogę, to znaczy, że nie będzie się starał o to, aby święto 11 listopada było obchodzone głównie w wymiarze ogólnopaństwowym i ogólnonarodowym, ponadpartyjnym. Prezydent stał się wyrazistą cząstką obozu narodowego z wszystkimi tego konsekwencjami

— podkreślił Bronisław Komorowski.

Czyli rzekoma zależność od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, o którą przez dwie kadencje oskarżany był poprzedni prezydent Andrzej Duda była zła, ale teraz niezależność prezydenta Karola Nawrockiego od PiS… Też jest niedobra? A przecież w odróżnieniu od swojego poprzednika, Nawrocki nigdy nie był członkiem partii politycznej i w wyborach wystartował jedynie z poparciem PiS.

Gadanie typowe dla PiS”

Pytany o wystąpienie głowy państwa i słowa, że „część polskich polityków jest gotowa po kawałku oddawać polską wolność, niepodległość i suwerenność obcym instytucjom, trybunałom i obcym agendom Unii Europejskiej”, Komorowski odparł:

To gadanie typowe dla PiS-u. Oni czytają sondaże opinii publicznej i wiedzą, że absolutna większość Polaków jest za polską obecnością w Unii Europejskiej.

W związku z tym boją się powiedzieć, że Unia jest w ogóle do luftu i powinniśmy się stamtąd wynosić (…) Mówi, że jest zwolennikiem Polski w Unii Europejskiej, ale potem wywala całą listę pretensji i rzekomych win Unii, osłabiając polską akceptację dla członkostwa

— ocenił. Dlaczego „rzekomych” i czy naprawdę nie wszyscy widzimy, jak unijne instytucje próbują zagarniać kolejne nienależne im kompetencje państw?

Sądzę, że robi to świadomie. To gadanie na dwie nóżki: trochę pod kątem zwolenników wyjścia Polski z Unii, a trochę dla uspokojenia tych, którzy uważają, że członkostwo to gwarancja polskiego rozwoju i bezpieczeństwa. Pan prezydent nie stara się o to, aby umocnić taki kształt Unii Europejskiej, który by najbardziej Polakom odpowiadał. Nie stara się załatwiać interesów Polski w Unii, ale stara się podważać zasadę tego członkostwa. A to jest więcej niż błąd

— stwierdził były prezydent. Czy kiedy mówimy naszej rodzinie czy przyjaciołom, że coś konkretnego nie podoba nam się w ich postępowaniu, to też staramy się podważać zasadę naszego funkcjonowania w tej rodzinie czy grupie przyjaciół? Skoro Unia Europejska jest tak wspaniała, dlaczego każda jej krytyka – a nie chodzi przecież, jak sam Komorowski zauważył, o pokrzykiwanie, że ta wspólnota jest do niczego i powinniśmy z niej wyjść -jest dziś traktowane niemal jak bluźnierstwo?

Zemsta” za Cenckiewicza?

Bronisław Komorowski miał też wiele do powiedzenia na temat sporu o nominacje oficerskie. Całą winą obarczył prezydenta Nawrockiego, choć przecież to premier Tusk jako pierwszy, w dość buńczucznym tonie, ujawnił, że prezydent nie podpisał nominacji.

Były prezydent wszystko sprowadził do… szefa BBN.

Pan prezydent tylko częściowo ujawnił motywacje, mówiąc o odmowie zorganizowania odprawy szefów służb u prezydenta, ale gdzieś w tle jest jednak sprawa Cenckiewicza. Pan prezydent chce ukarać albo lekko zaszantażować służby specjalne po to, aby one się wycofały z kwestii blokowania dostępu do dokumentów niejawnych Cenckiewiczowi. W głowie ma i tę sprawę cały czas. To jest już przejaw jakiegoś zacietrzewienia niepotrzebnego

— podkreślił Komorowski, zapominając, że prof. Cenckiewicz ma dostęp do informacji niejawnych.

Pan prezydent powinien wiedzieć, że jako Zwierzchnik Sił Zbrojnych swoje zwierzchnictwo z mocy ustawy, ale i z logiki konstytucji, powinien sprawować za pośrednictwem cywilnego ministra obrony narodowej, nie inaczej. Były takie czasy, że czapki generalskie wisiały w Belwederze. Nie za moich czasów, bo ja miałem doświadczenie ministra obrony narodowej, więc wiedziałem, czym to się może kończyć, tylko zawsze, jeśli chciałem czegoś się dowiedzieć, jeśli chciałem coś przekazać generalicji, to zawsze zapraszałem rozmówców albo z udziałem, albo za pośrednictwem cywilnego zwierzchnictwa, czyli ministra obrony narodowej. I nikt nigdy mi nie odmówił.

— stwierdził.

Później Komorowski, który w czasach swojej prezydentury wprawił w osłupienie opinię publiczną, spacerując po podeście w japońskim parlamencie, postanowił udzielać Karolowi Nawrockiemu rad, jak powinien zwracać się do przedstawicieli służb.

Natomiast jeżeli pan prezydent uważa, że ma jakieś uprawnienia władcze w stosunku do służb specjalnych, to się grubo myli. Nie ma żadnych. Prezydent być może powinien mieć, ja bym wskazał pewne rozwiązania lepsze niż te, które dzisiaj obowiązują, ale póki nie ma tych uprawnień władczych, to powinien tak samo, a może jeszcze bardziej zwracać uwagę na to, żeby nie mówić „żądam” nie mówić „mają się zameldować”, tylko mówić, że „chciałbym wiedzieć”, „proszę o informacje”, „zapraszam pana ministra, najlepiej jeszcze z szefem takiej a takiej służby bo chciałbym to i to omówić”. Czyli powinien umawiać takie spotkania przez koordynatora służb Tomasza Siemoniaka. Pan prezydent się zachowuje tak, jakby miał uprawnienia władcze w stosunku do służb, a ich nie ma

— podkreślił.

CZYTAJ TAKŻE: TYLKO U NAS. Prezydent Nawrocki o sprawie zaproszenia dla szefów służb. „Rzecz karygodna. To nigdy nie powinno się zdarzyć”

Jakie uprawnienia ma premier czy ministrowie, aby zakazywać szefom służb spotkania z prezydentem? Dodajmy, że przecież chodzi tu nawet nie tyle o „uprawnienia władcze”, co o pełną, bieżącą wiedzę na temat stanu bezpieczeństwa państwa.

aja/PR3