-
Prezydent Karol Nawrocki odmówił powołania 46 sędziów, podkreślając, że jest to sygnał dla środowiska sędziowskiego i konsekwencja kwestionowania porządku prawnego.
-
Rząd premiera Donalda Tuska stanowczo sprzeciwia się decyzji prezydenta, widząc w niej paraliż państwa i możliwe złamanie Konstytucji.
-
Pałac Prezydencki utrzymuje, że decyzja nie ma kontekstu politycznego i wskazuje na sprzeczność w postawie ministra Żurka wobec KRS.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Napięcie między rządem a prezydentem dotyczące wymiaru sprawiedliwości jest coraz mocniejsze i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić.
Wręcz przeciwnie, obie strony podkręcają emocje wokół ostatnich wydarzeń.
Spór o powołanie 46 sędziów. Prezydent kontra premier
Przypomnijmy, prezydent Karol Nawrocki odmówił powołania 46 sędziów, tłumacząc, że jest to sygnał wysłany do całego środowiska sędziowskiego.
– To już nie tylko słowny sygnał, ale konkretna decyzja, aby nie dać nominacji – i nie będę także dawał awansów tym sędziom, którzy kwestionują porządek konstytucyjno-prawny Rzeczypospolitej. Tym sędziom, którzy słuchają złych podszeptów ministra sprawiedliwości pana Waldemara Żurka, który zachęca sędziów do kwestionowania porządku konstytucyjno-prawnego Rzeczpospolitej – podkreślił prezydent Nawrocki, informując o swojej decyzji.
Na reakcję ze strony rządu, a konkretnie premiera Donalda Tuska, nie trzeba było długo czekać.
– To jest bardzo niepokojące i to będzie oznaczało, niestety, w tej sprawie bardzo twardą konfrontację z tymi, którzy chcą pilnować porządku konstytucyjnego. Moim zadaniem, jako premiera, jest także pilnowanie porządku konstytucyjnego i tutaj nie cofnę się ani o milimetr. Mowy nie ma – stwierdził premier Donald Tusk, odnosząc się do decyzji prezydenta. – Nie jestem zaskoczony, ale jest mi przykro, że kolejny raz będziemy mieli prezydenta, który nie czuje się strażnikiem konstytucji, tylko jej gwałcicielem – dodał premier Tusk.
Nawrocki kontra Żurek. Spór o sędziów i kontekst polityczny
Pałac Prezydencki, pytany o decyzję prezydenta zapewnia, że odmowa powołania sędziów miała kilka celów i „ten polityczny nie był najważniejszy”.
– Co my zrobimy, że politycy rządowi, ale i media, nie biorą na poważnie słów i zapowiedzi prezydenta? Przecież on wielokrotnie o tym mówił. Już 6 sierpnia podczas zaprzysiężenia w Sejmie ostrzegał, że każdy, kto występuje przeciwko porządkowi prawnemu i konstytucyjnemu, poniesie tego konsekwencje. Teraz wypełnia te zapowiedzi – wyjaśnia w rozmowie z Interią jeden ze współpracowników głowy państwa.
Nasz rozmówca tłumaczy, że analizy dotyczące powołania tych 46 sędziów były robione od razu po objęciu urzędu i że dopiero teraz ten proces został zakończony. – Kontekst polityczny jest tu naprawdę drugorzędny – słyszymy.
Tyle że od kontekstu politycznego trudno w tym wypadku uciec. Odmowa powołania sędziów następuje tuż po tym, jak premier z prezydentem publicznie weszli w spór w sprawie: z jednej strony braku stawiennictwa szefów służb na spotkaniu z prezydentem (miał im tego zabronić Donald Tusk, o czym mówi prezydent), z drugiej braku podpisania przez prezydenta awansów oficerskich w Agencji Wywiadu i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (premier zarzuca prezydentowi działanie na szkodę bezpieczeństwa państwa). Odmowa nominacji dla kilkudziesięciu sędziów wpisuje się w ten ciąg zdarzeń.
– Tu chodzi tylko i wyłącznie o wymiar sprawiedliwości, i o to, żeby do wszystkich poszedł jasny sygnał, że prezydent traktuje tę sprawę bardzo serio i każdy przejaw kwestionowania porządku prawnego w postaci podpisów pod apelami, w postaci kwestionowania wyroków i tak dalej, jest przez nas badany i będą z tego wyciągane konsekwencje – wskazuje nasz rozmówca. I dodaje, że jeśli chodzi o 46 sędziów, to Andrzej Duda także zwlekał z ich powołaniem i sytuację trzeba było w końcu przeciąć.
Pałac uważa, że minister Żurek wpadł w pułapkę
Nasi rozmówcy z Pałacu Prezydenckiego nie kryją zdziwienia, że rząd był zupełnie nieprzygotowany na taki obrót zdarzeń. Przywołują tu chociażby powtarzane przez ministra Żurka zapowiedzi stawiania prezydenta przed Trybunałem Stanu, od których odciął się zresztą Donald Tusk. – Nie ma takiego wniosku i wydaje mi się, że nie warto o tym rozmawiać – stwierdził premier.
Nic dziwnego, że premier nie chce brnąć w ten temat, bo żeby postawić prezydenta przed Trybunałem Stanu, potrzeba większości dwóch trzecich Zgromadzenia Narodowego, czyli posłów i senatorów razem wziętych (czyli 374 głosy). To oznacza, że bez zgody PiS nie da się takiego wniosku przegłosować, nawet gdyby wszystkie partie w Sejmie i Senacie zagłosowały „za”.
– Minister Żurek myślał, że będzie robił, co chce, a prezydent będzie się bezczynnie przyglądał. Tymczasem minister wpadł w naszą pułapkę i do dziś nie wymyślili spójnej wersji i odpowiedzi na to, co zrobił prezydent – uważa nasze źródło z Pałacu.
„Wpadnięcie w pułapkę” ma polegać na tym, że rząd z ministrem Żurkiem na czele do tej pory stał na stanowisku, że obecna Krajowa Rada Sądownictwa jest wadliwie powołana, a zatem wskazywani przez nią sędziowie są wybierani wadliwie, wobec czego ich status prawny jest inny niż sędziów powołanych przed 2018 rokiem.
Skoro minister Żurek nie uznaje KRS i nie uznaje wskazywanych przez nią sędziów, to powinien podziękować prezydentowi za to, że nie powołał tych 46. I tutaj jest ta sprzeczność, w którą się rząd wpakował
Pałac Prezydencki – i to zarówno za czasów Andrzeja Dudy, jak i Karola Nawrockiego – stoi na stanowisku, że nie ma żadnego podziału na neosędziów i pozostałych sędziów, i wszyscy powołani przez prezydenta sędziowie mają takie samo prawo do orzekania, niezależnie od składu KRS, który ich wskazał.
– Skoro minister Żurek nie uznaje KRS i nie uznaje wskazywanych przez nią sędziów, to powinien podziękować prezydentowi za to, że nie powołał tych 46. I tutaj jest ta sprzeczność, w którą się rząd wpakował – wyjaśnia nasz rozmówca z Pałacu.
Minister Żurek mówi o paraliżu państwa i Trybunale Stanu
Karol Nawrocki powtórzył swoje stanowisko także w najnowszym wywiadzie dla tygodnika „Do Rzeczy”.
– Teraz dałem kolejny mocny sygnał w tej perspektywie krótkoterminowej, że ci sędziowie, którzy łamią porządek konstytucyjny, w najbliższych pięciu latach nie mogą liczyć na awanse. Myślę, że jak na tak krótki czas, to tych sygnałów nie tylko oratorskich, lecz także konkretnych, twardych, prawnych było na tyle dużo, że pan minister Żurek i wszyscy sędziowie Rzeczypospolitej powinni zrozumieć, że prezydent Polski nie pozwoli na dzielenie sędziów na neo- i paleosędziów – stwierdził prezydent Nawrocki.
– Pomijam zagadnienie, że cała grupa 46 osób to są osoby, które przeszły przez tzw. neoKRS, ale sama wypowiedź idzie wbrew temu, co pisze konstytucja i orzecznictwo sądów europejskich. Słynne są sprawy ETPCz, które mówią, że sędzia w momencie, gdy dochodzi do kryzysu praworządności, ma nie tylko prawo, ale obowiązek mówić o tym głośno – podkreśla minister Żurek.
To przytyk do argumentu, że sędziowie, którym prezydent zablokował awans, podpisywali listy w sprawie sytuacji w sądownictwie. Chodzi m.in. o list z 2021 roku wzywający ówczesny rząd PiS do respektowania orzeczeń TSUE, które kwestionowały reformy sądowe Zbigniewa Ziobry.
Moim zdaniem prezydent wkracza w fazę, kiedy można mu przypisać łamanie konstytucji i wtedy odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu
Minister Żurek podnosi też, że prezydent nie ma prawa odmawiać powołań sędziowskich bez podania konkretnego powodu i uzasadnienia. Pałac Prezydencki uważa inaczej, powołując się przy okazji na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2012 roku w tej sprawie, z którego wynika m.in., że odmowa powołania sędziego należy do wyłącznej kompetencji i prerogatywy prezydenta.
Minister Żurek odrzuca jednak tę argumentację, mówiąc, że wyrok z 2012 roku jest „niekonkretny”.
– To jest odwracanie kota ogonem, fragmentarycznie wyjęta część wyroku, że tylko w absolutnie wyjątkowych okolicznościach, z argumentacją opartą na przepisach prawa, prezydent mógłby dokonać czegoś takiego incydentalnie. Tymczasem prezydent mówi: „nie, to ja będę oceniał, jakimi wy jesteście sędziami, czy dam wam awans, czy nie”. W państwie prawa to jest niedopuszczalne, prezydent nie ma takich kompetencji, nikt nie ma takich kompetencji, sędzia musiałby stanąć przed sądem dyscyplinarnym i musiano by ocenić jego pracę i stwierdzić, że nie awansujemy cię, bo dokonałeś takiego i takiego przewinienia – mówił Waldemar Żurek.
– Moim zdaniem prezydent wkracza w fazę, kiedy można mu przypisać łamanie konstytucji i wtedy odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu. Naprawdę coraz więcej prawników prowadzi takie rozmowy i one mogą się wkrótce przełożyć na działania, jeżeli to się będzie posuwało. To nie jest jedna decyzja, to paraliż państwa – dodawał.
We wspominanym wywiadzie dla tygodnika „Do Rzeczy” prezydent Karol Nawrocki zdradził, że zaproponuje własne „rozwiązania ustawowe”, które pomogłyby rozwikłać sytuację w wymiarze sprawiedliwości. Prezydent mówi, że prace nad ustawą trwają, a konkrety mamy poznać najpóźniej na początku 2026 roku.
– Kolejnym krokiem, jeśli nie zyskamy kompromisu i naprawy wymiaru sprawiedliwości oraz ustroju państwa, będzie zwrócenie się do Senatu z prośbą o referendum, aby to obywatele zdecydowali, bo to dla obywateli są sędziowie, oni nie są sami dla siebie. Nie można robić z sali sądowej sali sejmowej – zapowiada prezydent.
Kamila Baranowska