Skutki wczorajszego pożaru w metrze są ciągle mocno odczuwalne. Ruch został przywrócony tylko częściowo. Pociągi nie kursują przez ścisłe centrum miasta, powoduje to potężne utrudnienia dla pasażerów.
W środę rano warszawski Zarząd Transportu Miejskiego poinformował, że ruch w metrze udało się przywrócić tylko częściowo. Naprawianie awarii trwało całą noc, ale z użytku ciągle wyłączone są centralne, niezwykle newralgiczne stacje I linii.
Tu metrem nie dojedziesz
Przypomnijmy: w części techniczne stacji Racławicka w nocy z poniedziałku na wtorek wybuchł pożar. Zniszczył on część infrastruktury i sparaliżował podziemną komunikację. Utrudnienia w metrze wciąż trwają.
Metro na linii M1 kursuje na razie jedynie od Młocin do stacji Centrum, zaś od strony Kabat dojeżdża do stacji Wilanowska. Metro nie działa na odcinku Centrum –
Wilanowska. Ciągle wyłączone są więc stacje Wierzbno, Racławicka, Pole Mokotowskie, Politechnika. Jak poinformowali przedstawiciele miasta, w środę rano udało się uruchomić stację Centrum.
Na wyłączonym odcinku kursuje jedynie autobusowa komunikacja zastępcza. Pasażerowie narzekają, że autobusy w godzinach szczytu są strasznie zapchane i często nie da się po prostu do nich wsiąść.
ZTM zapewnia, że na linie zastępcze i równoległe wypuściło więcej autobusów i tramwajów. Problemów nie ma już na linii M2.
– Na ten moment wykluczamy udział osób trzecich. Policja będzie jednak nadal prowadziła swoje działania. Wszystko wskazuje na awarię, prawdopodobnie zwarcie – stwierdziła Monika Beuth, rzeczniczka prasowa stołecznego ratusza. Tak odniosła się do prawdopodobnych przyczyn pożaru na jednej ze stacji warszawskiego metra. To ważna deklaracja, bo wcześniej zaczęły się pojawiać doniesienia o możliwym sabotażu.