Skip to main content

Rzeczniczka mówiła m.in. o broni posiadanej przez poszukiwanego. — Ma tę broń od jakiegoś czasu. Zna się na niej. Stąd apel do ludzi, którzy znajdą się w okolicy, by mieć na uwadze to, że jest to niebezpieczny mężczyzna. To osoba gotowa na wszystko — powiedziała Katarzyna Nowak.

— To gęsty las, ogromnie trudny teren. Na teren powiatu zostało ściągniętych mniej więcej 500 policjantów — informowała, pytana o akcję policji. — Ogromny obszar, jeśli chodzi o hektary, obszar zalesiony. Z racji tego nie wszędzie można użyć termowizji. To ogromnie trudna operację, ale w tej chwili nie ma ważniejszej sprawy dla polskiej policji. To priorytet — zapewniła.

— Mamy pion poszukiwaczy, pion operacyjny, śledztwo prokuratury, cały pakiet czynności, przesłuchania, sekcję zwłok ofiar — wyliczała policjantka.

Czy zbrodnia była wcześniej zaplanowana? — Bierzemy taki wątek pod uwagę, nawet najbardziej abstrakcyjne scenariusze. Bierzemy pod uwagę, że sprawca może mieć kryjówkę w lesie, że ktoś może mu pomagać — odpowiedziała rzeczniczka.

Policja przekazała, że działania są prowadzone przez cały czas, zarówno w dzień, jak i w nocy. — Jesteśmy tu 24 godziny na dobę. Policjanci pilnują bezpieczeństwa mieszkańców. Jesteśmy wszędzie tam, gdzie mężczyzna może się pojawić.

— Dzień wcześniej poszukiwany zapoznał się z aktami prowadzonego przeciwko niemu postępowania — powiedziała insp. Katarzyna Nowak. Dodała, że znacznie wcześniej mężczyzna miał orzeczony nakaz opuszczenia domu.

Policjantka w czasie briefingu w Starej Wsi wyjaśniała, że każdy, komu postawiony zostanie zarzut, ma zgodnie z kodeksem postępowania karnego prawo zapoznać się z materiałami, które przeciwko niemu zostały zgromadzone. — Ten mężczyzna z tego prawa skorzystał — dodała.

Zaznaczyła, że śledztwo wykaże, czy mógł to być motyw jego postępowania i przypomniała, że mężczyzna usłyszał zarzuty znęcania się nad osobami najbliższymi.

Zabójstwo w Starej Wsi. Tadeusz Duda nadal na wolności

Do zbrodni doszło w piątek. 57-letni Tadeusz Duda ok. godz. 10.30 strzelił do teściowej w jednym z domów w miejscowości Stara Wieś. Następnie w oddalonym o pół kilometra domu córki zastrzelił 26-latkę oraz jej 31-letniego męża. W chwili ataku w domu było również ich roczne dziecko – nic mu się nie stało. Teściowa trafiła do szpitala, gdzie przeszła operację ratującą życie. Od tego czasu trwa obława na mężczyznę.

W sobotę wieczorem w okolicy domu poszukiwanego Tadeusza Dudy pojawił się mężczyzna, który posturą przypominał poszukiwanego podejrzanego. Policjanci zauważyli go z kilkudziesięciu metrów i wydali polecenie, aby się zatrzymał. Mężczyzna zaczął jednak uciekać, a funkcjonariusze zaczęli za nim biec. — Mężczyzna oddał strzał w kierunku policjantów. Informujemy, że nikt nie został ranny — powiedziała w rozmowie z TVN24 oficer prasowy limanowskiej policji asp. szt. Jolanta Batko. Następnie mężczyzna zbiegł do terenu leśnego.

W niedzielę po godz. 8 rzeczniczka małopolskiej policji przekazała, że mężczyzna ponownie był widziany w okolicy zabudowań, a następnie zbiegł do lasu. Z kolei około godz. 10 rzeczniczka małopolskiej policji zdementowała tę informację. — Sprawdziliśmy. To nie był to ten człowiek. Rozlegały się strzały, huki. Okazuje się, że to nie była broń ostra. Tutaj mieliśmy do czynienia z petardami. Wyjaśniamy ten incydent — przekazała na antenie TVN24 Katarzyna Cisło z małopolskiej policji.