Skip to main content

9 września 2025 roku to data, którą wielu fanów nowych technologii już dawno zaznaczyło w kalendarzu. Tego właśnie dnia Apple organizuje swoją konferencję, podczas której świat zobaczy iPhone’a 17 i całą gamę nowych urządzeń z Cupertino. Ale jeśli ktoś już nie czuje ekscytacji na widok kolejnych wariacji tego samego smartfona, czeka alternatywa, która na pewno zainteresuje fanów fotografii.

Bowiem to właśnie tego samego dnia Canon, jeden z gigantów branży foto, szykuje prezentację nowego aparatu z linii EOS. I to właśnie ta premiera może przyciągnąć uwagę każdego, kto chciałby zamienić kamerę i aparat telefonu, na jeszcze bardziej ekscytujący sprzęt – i to bez nękających powiadomień.

Nowy iPhone? Nie, w tym roku wyczekuję Canona

Apple od lat wyznacza trendy, a ich konferencje są wydarzeniami na globalną skalę. Szczególnie w tym roku, gdy zapowiada się nadejście nowego modelu Air. Najpewniej będzie najcieńszym ze wszystkich telefonów firmy w całej jej historii, lecz nie ma złudzeń, że odbędzie się to kosztem baterii oraz… Aparatu. Szczęśliwie, w tej drugiej kwestii, od lat się nie za bardzo martwię osiągnięciami smartfonów, gdyż postawiłem na dedykowany sprzęt. I akurat tak się złożyło, że na dokładnie ten sam dzień, to właśnie Canon zaplanował niespodziankę.

W cieniu konferencji Apple, Canon szykuje coś, co może zaintrygować twórców wideo, od youtuberów, po tradycyjnych filmowców. Z oficjalnych zapowiedzi i przecieków wynika, że 9 września zostanie zaprezentowany nowy aparat z linii Cinema EOS, który może się stać odpowiedzią na popularne, kompaktowe modele Sony z serii FX – szczególnie FX3 i FX30. Canon długo pozostawał wierny strategii hybrydowych aparatów, ale w końcu zdecydował się na ruch, na który pewnie czekało wielu, wiernych użytkowników – pora na sprzęt od początku zaprojektowany z myślą o wideo.

Szczegółów brak, ale poszlak nie brakuje

Choć Canon trzyma szczegóły techniczne w tajemnicy do samego końca, już teraz edytorzy takich portali jak PetaPixel, czy Canon Rumors są w stanie, złożyć dość interesujący obraz na podstawie przecieków oraz kształtu ze świeżo ukazanej zajawki. I tak zapowiada się, że nowy model Cinema EOS C50 (następca R5 C) będzie bazować na podzespołach świeżo zaprezentowanego EOS R5 Mark II, lecz z szeregiem funkcji typowych dla profesjonalnych kamer filmowych. Mówimy tu o opcjach takich jak Open Gate, RAW, szybki autofokus, a nawet 32-bitowy dźwięk w uchwycie XLR. Oficjalne materiały sugerują brak klasycznego wizjera, obecność podświetlanego tally lightu (czyli lampki nagrywania) oraz rozbudowane możliwości montażu wielu akcesoriów filmowych.

Czytaj dalej poniżej

Canon nie ukrywa, że idzie na bezpośrednie starcie z Sony FX3. To ważne, bo choć FX3 od lat wyznacza standardy w tym segmencie, konkurencja była tu zaskakująco niewielka. Canon, mając doświadczenie w produkcji zarówno aparatów jak i kamer, ma szansę wprowadzić na rynek produkt, który nie będzie już kompromisem, tylko solidną alternatywą dla twórców oczekujących najwyższej jakości obrazu i funkcjonalności (co znając Canona… Tanio nie będzie!).

Krok po kroku w drodze po kolejny segment

Od premiery R5 C w 2022 roku Canon wyraźnie przesunął akcenty w stronę wideo, szczególnie jeśli chodzi o nowe obiektywy. W 2024 roku pojawiły się hybrydowe zoomy RF 24-105mm f/2.8L Z oraz RF 70-200mm f/2.8L IS USM Z, które można wyposażyć w opcjonalny power zoom. Z kolei seria jasnych stałek f/1.4L VCM (35mm, 24mm, 50mm, 20mm) to ukłon w stronę twórców ceniących zarówno zdjęcia, jak i film. Wszystko to sprawia, że system EOS R jest dziś znacznie bardziej przyjazny dla filmowców i hybrydowych twórców niż jeszcze kilka lat temu.

Większych konkretów na razie brak. Nie znamy jeszcze ceny, a specyfikacja to kwestia domysłów. Szczęśliwie fani nie muszą czekać długo i już za mniej niż tydzień wszyscy się dowiemy, czy Canon w zgodzie ze swoją zapowiedzią, ukaże nowy sposób na postrzeganie świata.

Źródła: canonrumors, petapixel