Decyzja o przejściu na emeryturę to jeden z najważniejszych i najbardziej emocjonalnych momentów w życiu nie tylko zawodowym. Poza osobistymi planami liczy się wtedy coś jeszcze: chłodna kalkulacja. Okazuje się, że lipiec to bardzo opłacalny miesiąc do zakończenia aktywności zawodowej. Dlaczego?
Czerwcowa waloryzacja sprawiła, że na kontach i subkontach przyszłych emerytów przybyło ponad pół miliarda złotych oszczędności (nie mylmy jej z marcową waloryzacją, która dotyczy osób już będących na emeryturze). Zatem wzrósł też odłożony kapitał, z którego będzie wypłacane świadczenie.
Jeśli więc przeczekaliśmy i dopiero teraz złożymy wniosek do ZUS, to wypłacane nam świadczenie będzie wyższe, niż jakbyśmy zrobili to np. w maju. Różnice mogą sięgać setek złotych i wynikają z mechanizmów systemowych, które dla wielu Polaków wciąż pozostają nieodkrytą tajemnicą.
Dlaczego opłaca się przejść na emeryturę dopiero w lipcu?
Poza wyczekiwaną marcową podwyżką wypłacanych już świadczeń (jest słynniejsza, bo bardziej namacalna: podwyżki są od razu) na wysokość naszej emerytury ma wpływ niedoceniana medialnie czerwcowa waloryzacja roczna kapitału zgromadzonego na kontach w ZUS (odczujemy ją w przyszłości).
„Właśnie czerwcowa waloryzacja sprawia, że lipiec jest jednym z korzystniejszych miesięcy, by przejść na emeryturę. A już na pewno znacznie lepszym niż maj czy czerwiec. Jeśli więc ktoś osiągnął wiek emerytalny w maju, to złożenie wniosku w ZUS od razu po 60. lub 65. urodzinach jest błędem. Oczywiście są sytuacje, w których nawet tydzień dłuższej pracy jest niemożliwy np. ze względu na stan zdrowia, ale w tym przypadku korzyści z odczekania kilku tygodni są bardzo wymierne” – podaje portal Buisness Insider.
To nie czysta hipoteza, lecz twarda matematyka, która przekłada się na realne pieniądze wypłacane seniorom. Najlepiej to jednak pokazać na przykładach. Jak pokazują symulacje pokazane we wspomnianym artykule, 60-letnia kobieta z kapitałem 500 tys. zł, składając wniosek w lipcu zamiast w czerwcu, może liczyć na miesięczne świadczenie wyższe o blisko 300 zł (brutto).
W przypadku 65-letniego mężczyzny z milionem na koncie ta różnica może sięgnąć nawet 600 zł miesięcznie. W skali roku mówimy więc o dodatkowych tysiącach złotych, które wynikają nie z dłuższej pracy, a wyłącznie ze strategicznego zaplanowania momentu przejścia na zasłużony odpoczynek. Nie każdy zgromadzi taki kapitał ze składek, ale chodzi o pokazanie pewnego „fenomenu”.
Czy warto opóźniać przejście na emeryturę?
Najbardziej przedsiębiorcze są jednak te osoby, które decydują się odłożyć decyzję o przejściu na emeryturę (o ile to możliwe). „Eksperci nie mają wątpliwości, że im później zakończymy pracę, tym lepiej dla wysokości naszego świadczenia” – zapewnia Business Insider.
Każde dodatkowe 12 miesięcy pracy to nie tylko nowe składki, ale także znacznie korzystniejszy przelicznik ZUS, oparty na statystycznie krótszym, przewidywanym okresie pobierania świadczenia (to on de facto odpowiada za to, ile dostajemy pieniędzy).
Wzrost emerytury po przepracowaniu dodatkowego roku może sięgnąć wówczas 10-15 proc., co stawia wielu Polaków przed dylematem: czy szybciej iść na zasłużony odpoczynek, czy mieć stabilniejsze i wyższe finanse na jesień życia. Każdy musi sam o tym zadecydować.