Psy w Polsce wkrótce będą miały o wiele lepiej. Sejmowa komisja dała zielone światło projektowi, który ma ukrócić więzienie czworonogów na łańcuchach i w zbyt ciasnych kojcach. Nowe przepisy dotyczące metrażu ich „mieszkań” przy okazji obnażyły absurdy polskiej patodeweloperki.
Obrońcy praw zwierząt od lat walczyli o poprawę losu psów, a ich starania wreszcie przynoszą owoce. 23 września Komisja Nadzwyczajna do spraw ochrony zwierząt pozytywnie zaopiniowała poselski projekt ustawy.
Wszystko wskazuje na to, że w piątek, 26 września, Sejm przegłosuje nowe przepisy. Poprawa losu czworonogów trzymanych na uwięzi to temat, który raczej nie budzi kontrowersji politycznych, więc przyjęcie ustawy jest niemal pewne.
Koniec z trzymaniem psów na uwięzi. A kojce będą mieć minimalny rozmiar
Najważniejszą zmianą, jaką wprowadza projekt (przeczytamy go tutaj), jest całkowity zakaz trzymania psów na uwięzi. To prawdziwy przełom, bo sytuacje, w których najlepszy przyjaciel człowieka spędza całe życie na łańcuchu, wciąż są w Polsce na porządku dziennym.
Ustawa przewiduje jednak kilka wyjątków od tej reguły. Psa będzie można uwiązać na czas:
transportu,
zabiegów weterynaryjnych lub pielęgnacyjnych,
udziału w wystawach, treningach czy konkursach,
krótkotrwałego unieruchomienia w celu zapewnienia bezpieczeństwa ludziom lub innym zwierzętom, gdy inne środki nie są możliwe.
Projekt ustawy szczegółowo reguluje również warunki, w jakich psy mogą przebywać w kojcach. Zgodnie z nowymi przepisami, minimalna powierzchnia kojca będzie zależała od wagi psa:
10 m2 dla psów o masie ciała poniżej 20 kg,
15 m2 dla psów o masie ciała od 20 do 30 kg,
20 m2 dla psów o masie ciała powyżej 30 kg.
Właściciele będą zobowiązani zapewnić psu możliwość ruchu poza kojcem co najmniej dwa razy dziennie. Na dostosowanie się do nowych regulacji przewidziano 12-miesięczny okres przejściowy od dnia ogłoszenia ustawy. Zatem nowy obowiązek wejdzie na dobrą sprawę za rok.
Kojce dla psów będą większe niż mikrokawalerki w polskich miastach. Niektóre nawet dwa razy
Nowe wymogi dotyczące kojców pokazują też absurdy polskiego rynku mieszkaniowego. Portal pkb24.pl podaje kilka przykładów dla porównania. Np. w Warszawie deweloperzy oferują lokale o powierzchni 9 m2 za 2600 zł miesięcznie, a w Krakowie czy Wrocławiu bez trudu można znaleźć oferty „mieszkań” o metrażu 10-12 m2.
Tymczasem kojec dla dużego psa (20 m2) będzie wkrótce prawnie dwa razy większy niż niejedna kawalerka w mieście. Zjawisko „patodeweloperki”, czyli budowani przesadnie małych lokali a (lub przerabiania mieszkań) w celu maksymalizacji zysku, stało się plagą w Polsce.
„Stawiając na zysk, ignorują podstawowe potrzeby mieszkańców, oferując lokale, w których trudno o funkcjonalność. W efekcie ludzie żyją w warunkach gorszych niż te, które nowe przepisy zapewniają psom” – czytamy w artykule.
Możliwe więc, że to da do myślenia posłom i nowelizacji doczekają się też przepisy o minimalnej powierzchni mieszkania dla człowieka. W teorii powinno być to 25 m2 dla nowych mieszkań i 10 m2 dla komunalnych i socjalnych, ale w praktyce zdarzały się nawet pokoje z łazienką i kuchnią mające… 8 m2.