Michael Cecire, badacz ds. obronności i bezpieczeństwa w RAND, niezależnym waszyngtońskim think tanku, który często przeprowadza badania dla Pentagonu, ostrzegł w zeszłym tygodniu członków Kongresu USA, że według wielu ocen europejskich sojuszników Rosja „może być w stanie przeprowadzić atak na NATO w ciągu najbliższych 5–10 lat”.
— Myślę, że to coś, o czym wszyscy musimy pamiętać, oceniając koszty złego pokoju — stwierdził Cecire podczas przesłuchania zorganizowanego przez Komisję Helsińską, organ kongresowy zajmujący się Europą i Eurazją.
Maksymalistyczne żądania Rosji
— Widzę Europę, która jest pod presją i atakowana. Ukraina jest na pierwszej linii frontu, ale cały region jest zagrożony i poddawany presji — powiedział Cecire do ustawodawców.
Jego zdaniem „potencjalne konsekwencje rosyjskiej inwazji na Ukrainę oraz rosyjskich i chińskich wysiłków zmierzających do wyparcia wpływów USA z Europy są niepokojące, ale można im przeciwdziałać”.
W rozmowie z Kyiv Post we wtorek Cecire przypomniał, że europejscy przywódcy i szefowie służb wywiadowczych wielokrotnie oceniali, że Rosja może być w stanie przeprowadzić atak na NATO w ciągu najbliższych 5–10 lat. Mówił o tym m.in. sekretarz generalny NATO Mark Rutte.
Oceny te — jak wyjaśnił — opierają się na kilku czynnikach. — Po pierwsze, jest to trwająca kampania sabotażu, cyberataków i operacji hybrydowych Rosji przeciwko państwom europejskim. Po drugie, zdolność Rosji do utrzymania i regeneracji sił pomimo znacznych strat w Ukrainie, które według niektórych szacunków sięgają już miliona ofiar — wyliczał.
Po trzecie — jak wskazał — są to maksymalistyczne żądania Rosji dotyczące nie tylko faktycznej dominacji nad Ukrainą, ale także większymi obszarami Europy, w tym wycofania ochrony dla kilku obecnych państw członkowskich NATO.
Cecire podkreślił również, że sama Rosja groziła bezpośrednią wojną z NATO.
— zauważył.
Cecire przypomniał, że rosyjska mobilizacja i pełna inwazja na Ukrainę w lutym 2022 r. miały prawdopodobnie na celu szybką, hybrydową operację likwidacji przywództwa. — Operacja ta zakończyła się niepowodzeniem, co doprowadziło do wieloletniej wojny na wyniszczenie — zauważył analityk w rozmowie z Kyiv Post.
Bezpośrednie ryzyko dla Mołdawii i Gruzji
Podczas zeznań przed Komisją Helsińską Cecire zwrócił uwagę na potencjalne zagrożenia dla bezpieczeństwa europejskiego i interesów narodowych Stanów Zjednoczonych w przypadku narzucenia Ukrainie „rosyjskiego pokoju”. W tym kontessie wskazał przede wszystkim na potencjalne zagrożenia dla Mołdawii.
Stwierdził, że zwycięstwo militarne Rosji — lub zawieszenie broni na warunkach Moskwy — w Ukrainie „prawie na pewno spowodowałoby rozprzestrzenienie się rosyjskich ambicji na Mołdawię i dalej„.
— Rosja mogłaby fizycznie i bezpośrednio zagrozić Mołdawii, ale niekoniecznie musiałaby to robić. Mogłaby wzmocnić Naddniestrze i odegrać bardziej jawną rolę w innych wrażliwych regionach Mołdawii, które od dawna wspiera, zwłaszcza w rosyjskojęzycznym regionie Gagauzji. Mogłaby wykorzystać pełen zakres swoich politycznych i gospodarczych wpływów na Mołdawię, potencjalnie ograniczając handel towarami i energią elektryczną między Mołdawią a Ukrainą — tłumaczył Cecire.
W jego ocenie wyniki tych działań mogłyby pozwolić Rosji na zaostrzenie gróźb wobec Rumunii, cennego sojusznika NATO, a także na Bałkanach i w innych częściach Europy Środkowej i Wschodniej.
— wskazał ekspert.
Cecire zauważył też, że w przypadku naruszenia suwerenności Mołdawii interesy Chin prawdopodobnie zbiegłyby się z interesami Rosji.
— Rosyjska agresja w Ukrainie i w Europie jest finansowo i materialnie wspierana przez Chińską Republikę Ludową, która w ostatnich latach angażuje się w poważne działania geoekonomiczne w Europie Wschodniej i regionie Morza Czarnego . Inwestuje w strategiczną infrastrukturę tranzytową i systemy telekomunikacyjne oraz tworzy sieć strategicznych partnerstw — podsumował analityk.
RAND (założony w 1948 r., którego nazwa pochodzi od „research and development” — badania i rozwój) jest think tankiem non-profit, który otrzymuje fundusze zarówno ze źródeł publicznych, jak i prywatnych: od rządu USA i uniwersytetów po prywatne fundusze i fundacje charytatywne.
Od dawna uważany jest za podmiot bezpartyjny, choć w ostatnich latach lojalni wobec Donalda Trumpa sojusznicy MAGA potępili go za rzekome zbliżenie do lewicy.