Skip to main content

Były sędzia Tomasz Szmydt dostał właśnie azyl na Białorusi. Jak podaje białoruska agencja prasowa BiełTa, dekret w tej sprawie podpisał w czwartek Alaksandr Łukaszenka.

Przypomnijmy: były sędzia Tomasz Szmydt w maju 2024 poprosił o azyl polityczny na Białorusi. Od tego czasu udziela się w białoruskiej propagandzie i prowadzi konto m.in. w serwisie X.
Tomasz Szmydt dostał azyl na Białorusi
W czwartek dostał oficjalnie azyl na Białorusi. Jak podaje białoruska agencja prasowa BiełTa, dekret w tej sprawie podpisał dyktator Alaksandr Łukaszenka.
„Bardzo dziękuję Towarzyszowi Prezydentowi Aleksandrowi Łukaszence” – tak wylewnie Szmydt podziękował za jego decyzję.

Dodajmy, że po ucieczce na Białoruś Szmydt pierwszą konferencję prasową zorganizował w Mińsku i mówił, że Białoruś to bardzo przyjazny kraj. Kilka dni później przestał oficjalnie być w Polsce sędzią.
Od czasu ucieczki na jego profilu w serwisie X publikowane są posty i nagrania, na których Szmydt wychwala przede wszystkim reżim Łukaszenki i samego dyktatora. Białorusini zrobili z niego nawet „dziennikarza” – w czerwcu zadebiutował na antenie BelTA.
Szmydt pracuje dla białoruskiej propagandy
Wcześniej w maju dziękował w końcu Łukaszence za to, że przyznano mu ochronę. – Zawsze miałem świadomość, że prezydent Łukaszenka jest bardzo mądrym człowiekiem, mądrym politykiem, mądrym prezydentem. Teraz wiem, że jest również po prostu człowiekiem dobrego serca – powiedział wówczas na nagraniu. Zadeklarował też, że czuje się bardzo bezpiecznie na Białorusi.
Internauci zwrócili jednak wtedy uwagę na coś jeszcze – na twarzy Szmydta tuż pod prawym okiem widać było ślad, który mógł uchodzić za siniak. Wyglądało też na to, że pojawiła się w tej okolicy na jego czole lekka opuchlizna.
Szmydt w Polsce uchodził za dość dziwną osobę. – Dla mnie on był po prostu dziwny. Miałem wrażenie, że to człowiek wycofany. Był trochę przepraszający, że żyje. Bardzo mnie zdziwiło, jak się dowiedziałem, że on uciekł na Białoruś – mówił w rozmowie z naTemat.pl nasz rozmówca, który chciał zachować anonimowość. Był to jeden z parlamentarzystów.