W skrócie
-
Podczas ceremonii wręczania nominacji generalskich na Placu Piłsudskiego ministrowie Marcin Kierwiński i Władysław Kosiniak-Kamysz zostali wybuczeni przez część zgromadzonych.
-
Kosiniak-Kamysz w swoim przemówieniu nawoływał do jedności, podkreślając znaczenie wspólnego dobra ponad różnicami politycznymi.
-
Kierwiński odniósł się do incydentu w mediach społecznościowych, dziękując za „doping” i obiecując dalsze działania.
Podczas wyczytania nazwiska ministrów część zgromadzonych zaczęła buczeć i gwizdać. Zachowanie to powtórzyło się chwilę później, kiedy do mównicy podszedł sam szef MON.
– Krzyk, gwizd nie dały wolności. To praca, modlitwa w sanktuariach od Częstochowy po Gietrzwałd, gdzie poszła pierwsza iskra. To wymodlenie w chacie chłopskiej, gdzie pacierz zawsze był w naszym ojczystym języku – powiedział wicepremier, odnosząc się do zachowania tłumu.
Zobacz również:
Święto Niepodległości. Kierwiński i Kosiniak wybuczeni na Placu Piłsudzkiego. Szybka odpowiedź
– Dziś stoimy wspólnie pomimo tego, że mamy różne poglądy i różnie głosujemy. Ale wspólny, święty mianownik, Polska, jest nie do zmazania przez jakiekolwiek złe emocje – dodał Kosiniak-Kamysz. Jego przemówienie nie było dalej zakłócane.
Niedługo później sprawę skomentował także Marcin Kierwiński w mediach społecznościowych.
„Agresywne reakcje wielbicieli PiS pokazują jedynie, że dobrze wykonuje swoją pracę. Dziękuję za ten doping. I obiecuję więcej…” – napisał szef MSWiA Marcin Kierwiński.