Skip to main content
WiadomościWszystko

Pirat drogowy terroryzował kierowców przez kilka dni. „Udowodnił, że 997 już nie działa”

Autor 3 lipca 2025Brak komentarzy

Bez prawa jazdy, nieswoim autem, 37-letni kierowca mercedesa siał postrach na drogach kilku województw, m.in. na autostradzie A4. Był bezkarny przez cztery dni. Pomimo tego, że sieć zalały bulwersujące nagrania z jego popisów. Dlaczego policja nie mogła go złapać przez tyle czasu?

W minioną niedzielę na autostradzie A4 w rejonie Niemodlina rozegrały się sceny mrożące krew w żyłach. Kierowca szarego mercedesa, który został zidentyfikowany później jako Rafał H., przez wiele kilometrów stwarzał śmiertelne zagrożenie na drodze.
37-letni pirat na drodze robił, co chciał. Filmiki z jego „popisów” zalały internet
Jak informuje Polsat News, mężczyzna „jeździł autostradą od pasa do pasa, hamował tuż przed maską innych samochodów i stawał w poprzek drogi”. Terroryzował innych nie tylko w aucie: w pewnym momencie po prostu wysiadł i położył się na środku drogi w samej koszulce i bieliźnie.
Na policję zaczęły spływać zgłoszenia przerażonych kierowców, którzy podejrzewali, że pirat drogowy może być pod wpływem alkoholu. Okazało się, że wydarzenia na Opolszczyźnie były tylko kulminacją kilkudniowych rajdów. Według ustaleń TVN24 37-latek siał postrach na drogach aż czterech województw: małopolskiego, śląskiego, dolnośląskiego i opolskiego.
Pomogły w tym nagrania jego „wyczynów”, które zalewały internet (pierwsze już 26 czerwca), a administrator profilu „Bandyci Drogowi” wyraził zdziwienie, że mimo skrajnie niebezpiecznego blokowania autostrady, mężczyzna jeżdżący mercedesem ciągle był bezkarny. Poniżej kompilacja filmików o wymownym tytule: „Rafał H. udowodnił, że 997 już nie działa”.

Dlaczego policja przez tyle dni nie potrafiła złapać pirata drogowego?
Policja ujęła go dopiero po czterech dniach. Dlaczego trwało to tak długo, pomimo zgłoszeń i filmików z dowodami? Problem tkwił w policyjnych procedurach. – Obowiązuje właściwość miejscowa. To konieczne z punktu widzenia ekonomiki procesowej i niezbędne dla utrzymania porządku w sposobie pracy policji – tłumaczyła w rozmowie z TVN24 inspektor Katarzyna Nowak z Komendy Głównej Policji.
To oznacza, że funkcjonariusze z jednego województwa nie wiedzieli o zgłoszeniach, które wpływały na ten sam pojazd w innym regionie. Poza tym, jak zauważył były szef łódzkiej grupy „Speed”, patrolowanie autostrad jest trudne ze względu na duże odległości i ograniczoną możliwość zawracania. To utrudniło szybkie odnalezienie mercedesa pomimo wysłania drogówki.
To nie policja złapała Rafała H. Mężczyzna sam się zgłosił do szpitala
Rafał H. pod koniec czerwca stracił prawo jazdy i przez ostatnie dwa tygodnie jeździł wypożyczonym mercedesem, którym dodatkowo doprowadził do kolizji, uszkadzając lusterko w innym aucie. Gdyby firma nie odebrała mu pojazdu, to nie wiadomo, ile jeszcze, by to trwało. Ostatecznie policja nie schwytała go na gorącym uczynku, tylko sam się zgłosił do szpitala.

– Mężczyzna sam zgłosił się do szpitala na izbę przyjęć. Po przebadaniu lekarze podjęli decyzję o hospitalizacji. My w tym czasie byliśmy już w drodze do Małopolski, by go zatrzymać i wykonać z nim czynności procesowe. Sprawa toczy się pod kątem artykułu art. 174 kodeksu karnego, czyli sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności – przekazała o2.pl kom. Agnieszka Żyłka, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.
We wtorek 1 lipca próbowano przesłuchać mężczyznę, jednak ze względu na jego stan zdrowia i pobyt w placówce medycznej czynności te przełożono na inny termin. Policjanci z Opola, którzy prowadzą postępowanie, zabezpieczyli obszerne materiały dowodowe, ale wciąż apelują do świadków o przesyłanie nagrań.